Historia jednego nawrócenia

Rycerz Młodych (archiwum) Rycerz Młodych (archiwum)

Wywodzę się z rozbitej rodziny, powiem mocno: patologicznej. Gdy miałem 2 lata, moi rodzice rozeszli się. Od tego czasu na głowie mamy spoczął cały dom. Sama musiała wychować trójkę dzieci, bo mam jeszcze starsze rodzeństwo, i pracować na utrzymanie.

 

Coraz więcej się modliłem i rozmawiałem z księdzem. Bardzo ciężko było się z tego wszystkiego wyrwać, bo nadal czułem się sam. Kiedy tak naprawdę zacząłem dochodzić do siebie, kiedy zaczęła wracać świadomość, to było bardzo bolesne. Konfrontowałem się z uczuciami, z tym, co odpychałem cały czas, z bólem i cierpieniem, przeżyciami, doświadczeniami z dzieciństwa, które ciągnęły się przez lata.

Jeszcze gdy zdawałem maturę, także byłem „naćpany”, ale jakimś cudem udało mi się ją zdać szczęśliwie. Poszedłem na studia, gdzie spotkałem ludzi, z którymi potem założyliśmy duszpasterstwo akademickie. Oni zainteresowali się mną, podali mi dłoń. Zacząłem z tego wszystkiego wychodzić.

Potem miałem terapię indywidualną z księdzem terapeutą, który obecnie pomaga osobom uzależnionym w jednym z ośrodków na Opolszczyźnie. Powiedział mi, że jest terapia dla dzieci alkoholików we Wrocławiu. Zacząłem tam jeździć i spotykać się z ludźmi, z terapeutami, z osobami, które miały podobny problem. Rozmawialiśmy, przerabialiśmy różne kwestie związane z doświadczeniami z życia rodziny alkoholowej. To mi pomogło.

Praca z ludźmi

Bardzo dużo dała mi także praca z dziećmi. Kiedy zacząłem studiować pedagogikę na prywatnej uczelni w mojej rodzimej miejscowości, rozpocząłem pracę z dziećmi jako stażysta. To było niezwykłe doświadczenie. Prowadziłem z nimi różne zajęcia, kiedyś tańczyłem breakdance, więc zacząłem z nimi tańczyć, grać w piłkę, prowadzić zajęcia artystyczne. Poczułem się tam dobrze. Gdy skończył się staż, zostałem właściwie bez niczego, znowu sam.

Czułem, że muszę pracować z ludźmi. Zacząłem szukać pracy we Wrocławiu. Zebrałem swoje rekomendacje z parafii, gdzie miałem doświadczenie w pomocy ludziom bezdomnym i doświadczenie w pracy z osobami niepełnosprawnymi ze wspólnoty „Wiara i Światło”. Był to argument, żeby rozmawiać z pracodawcą z innego ośrodka, aby mnie zatrudnił. Trafiłem do noclegowni im. św. Brata Alberta we Wrocławiu i tam podjąłem pracę z ludźmi.

Okazało się, że mój kierownik jest byłym piłkarzem i dla rekreacji gra sobie w piłkę, ma także drużynę bezdomnych. Zacząłem grać z bezdomnymi w piłkę. Potem pojechaliśmy na Mistrzostwa Polski w piłce ulicznej, tam zostałem najlepszym zawodnikiem. Dostałem powołanie do Kadry Reprezentacji Polski. Pojechałem na mistrzostwa świata w Kopenhadze, które odbyły się w 2007 r. Zdobyliśmy srebrny medal. Potem były mistrzostwa Europy w Gdańsku, zaczął się cykl imprez, zacząłem się angażować w sport, powoli stawałem na nogi.

Proces mojego nawrócenia cały czas trwa. Jedno, co mogę powiedzieć z całą pewnością, to to, że bez Boga nie da się żyć. Odnalazłem Go i to jest najważniejsze, to sprawia mi radość i dzięki temu jestem szczęśliwy.

Ruah

Różne życiowe doświadczenia są dla mnie bodźcem do tego, by się rozwijać, by studiować, każdego dnia stawać się kimś lepszym. Mam większą perspektywę, wiem, jak wygląda takie życie, więc mogę pomagać ludziom.

Cokolwiek by się w naszym życiu nie działo, jakkolwiek byśmy nisko nie upadli, to zawsze jest przy nas Bóg i tylko On może nas podnieść. Jednak my musimy tego chcieć, wyciągnąć do Niego rękę. Tylko Bóg pomoże nam odnaleźć siebie, odnaleźć prawdziwą miłość, prawdziwe szczęście. Tak naprawdę tylko On może odkryć prawdziwe uczucia, bez których nie da się żyć.

Jeżeli komuś się wydaje, że można żyć bez Boga, to wcześniej czy później skonfrontuje się z prawdą, a czy tę prawdę potem wykorzysta, pójdzie za nią, czy też nie, to zależy od niego, od jego wyboru, od jego decyzji.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...