Często słyszymy słowo „medytacja”. Dla jednych jest ono obce, dla innych wzbudzające ciekawość i pragnienie poznania medytacji, a jeszcze dla innych – stałą praktyką. Wielu słyszało o różnych medytacjach wschodnich czy medytacjach, jakie proponują manipulujące człowiekiem sekty. Od razu chcemy powiedzieć, że nie mają one nic wspólnego z medytacją chrześcijańską, katolicką.
Jezus Chrystus, Słowo Ojca, kierował do ludzi słowa Dobrej Nowiny, które słyszał od Niego, aby je przyjmowali, rozważali w sercu i w ten sposób coraz głębiej wierzyli Chrystusowi i osiągnęli zbawienie. Otwieramy więc Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, aby medytować słowo Boże. Spisane ludzkim językiem staje się dostępne dla każdego człowieka, a dla wierzącego staje się pokarmem wiary i mądrością. Chrześcijanin medytuje Boże słowo. Żeby mógł to czynić, musi naprzód słuchać. To słuchanie dokonuje się podczas czytania tekstów biblijnych. Nie chodzi tylko o czytanie, lecz o słuchanie Boga, który mówi.
Boże, o czym mówisz w tej perykopie, którą medytuję?
Zanim jednak chrześcijanin zacznie słuchać, musi stanąć przed Bogiem z całą otwartością serca, umysłu i woli. Tę otwartość sprawia w nas Duch Święty, pod którego natchnieniem słowo Boże zostało spisane ludzkim językiem. On daje zrozumienie tego, co mówi Bóg. Trzeba Go więc przyzywać, gdy rozpoczynamy medytację. On nas w niej poprowadzi.
Słuchanie słowa Bożego jest możliwe w ciszy. Bóg nie chce przekrzykiwać człowieka. Wyciszamy się, gdy stajemy nie wobec pustki, bo ona niepokoi, lecz wobec kogoś, o kim wiemy, że nas kocha. Staję więc przed obliczem kochającego Boga z pragnieniem słuchania tego, co On chce mi powiedzieć, a ja chcę Go słuchać. Mogę Mu za Samuelem powiedzieć: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,7-10). Z tego pragnienia rodzi się cisza, pozwalająca usłyszeć Boże słowo. Taką postawę widzimy u Abrahama, Mojżesza, Matki Najświętszej, a przede wszystkim u Jezusa, który słucha Ojca.
Słuchanie medytacyjne nie zmierza do zdobycia wiadomości i zwiększenia ich zasobów w umyśle. Nie jest to słuchanie dla słuchania, lecz jest to słuchanie, które wywiera wpływ na nasze życie, czyli jest to słuchanie posłuszne. Medytacja chrześcijańska zmierza bowiem do przemiany życia, do coraz ściślejszego zjednoczenia z Bogiem, tak aby On kierował moim życiem. Drugim bardzo ważnym elementem medytacji chrześcijańskiej jest to, co Bóg chce mi powiedzieć. Więc pytam Boga:
Boże, co mi chcesz powiedzieć w słowie, które do mnie kierujesz?
Jak więc Bóg mówi? Mówi przez dobre natchnienia, myśli. Dotyka nas swoim słowem bardzo konkretnie. Są słowa, które nas poruszają i są takie, które przechodzą obok naszych uszu niezauważone. Jedne dotykają w nas takich sfer, etapów naszego życia, że mogą wywołać radość, a inne mogą wywołać smutek, ból czy nawet bunt. Trzeba się im wszystkim przyjrzeć. Także tym, które wydają nam się jakby nie do nas się odnosiły i dlatego przechodzą mimo. Każdy z nas ma swoją historię życia. Można powiedzieć, że jest to historia naszych odniesień do Boga, naszej z Nim współpracy czy różnych oporów, na jakie On w nas natrafia, historia naszego zbawienia, w którą jest On zaangażowany. Gdy słowo Boże będzie w nas wnikać, wtedy zrodzi się w nas modlitwa wdzięczności, uwielbienia, prośby czy przebłagania. Bóg stanie się jeszcze nam bliższy. Tak uwalnia nas od nas samych, a skupia uwagę na Bogu. Następne pytanie, jakie kierujemy do Boga w medytacji, dotyczy tego, co mamy czynić. Pytamy więc:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.