W gorączce zakupów

Przewodnik Katolicki 51/2010 Przewodnik Katolicki 51/2010

Robione całą rodziną, w pośpiechu, tłoku, stresie. Bo wciąż brakuje tego, bo na to jest jeszcze promocja, bo możemy nie zdążyć kupić czegoś przed zamknięciem sklepu. To polski obraz przedświątecznej gorączki zakupów.

 

Terminy rzecz święta

Kupując żywność, musimy też zwrócić uwagę na datę minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia. Jak zauważa Małgorzata Cieloch, „pierwsze oznaczenie dotyczy okresu, do którego prawidłowo przechowywany lub transportowany produkt spożywczy zachowuje wszystkie swoje właściwości. Na produktach znajdziemy więc napis: „najlepiej spożyć przed…”. Natomiast termin przydatności do spożycia określa się wyrażeniem „należy spożyć do…” i oznacza on, że po danym dniu produkt nie nadaje się do spożycia. Znajdziemy go na nietrwałych i łatwo psujących się artykułach spożywczych, np. produktach mięsnych, sałatkach czy nabiale. – Pamiętajmy o tym, że towary oferowane w przedświątecznych promocjach często mają krótkie terminy ważności – przestrzega. Nie dajmy się też wprowadzić w błąd. Jeśli kupujemy napój, to nie sok czy nektar. – One mają zupełnie inny skład, charakterystykę i trwałość – wyjaśnia rzeczniczka UOKiK.

A co, gdy mimo naszych uważnych obserwacji i tak zdarzy się kupić nieświeżą sałatkę czy zielony schab? – Zawsze przysługuje nam prawo do reklamacji. Składamy ją u sprzedawcy. W przypadku produktów spożywczych obowiązują szczególne przepisy – żywność paczkowaną można reklamować w terminie trzech dni od chwili otwarcia, natomiast produkty spożywcze sprzedawane luzem – w czasie trzech dni od momentu zakupu – mówi Małgorzata Cieloch, dodając, że w dochodzeniu naszych praw pomogą nam paragony, które na nasze żądanie powinien wydawać nie tylko sprzedawca w sklepie, ale też handlujący na targowisku czy bazarze. Gdy jednak i to nie pomoże, możemy liczyć na bezpłatną pomoc u powiatowych lub miejskich rzeczników konsumentów. Pełna lista rzeczników wraz z ich danymi adresowymi jest dostępna na stronie www.uokik.gov.pl lub pod bezpłatnym numerem telefonu 0800 800 008. Pani rzecznik UOKiK zaleca jeszcze, by o nieprawidłowościach z jakością lub sprzedażą żywności poinformować Inspekcję Handlową lub Państwową Inspekcję Sanitarną. Może tym sposobem uchronimy przed podobnymi perturbacjami naszych znajomych lub sąsiadów.

Gotówka? Najlepiej w różnych miejscach

Robiąc świąteczne zakupy, musimy zwracać uwagę nie tylko na to, co kupujemy. Tłok, działanie w stresie, to prawdziwy raj dla kieszonkowców, którzy okradają ludzi z portfeli, dokumentów czy kluczyków do samochodu. – Każdy, kto w tym czasie decyduje się na zakupy, powinien pamiętać, żeby te przedmioty rozłożyć po swojej odzieży w ten sposób, by znajdowały się one w wewnętrznych kieszeniach marynarek, kurtek, płaszczy, by dostęp do nich był utrudniony. Jeśli większą ilość gotówki rozłożymy bowiem w kilku miejscach, a złodziej „dobierze” się do jednego z nich, pozostałe pieniądze pozostaną bezpieczne – zauważa nadkomisarz Piotr Bieniak z Komendy Głównej Policji. Warto też, byśmy gotówkę zamieniali w miarę możliwości na karty bankomatowe. Tu jednak musimy być bardzo czujni. – Nie chcę mówić o głębokiej podejrzliwości i nieufności do sprzedawców, ale zdarzają się niestety przypadki, gdy klient traci kartę z oczu. Wtedy dane z paska magnetycznego jego karty są kopiowane, odbywa się więc tzw. skimming. A my po przyjściu do domu mamy „wyczyszczone konto” – przestrzega nadkomisarz Bieniak, zwracając uwagę na to, byśmy pilnowali, aby wszelkie transakcje za pomocą karty sprzedawca wykonywał w naszej obecności.

Czujność zachowujmy nie tylko względem swojej karty. Nadkomisarz Bieniak uczula, by uważać „na to, co się dzieje dookoła nas, na ludzi zachowujących się w nachalny sposób, osoby, które robią sztuczny tłok”. – Tak właśnie zachowują się zazwyczaj kieszonkowcy, którzy mogą działać nie tylko sami, ale i w grupie. Poza tym te osoby zwykle nie budzą naszej podejrzliwości, są zadbani, mają dokładnie opiłowane paznokcie – łamie stereotypy nadkomisarz z Komendy Głównej Policji.

„Na kolec” i „wyrwę”

Złodzieje kradną nie tylko w centrach handlowych, galeriach czy na targowiskach. – Są też obecni w środkach komunikacji miejskiej, którą wielokrotnie przemieszczamy się w kierunku sklepów. Nie każdy przecież korzysta z samochodu – mówi nadkomisarz. Ci z nas, którzy jednak na zakupy wybierają się autem, też powinni mieć się na baczności. – Mieliśmy niedawno przypadek zgłoszony u kolegów z Komendy Stołecznej Miasta Warszawy, w którym przestępcy przebili koło. To jest tzw. metoda na kolec. Polega ona na tym, że gdy roztargniony poszkodowany chce wymienić oponę, na siedzeniu zostawia nie tylko zakupy, ale jeśli jest kobietą, to także torebkę, a jeśli jest mężczyzną, to często saszetkę z pieniędzmi. Wtedy pojawia się nagle osoba chętna do pomocy, która zamiast jej udzielić, kradnie pozostawiony dobytek – wyjaśnia Bieniak. Na przysklepowych parkingach musimy również uważać na kradzież dokonywaną „na wyrwę”. – Polega ona na tym, że telefony komórkowe, torebki czy portmonetki wyrywane są przez złodzieja, który ucieka z takim przedmiotem – tłumaczy. Jak więc nie dać się złodziejom? – Trzeba mieć oczy dookoła głowy – odpowiada krótko nadkomisarz Piotr Bieniak z Komendy Głównej Policji.

Musimy także, mimo stresu i pośpiechu, wykazać się przede wszystkim dużą odpowiedzialnością. Wtedy nie tylko nie staniemy się łatwym łupem kieszonkowców i sklepowych oszustów, ale i nie zakupimy przeterminowanego lub wadliwego towaru, za który wcale nie przepłacimy. Tak roztropnie dokonane zakupy sprawią, że znajdziemy jeszcze czas na to, co w świętach Bożego Narodzenia najważniejsze – rodzinną radość z przyjścia Syna Bożego na świat.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...