Feminizm w Kościele. Moda czy realna potrzeba?

Przegląd Powszechny 5/2010 Przegląd Powszechny 5/2010

Chrześcijaństwo przyniosło ogromną promocję kobiecości, wyzwolenie również z uwarunkowań partykularnych, kulturowych, społecznych, ograniczeń politycznych, ekonomicznych. Zapoczątkowało ono pewien proces, który trwa do dzisiaj.

 

Generalnie, kobiety są dowartościowane w Piśmie Świętym. Zauważmy, że nie są anonimowe: są to konkretne osoby, znane z imie­nia, nazwiska, pochodzenia. To kobiety jako pierwsze odkrywają pusty grób po zmartwychwstaniu. To one przekazują tę informację mężczyznom. Kobiety są zatem wiarygodnymi świadkami – to niezwykłe w świecie, w którym świadectwo kobiety było bardzo źle postrzegane, było z zasady niewiarygodne.

Moim zdaniem Jan Paweł II nawiązuje nie tyle do Pawła VI, ile do najgłębszych korzeni chrześcijaństwa, do pewnych postaw, któ­re, niestety, w późniejszym okresie, choćby przez niektórych Oj­ców Kościoła, były zapomniane.

ANETA GAWKOWSKA: Klemens z Aleksandrii mówi tak: „A przecież w ramach gatunku ludzkiego nie jest oczywiste, żeby kobieta posiadała inną naturę, a mężczyzna inną! Ale chyba tę samą, a jeśli tak, to również tę samą cnotę”. Na co to wskazuje? Wskazuje to na to, że stosunek Chrystusa do kobiet był idealny, natomiast sto­sunek wszystkich innych ludzi do kobiet, łącznie z samymi kobie­tami, jest już taki, jaki jest po grzechu pierworodnym. To prawda, tak jak Pani wspomniała, że stosunek do kobiet w Izraelu nie był za dobry, ale nie należy zapominać, że stosunek do nich w innych kręgach kulturowych był jeszcze gorszy. Postawa Klemensa względem kobiet była nie najlepsza, natomiast postawa tych, którzy żyli równolegle z nim, była prawdopodobnie dużo gorsza niż jego.

Chrześcijaństwo przyniosło ogromną promocję kobiecości, wy­zwolenie również z uwarunkowań partykularnych, kulturowych, społecznych, ograniczeń politycznych, ekonomicznych. Zapoczątkowało ono pewien proces, który trwa do dzisiaj.

Myślę, że dobrze podsumowuje to św. Edyta Stein, która doświadczyła bycia i Żydówką, i katoliczką, żyła na pograniczu kul­tur: bardzo dobrze znała myśli hebrajską i katolicką. Zajmowała się tzw. kwestią kobiecą, była więc prekursorką owego nowego femini­zmu, chociaż nazwy tej oczywiście jeszcze wtedy nie było. To ona zauważyła, że to, co można znaleźć choćby u św. Pawła, to z jednej strony wypowiedzi bardzo promujące kobiety, a z drugiej, niestety, też kobietom uwłaczające. Zauważa również, że można podzielić te wypowiedzi na takie, które były inspirowane postawą Chrystusa i łaską, i takie, które wynikały po prostu z ograniczeń kulturowych, którym wszyscy podlegamy i z których się z trudem wyzwalamy.

ŁUKASZ KUBIAK OP: Mnie osobiście interesuje nie tyle rozmawia­nie o kobietach, ale o tym, czy mężczyźni w Kościele zastanawiają się nad tym, jak one się czują w Kościele i w świecie.

Dla mnie takim przełomowym momentem w myśleniu o kobie­tach w Kościele, o feminizmie, była książka, niestety, nie Jana Pawła II, tylko Agnieszki Graff „Rykoszetem”. Ciekawi mnie, co powiedziałaby Agnieszka Graff, gdybym zarecytował jej Litanię Loretańską do Matki Bożej. Co ona by tam usłyszała o kobiecie? W ogóle ciekawi mnie, jak się dzisiaj czuje kobieta, kiedy słyszy takie słownictwo. Jest to bardzo hermetyczny, symboliczny i metaforyczny język, a jednak odniesiony do konkretnej osoby, do kobiety. Wydaje mi się, że kwestia feminizmu w Kościele, dialogu Kościoła ze światem, to głównie problem języka. Doświadczam tego jako duszpasterz.

 W moim odczuciu problem kobiety w Kościele na pewno istnie­je. Obserwuję to szczególnie na przykładzie kobiet konsekrowa­nych, czyli sióstr zakonnych. Są one źle traktowane nie tylko przez siebie nawzajem, ale również przez księży, którzy uważają, że są one stworzone do ofiarnej, ale tak naprawdę upokarzającej posługi. Jest to dla mnie forma arogancji. Kobiety te zazwyczaj myślą, że maksymalnym pułapem ich ambicji powinno być prowadzenie ka­techezy, a tak naprawdę właściwym dla nich miejscem jest pralnia, kuchnia, furta klasztorna. Jest to jaskrawy przykład tego, jak się w Kościele postrzega kobietę i jak się o niej myśli.

Jeżeli mamy to przełożyć na konkret, czyli na życie duszpaster­skie, na kontakt księdza z kobietą w konfesjonale, to zaczynają się kolejne problemy. Zdarza się, że duszpasterze, mężczyźni, kilkoma zdaniami o wierze, o drodze krzyżowej kwitują opowieść kobiety o przemocy w domu, o mężu alkoholiku, z zupełnym pominięciem tego, że istnieje coś takiego jak współuzależnienie, konieczność ochrony, separacja. My, księża, jako mężczyźni, jesteśmy słabo formowani i przygotowywani do kontaktów właśnie z kobietą. W tej materii jest mnóstwo resentymentów. Myślę, że Klemens Aleksan­dryjski, Tertulian trochę się zdradzili z jakimiś osobistymi lękami.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...