W Kościele nie ma własności prywatnej

Niedziela 47/2010 Niedziela 47/2010

Miało być ułatwieniem, a stało się w wielu przypadkach utrudnieniem. Ustanowienie Komisji Majątkowej zamykało przed instytucjami kościelnymi drogę sądową, która – możemy to powiedzieć z perspektywy czasu – byłaby bez wątpienia szybsza.

 

– Źródłem dochodów Kościoła jest także Fundusz Kościelny. Pada tu kolejny zarzut, że państwo łoży na emerytury duchowieństwa. I trzeba przyznać, że w czasie gdy społeczeństwo biednieje, a emerytom żyje się coraz gorzej, ten zarzut spotyka się z przychylnym przyjęciem…

– Fundusz Kościelny to relikt obowiązującego ciągle prawa komunistycznego, a mianowicie ustawy z 1950 r. o tzw. dobrach martwej ręki. Mocą tej ustawy upaństwowiona została większość dóbr kościelnych, z których utworzono Fundusz Kościelny, mający tymi majątkami zarządzać. Dochód miał być przeznaczony m.in. na ubezpieczenie duchownych, konserwację zabytków sakralnych i działalność charytatywno-opiekuńczą. Fundusz nie tylko nie realizował tych celów, ale aż do 1989 r. był narzędziem walki z Kościołem i religią. Dopiero w 1989 r. powrócono do celów zapisanych w 1950 r., a mianowicie zdecydowano o przekazywaniu środków z budżetu na ubezpieczenie osób duchownych i zakonnych, które nie mają innego źródła utrzymania, oraz na wspieranie renowacji zabytków sakralnych. Funkcjonowanie Funduszu jest wadliwe, bo w jego zarządzie nie ma przedstawicieli Kościoła, nikt nie kontroluje, kto tak naprawdę z niego korzysta.

– Czas zatem na zmiany w sposobie finansowania Kościoła?

– Wydaje się, że nadszedł czas na realizację zapisu art. 22 Konkordatu, zapowiadającego ostateczną regulację spraw finansowych Kościoła w Polsce.

– Jakie zmiany są przez Kościół brane pod uwagę?

– Jednym z możliwych rozwiązań mogłoby być przyjęcie rozwiązań stosowanych w innych państwach Europy, np. we Włoszech, w Hiszpanii czy na Węgrzech, gdzie istnieje możliwość odpisu podatkowego na Kościół lub inny związek wyznaniowy. Dobrze jest, kiedy podatnicy mogą przynajmniej w małym stopniu decydować o tym, na co idą ich podatki.

– A nie podatek kościelny jak w Niemczech czy Austrii?

– To nie byłoby dobre rozwiązanie. W sprawach religii, czyli więzi człowieka z Bogiem, bardzo ważna jest wolność. Ona jest istotna dla oceny wartości moralnej ludzkich działań. Dlatego też powinniśmy zachować wolność także w dziedzinie odpowiedzialności materialnej wiernych za Kościół. Ta odpowiedzialność ma w Kościele bardzo długą tradycję, sięga czasów apostolskich. Dzielenie się dobrami materialnymi ze współbraćmi wpisane jest w najważniejszą czynność liturgiczną Kościoła, w Eucharystię. Obowiązek troski o materialne funkcjonowanie wspólnoty kościelnej jest czymś naturalnym i zapisany jest w przykazaniach kościelnych. Ale nie ma przymusu. W rozwiązaniu niemieckim i austriackim istnieje dylemat: albo jest się w Kościele i płaci się podatek, albo się nie płaci i jest się poza Kościołem. W Polsce można nie wywiązywać się z obowiązku troski o sprawy materialne Kościoła, a mimo to korzystać z dóbr duchowych i materialnych wspólnoty.

– Ta dobrowolność, czyli to polskie „co łaska”, w ostatnich latach też bywa kwestią dyskusyjną. Z jednej strony słyszy się legendy o wielkich dochodach proboszczów, a z drugiej o malejących wpływach...

– Każdy, kto choć trochę zna się na ekonomii, rozumie, jak wiele kosztuje utrzymanie parafii, kościoła, budynków parafialnych, osób pracujących dla wspólnoty, a zwłaszcza konieczność nieustannego odnawiania budynków. To są wydatki, z którymi wielu parafiom często trudno się uporać, a muszą sobie same radzić, muszą liczyć na hojność parafian. Wsparcie z zewnątrz, zazwyczaj niewystarczające, dostają jedynie na remonty obiektów zabytkowych. W laickiej Francji, gdzie się tak bardzo zważa na przestrzeganie zasady rozdziału Kościoła od państwa, wszystkie kościoły zbudowane do 1905 r. są własnością państwa w tym znaczeniu, że państwo na wszystko łoży, łącznie z wymianą żarówek. Zabytki sakralne są ogólnoludzkim dobrem kultury, cennym dla każdego, niezależnie od przynależności do Kościoła.

– A więc Kościół w Polsce nie jest dziś bogaty i potężny?

– Kościół jest bogaty, bo posiada prawdziwe skarby – dobra duchowe: sakramenty święte, przepływ życiodajnej łaski, wiarę i miłość, które głosi i o których daje świadectwo. Kościół w Polsce ma bogatą przeszłość, wpisany jest w dzieje państwa i narodu od samego początku. Ale ma także przyszłość, bo niesie w sobie nadzieję, która zawieść nie może – nadzieję zbawienia w Chrystusie. Kościół jest mocny mocą działającego w nim Ducha Świętego. Nawet wtedy, gdy jego dzieci błądzą, grzeszą, zdradzają, jest mocny ufnością w miłosierdzie Boże. A w sprawach materialnych powinien zawsze kierować się zasadą: „Szukajcie wpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” (por. Mt 6, 33).

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...