Wszystkie nasze mniejsze sprawy

Tygodnik Powszechny 51/2010 Tygodnik Powszechny 51/2010

Powtarzamy czasem, że jesteśmy prześladowani i nie mamy wolności działania. Jak te nasze bolączki wyglądają na tle prześladowań Kościoła w Wietnamie czy Chinach?



Powiedzmy o przykładzie: o Jarosławie Gowinie. Dla lewicy to talib, rzecznik biskupów, który forsuje w prawie świeckim nauczanie Kościoła, ale ze strony kościelnej bywa źle postrzegany ze swoją propozycją kompromisowego rozwiązania ustawy bioetycznej.

Co do posła Gowina, którego znam od lat, jestem przekonany, że jest to człowiek, który spełnia wszystkie warunki do tego, by uczestniczyć w życiu publicznym jako katolik świecki. I jego działania są w Kościele cenione, choć pewnie nie przez wszystkich. Ma znaczący udział w dyskusji o ustawie bioetycznej i przejdzie do historii jako ten, który uczestniczył w niej w sposób mądry. Jestem także pewien, że uczyni wszystko, co możliwe, by prawo uchwalić w formie optymalnej, albo przynajmniej możliwie bliskiej nauczaniu Kościoła, bo takie jest zadanie katolika w polityce.

Kiedy Ksiądz Kardynał mówił, że problemy Kościoła w Polsce wydają się z perspektywy malutkie, jakie kwestie miał na myśli?

Powtarzamy czasem przekonanie, że jesteśmy prześladowani, nie mamy wolności działania. Jak te polskie bolączki wyglądają na tle prawdziwych prześladowań Kościoła w Wietnamie czy Chinach? To postawa zamykania Kościoła w twierdzy, bo wszyscy wokół są źli. Dlatego powtarzam: nikt nas nie prześladuje, mamy możliwości głoszenia Ewangelii, wychodzenia do świata poprzez katechezę, poprzez środowiska, które powstają we wnętrzu Kościoła, ale i na styku Kościoła i świata. Nie narzekajmy, że ktoś nam odbiera możliwości działania, tylko starajmy się je wykorzystywać.

Postawa zamknięcia w twierdzy pojawia się m.in. wtedy, gdy mowa o Komisji Majątkowej. Całkiem niedawno sekretarz Episkopatu buńczucznie wypowiadał się o pośle SLD, który pomylił się przy wyliczaniu odszkodowań wypłaconych Kościołowi, ale przyjdzie chyba spuścić z tonu, bo zaczynają toczyć się śledztwa o realne nadużycia.

Nie dramatyzujmy i nie używajmy zbyt ostrych słów. Potrzeba dużo cierpliwości i spokoju w ocenie tej kwestii. Praca Komisji trwa prawie 20 lat i to rzeczywiście za długo, ale przecież skala problemów była ogromna. Musi być też zachowana właściwa proporcja w mówieniu o skali majątku zagrabionego Kościołowi do tego, co zostaje teraz zwrócone na zasadzie mienia zamiennego albo odszkodowania pieniężnego. Ta rekompensata jest niewielka, miejmy na uwadze, że jeśli jakiś zakon czy diecezja straciła 600 ha lasów, odzyskiwała 50... W Komisji Majątkowej rozpatrzono prawie 2800 spraw z 3 tys. i do większości nie ma zastrzeżeń. Pojawiły się one w ostatnich latach w kontekście kilku-kilkunastu spraw, w których uczestniczył Marek P. Nie uogólniajmy więc, mówiąc o wielkim skandalu i stwierdzając, że w takim razie cała praca Komisji jest nic niewarta. Jeżeli te sprawy wylądują w sądzie, to dobrze – on jest od tego, by wydać wyrok i stwierdzić, że doszło do nieuczciwości.

Być może czeka nas inna bomba. Niektórzy obserwatorzy życia kościelnego wieszczą, że także w Polsce pojawią się masowe oskarżenia duchownych o nadużycia seksualne.

Nie szukajmy skandali potencjalnych. Jeśli pojawiają się problemy, Kościół w Polsce je rozwiązuje. Jeśli skupiamy się ciągle na tym, co złe, nie dostrzegamy Kościoła w pełnym jego wymiarze historiozbawczym. W ten sposób nie budujemy adwentowej nadziei. Zacznijmy wszyscy mówić o Kościele z jego wnętrza, z troską o to, by pełnił swoją zasadniczą misję – zbawienia człowieka.

Trzeba zwracać uwagę na to, co tej misji przeszkadza, ale nie bądźmy pesymistami, bo takich Chrystus nie potrzebuje.

Ale dla katolika obserwowanie tych skandali jest wstrząsem.

Środowiska kościelne są w tych kwestiach w sposób szczególny obserwowane i piętnowane. Rzeczywiście nawet jeden przypadek pedofilii to o jeden za dużo. Trzeba o tym złu mówić, ale nie można skupiać się tylko na nim. Bo umknie nam to, co najważniejsze.

Ale czy Kościół w Polsce jest gotów na zmierzenie się z taką trudnością?

Tak, Episkopat przecież śledzi doświadczenia biskupów irlandzkich czy amerykańskich. A drogę rozwiązywania tych trudnych spraw wskazuje nam, jak całemu Kościołowi, Kongregacja Doktryny Wiary.

Skoro Kościół nie potrzebuje pesymistów, to jakie jest stanowisko Księdza Kardynała wobec wypowiedzi części hierarchów, którzy charakteryzując sytuację w Polsce, używają języka zideologizowanego, agresywnego?

Czy można powiedzieć o Janie Pawle II – choć zdarzało się nieraz, że mówił twardo – że jego nauczanie było pesymistyczne bądź przekraczało granice etyczne? Benedykt XVI sytuację opisuje w sposób precyzyjny, realistyczny, duchowy. Przestrzega, ale w jego nauczaniu jest ogromna ufność i nadzieja w łaskę Boga. Na takich przykładach się uczmy.

Nie będę mówić o ludziach Kościoła – ze środowisk świeckich czy spośród hierarchii, którzy przekraczają wspomnianą granicę, komentując kwestie polityczne czy społeczne. Każdy ma własne sumienie i działa na własną odpowiedzialność. Nikt, kto czyta komunikaty Episkopatu, nie powie, że ich język przekracza dopuszczalne granice.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...