W Kościele nie ma własności prywatnej

Niedziela 47/2010 Niedziela 47/2010

Miało być ułatwieniem, a stało się w wielu przypadkach utrudnieniem. Ustanowienie Komisji Majątkowej zamykało przed instytucjami kościelnymi drogę sądową, która – możemy to powiedzieć z perspektywy czasu – byłaby bez wątpienia szybsza.

 

– Dlaczego tak długo?

– Wynikało to z nieprzestrzegania zapisanego ustawowo trybu i tempa prac. Poszczególne rządy, jedne bardziej, inne mniej niechętnie, ale zawsze bez pośpiechu, wywiązywały się ze zobowiązań zawartych w ustawie z 1989 r. oraz w innych ustawach regulujących prace Komisji.

– Dlaczego od decyzji Komisji Majątkowej nie można się odwołać?

– Koncepcja działań Komisji Majątkowej była od początku taka, że Komisja ma charakter mediacyjno-polubowny między dwoma stronami: z jednej strony państwo, a z drugiej – kościelne osoby prawne. Decyzję o zwrocie Kościołowi bezprawnie zabranych dóbr państwo już podjęło w ustawie, a zadaniem Komisji było znalezienie sposobu, w jaki ten zwrot się dokona, dlatego też postępowanie przed Komisją jest w ustawie określane jako regulacyjne. W przypadku tego typu działań nie przysługuje tryb odwoławczy.

– Nowelizację prawa z 1989 r. proponuje teraz SLD. Czy to nie jest groźne dla Kościoła?

– Nie sądzę. Nie opłaca się manipulować teraz przy ustawie. O wiele lepsze jest bardziej radykalne rozwiązanie, czyli zakończenie prac Komisji Majątkowej. Tak wiele narosło wokół niej nieporozumień, pojawiło się tyle niesprawiedliwych oskarżeń, że Kościół zdecydowanie postuluje takie rozwiązanie. Przyjmujemy więc z satysfakcją propozycję strony rządowej, aby na obecnym etapie zamknąć prace Komisji, a podmiotom kościelnym, których sprawy nie zostały jeszcze uregulowane, dać możliwość wejścia na drogę sądową.

– Z obecnie prowadzonej antykościelnej kampanii wynika, że dzięki niezwykłej przychylności Komisji Majątkowej Kościół katolicki w Polsce niesamowicie się wzbogacił…

– Stwarza się wrażenie, że Kościół coś dostał od państwa w prezencie, a nie że mu zwrócono część jego własności. Zarzuca się Kościołowi pazerność, krzywdząc po raz kolejny te instytucje, które już kiedyś zostały skrzywdzone moralnie i materialnie przez decyzje władz komunistycznych. Trzeba pamiętać, w jak nieludzkich warunkach, z pogwałceniem wszelkich praw i godności ludzkiej, dokonywało się odbieranie siostrom zakonnym ich domów i zakładów. Zapewniam, że instytucjom Kościoła katolickiego w Polsce zwrócono tylko część zagrabionych dóbr. Osławione 24 miliardy, o których szeroko rozpisywała się prasa, to wynik błędnego podliczenia odszkodowań otrzymanych przez Kościół w gotówce. Błąd polegał na nieuwzględnieniu faktu denominacji naszej waluty. Milion sprzed denominacji to dzisiaj sto złotych! Natomiast dokładne oszacowanie wartości zwróconych nieruchomości, które trwa, nie jest, z wielu względów, rzeczą łatwą. Wstępne wyniki wskazują jednak, że będzie to suma daleko mniejsza od podawanych, ze względów propagandowych, astronomicznych cyfr.

– A i tak mówi się, że Kościół w Polsce jest dziś nieprzyzwoicie bogaty!

– Abp Henryk Hoser przypomniał niedawno, że w Kościele nie ma własności prywatnej. Wszystko, co Kościół posiada, służy ludziom. To przecież wiernym służą zbudowane świątynie, to dzieci i młodzież garną się chętnie do szkół katolickich, to w katolickich domach opieki znajdują przystań chorzy, niepełnosprawni fizycznie czy psychicznie, to w kościelnych placówkach czują się bezpiecznie ludzie w podeszłym wieku. Kościół, prowadząc swoją misję apostolską i dając świadectwo miłosierdzia, potrzebuje środków materialnych. Kościół był na wszystkich kontynentach pionierem działalności charytatywnej i edukacyjnej na długie wieki przedtem, zanim zaczęło o tym myśleć państwo. Także dzisiaj na całym świecie jest pod tym względem bezkonkurencyjny i państwa demokratyczne, pozbawione ideologicznych uprzedzeń, bardzo chętnie powierzają mu tego typu zadania, wspierając ich realizację. Mają bowiem świadomość, że nikt tak skutecznie i tak ekonomicznie tej działalności nie potrafi prowadzić. Stąd bierze się fenomen szkół i instytucji społecznych Kościoła także w krajach, w których katolicy są znikomą mniejszością.

– A może warto by dziś bardziej otwarcie i „przejrzyście” mówić o finansach Kościoła, podawać wpływy i wydatki?

– Instytucje społeczne i edukacyjne Kościoła działają w ramach przepisów państwowych i podlegają takim samym kontrolom jak inne instytucje tego typu. W parafiach działają rady ekonomiczne, które wspierają księdza proboszcza w trosce o materialne zaplecze działań duszpasterskich. Księża proboszczowie, którzy skrupulatnie rozliczają się z podejmowanych inwestycji, mogą oczekiwać na większe wsparcie swoich parafian. Gdybyśmy bliżej poznali budżety poszczególnych diecezji – niektóre z nich publikują dane finansowe – bylibyśmy zdumieni, jak niskie są to nieraz sumy i jak biskup i ekonom diecezjalny muszą się nagłowić, aby związać przysłowiowy koniec z końcem.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...