„Bo to, co nas spotyka, przychodzi spoza nas”

Przewodnik Katolicki 48/2010 Przewodnik Katolicki 48/2010

Dzisiaj ludzie nie wierzą już w Boże znaki. Szukają odpowiedzi wszędzie, tylko nie u Boga.

 

„Czy dzisiaj na naszych oczach dzieją się cuda?” – zapytałam koleżankę. „Jasne” – odrzekła i opowiedziała mi historię, która bardzo ją poruszyła.

Małżeństwo jej sąsiadów nie należało do najszczęśliwszych. Teresa i Józef od zawsze wydawali się jej bardzo niedobraną parą. Ona była duszą towarzystwa, życzliwa dla wszystkich, ujmująca w sposobie bycia. On natomiast, jako były żołnierz, nie potrafił porzucić wojskowego drylu: apodyktyczny, surowy, lepiej było nie wchodzić mu w drogę. Mimo trudnego charakteru męża żona wiernie przy nim trwała. Podczas jednej z rutynowych wizyt u nefrologa u Teresy wykryto guza nerki. Choroba bardzo zmieniła całą rodzinę. Józef zrozumiał, jak dużo zawdzięcza Teresie, a widząc, jak wiele osób ją odwiedza, odkrył, kim naprawdę była. Jej choroba stała się dla niego znakiem Bożym. Odtąd nie odstępuje żony na krok, a metamorfoza, która w nim zaszła, stała się przedmiotem licznych dyskusji.

Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach naszego życia – zakończyła koleżanka.

W najbardziej frapujący sposób daje odczuć swoją miłość.

Przecinamy tętnicę Życia

Uprawiamy buchalterię intelektualną, stajemy się więźniami pozorów, obrządków i praw. Nasze życie duchowe przypomina bardziej skostniałe poglądy niż dziecięcą ciekawość i otwartość. Jesteśmy ślepi na znaki Boga, bo przekładamy rozum nad wiarę w niewytłumaczalne. Żyjemy jak we mgle, a w dodatku z bielmem na oczach.

Zatraciliśmy pierwotną skłonność do obcowania z cudownością i nie chodzi tu bynajmniej o magię. Dzisiaj wszystko da się wytłumaczyć, zmierzyć, zważyć, obliczyć. Tu różniczka, tam całka; tu nanometr, a tam bit. Matematycy mnożą nowe wzory, informatycy konstruują coraz szybsze komputery, genetycy rozszyfrowują zapis kodu DNA. To wszystko jest potrzebne. Ale, jak pisze Pierre Claverie OP: „zamiast wejść w relację z tym światem, przyjmując go i szanując, słuchając i dialogując z nim – traktujemy go jak przedmiot, który trzeba wziąć w posiadanie, by potwierdzić naszą władzę – świat umiera i my umieramy wraz z nim, ponieważ przecinamy tętnicę Życia”. Odcinamy się od źródła, którym jest Bóg.

Więcej wśród nas biblijnych achazów – mających zaufanie tylko do ludzkich kalkulacji, politycznych układów i gier, a nie do Boga, który mógł dać prawdziwy znak. Bóg chce do nas przemawiać. Trzeba się nauczyć słuchać Jego głosu i rozróżniać Jego słowa, „ćwiczyć obecność Bożą”, tak jak uczynili to przed nami królowie podążający za gwiazdą do Betlejem, Mojżesz, biblijni prorocy, uczniowie podążający do Emaus...

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że kiedyś Bóg jaśniej objawiał swoje nadprzyrodzone znaki. W przeszłości człowiek miał ścisły kontakt z przyrodą. Był wobec niej bezbronny, nie potrafił interpretować jej zjawisk: gwałtownych zmian atmosferycznych, potęgi żywiołów. Nierzadko odczytywał je jako znaki woli Bożej. Bóg objawiał się niekiedy wśród potężnych grzmotów, trzęsienia ziemi lub też w łagodnym szumie wiatru. Biblia wymienia też tęczę i zachód słońca jako Boży znak.

Ktoś zarzuci, że rzeczywistość nie jest tak jednowymiarowa. To prawda, ale czy zatem Pan Bóg mówi tylko do wybranych?

Warto pytać, co z tymi, którzy ulegli wypadkom drogowym, nie wrócili z gór czy stracili dorobek całego życia? Przykładów nieszczęść i klęsk mamy wiele: trzęsienie ziemi na Haiti, katastrofa pod Smoleńskiem, tegoroczna powódź albo te sprzed lat – zamach na World Trade Center, tsunami na Sumatrze, zawalenie się dachu hali Międzynarodowych Targów Katowickich... Dlaczego Bóg nie ostrzegł tych wszystkich ludzi? Dlaczego tak wielu zginęło?

Tutaj, na Ziemi, najprawdopodobniej nie otrzymamy na to odpowiedzi, nie odkryjemy tej tajemnicy. Jedyne, co nam pozostaje, to trzymać się blisko Niego i słuchać Jego głosu.

*

Kiedy Bóg przychodzi do człowieka, daje mu odczuć swoją obecność. Nie dzieje się to dla jakichś tajemnych racji, tylko wtedy, kiedy człowiek dojrzeje do ich zrozumienia.

Mój przyjaciel doświadczył wielu dramatycznych wydarzeń. Każde z nich jednoznacznie wskazywało na Bożą interwencję w jego los. Nie wiem, który z nich był dla niego znakiem najjaśniejszym, wyraźnym sygnałem od Boga. Skoro ludzkie życie rozpięte jest między niebem a piekłem, najważniejsze są indywidualnie dokonywane wybory.

Nadzieją napawa fakt, że dopóki żyjemy, dopóty mamy szansę odczytać mapę znaków i sygnałów opracowaną przez Boga specjalnie dla każdego z nas.

Poza tym pozostają jeszcze znaki zapisane w Apokalipsie...

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...