I nie opuszczę cię aż do śmierci

Niedziela 17/2010 Niedziela 17/2010

Dotrzymali słów przysięgi małżeńskiej: „I nie opuszczę Cię aż do śmierci”. Do ostatnich chwil życia pozostali razem. Jej ciało zidentyfikowano po ślubnej obrączce

Prezydent bywał określany jako człowiek twardego kursu w relacjach z Rosją, jednak ci, którzy stawiali mu kiedyś zarzut rusofobii, teraz mówią, że to dobrze, iż walczył o silną pozycję Polski w Europie. – Uważał, że stosunki z Rosją muszą być partnerskie. Jeśli Rosja jest państwem europejskim, musi szanować wszystkich partnerów. Sądził, że trzeba jasno o tym mówić i mieć świadomość, iż interesy rosyjskie są różne od naszych – tłumaczy Elżbieta Jakubiak.

Nie chciał taniego poklasku

Był człowiekiem o ogromnej wiedzy i mądrych przemyśleniach, strażnikiem polskiej pamięci, ale nie umiał „sprzedać” swego prawdziwego wizerunku przed mikrofonami i kamerami, co powodowało, że wielu Polaków nie wiedziało, jakim jest człowiekiem. – Ataki na niego w mediach liberalnych nie ustawały. Nie było dnia, żeby go nie obrażano. Czy był gruboskórny? Nie. Czuł się mocno zraniony. Maria Kaczyńska również bardzo te ataki przeżywała. Ubolewała nad tym, że mąż ulega tak wielkiej presji. – Czasami przychodziła i mówiła, że boli ją serce: „Nie wiem, jak będziemy dalej tak żyć”. Wydawało jej się, że ludzie chcą odebrać im radość z tego, że osiągnęli tak wiele – mówi Elżbieta Jakubiak. I potwierdza, że Prezydent nie zamierzał lansować się w mediach, jak to robią inni politycy. – On mówił tak: „Wygrałem wybory i nie poddam się wirtualnej rzeczywistości, bo to jest fikcja. Tak nie uprawia się polityki. To jest puste i skończy się dla nas źle. To logika szaleństwa” – wspomina Jakubiak.

– Bycie prezydentową zmieniło moje życie. Bardziej niż mi się wcześniej wydawało – przyznała Maria Kaczyńska w ostatnim wywiadzie, przeprowadzonym na dwa dni przed śmiercią. Kiedy Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie, ociągała się z przeprowadzką „do złotej klatki”, jaką był w pewnym sensie dla nich obojga Pałac Prezydencki. Mieszkali przecież od czterech lat na warszawskim Powiślu, znali wszystkich sąsiadów i ludzi z okolicy. Była zaprzyjaźniona z panią ze sklepu mięsnego, której wyznawała, że wciąż musi odchudzać męża, bo ma tendencje do tycia, i często kupowała dla niego parówki.

Wydawało się, że jako pierwsza dama pozostanie w cieniu swojej poprzedniczki Jolanty Kwaśniewskiej, która miała słabość do modnych i luksusowych kreacji i była ulubienicą kolorowych czasopism. Tymczasem w nowej roli Maria Kaczyńska potrafiła odnaleźć się znakomicie, choć sukienki i kostiumy kupowała w galeryjkach na Powiślu. Zawsze wyszukiwała dla siebie coś prostego, co okazywało się także eleganckie. Jej ogromnym atutem była doskonała znajomość angielskiego i francuskiego, mówiła też trochę po rosyjsku i hiszpańsku. Była znakomitą rozmówczynią, człowiekiem, który od razu zjednywał sobie ludzi. Jan Ligthart, holenderski hodowca tulipanów – a kwiaty te Prezydentowa lubiła najbardziej – wyhodował kremową odmianę tulipana, co zajęło mu 18 lat – i nazwał ją „Maria Kaczyńska”.

– Jego kształt i kolor jak żaden inny pasuje do Pani Marii. Tulipan jest całkiem duży, tak jak w moim sercu Pani Prezydentowa była wielką osobą, mimo że niska i filigranowa – powiedział hodowca.

Podejmowała się działalności charytatywnej. Dwa dni przed tragicznym lotem uczestniczyła w uruchomieniu nowego projektu Caritas Polska, jakim jest internetowe Radio IN, które tworzyć będą osoby niepełnosprawne. Wyraziła życzenie, by stacja zwracała szczególną uwagę na sytuację matek wychowujących niepełnosprawne dzieci. Dzień przed wylotem do Katynia spotkała się z Polakami ze Wschodu, którzy dzięki akcji „Wielkanoc w Polsce” spędzili święta Zmartwychwstania Pańskiego w naszym kraju.

Larum grają!

Maciej Chojnowski – osobisty fotograf Prezydenta wspomina go jako człowieka ciepłego, z poczuciem humoru, który nigdy nie obrażał się, że na zdjęciach widoczny jest czasami jego niski wzrost. – Prezydent mówił o sobie, że jest takim Wołodyjowskim, potrafił mieć dystans do tej swojej cechy – wspomina Chojnowski. Nie przypadkiem w kampanii wyborczej na drugą kadencję miał być wykorzystany motyw z „Małego Rycerza”.

Mówi się, że Lech Kaczyński był człowiekiem odważnym. Elżbieta Jakubiak twierdzi, że obaj z Jarosławem, od lat zajmując się polityką, wiedzieli, że polityka to niebezpieczne zajęcie, a ryzyko bywa ceną za życiowe wybory. A wybory Lecha zawsze były polityczne. Od 1976 r. pomagał w Biurze Interwencji KOR. Od 1978 r. działał już w Wolnych Związkach Zawodowych. Gdy powstawała „Solidarność”, został doradcą strajkujących w Stoczni Gdańskiej. Przez jakiś czas nawet jako wiceprzewodniczący „S” i zastępca Lecha Wałęsy kierował związkiem.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...