Wyśpiewać życie

Zeszyty Karmelitańskie 51/2/2010 Zeszyty Karmelitańskie 51/2/2010

Gdy człowiek śpiewa, nie ma możliwości skłamać, bo śpiew jest naturalny, tak naturalny jak oddech. Człowiek właśnie próbuje oddechem kłamać, a przecież dzięki oddechowi rozumiemy śpiew, śpiewanie i oddychanie są nierozdzielne. Wydadzą wszystko na zewnątrz, całą prawdę. Dlatego człowiek, który śpiewa, nie ma szansy skłamać! To słychać od razu!

 

Bezsłowne porozumienie z Bogiem

A. R.:Mówiła Pani też o śpiewie bez słów...

Ł. G.: W pieśniach żydowskich jest on określany terminem nigun, czyli śpiew, zaśpiew, melodia – różnie próbuje się to przetłumaczyć, ale generalnie przedstawię, jak ja to rozumiem i jak ja to odczuwam… W momencie kiedy człowiek chce podzielić się tą największa myślą, połączyć się z Bogiem w tym śpiewie, przekazać coś, wtedy wielkość tej emocji, ta czystość i skumulowanie jej w sobie jest tak ogromne, że nie potrzebuje ona już otoczki werbalnej, nie musimy już tego ubierać w słowa. Sama emocja jest w sobie tak mocna i nośna, że wystarczy śpiewać tylko dźwięk. On dochodzi do Boga i wróci do nas jako potęga oczyszczająca i zrozumienie tego problemu, albo podzielenie się tą radością.

A. R.:W Austerii ukazany jest taki moment, kiedy Żydzi w ten sposób właśnie modlą się śpiewem bez słów i wpadają w trans. W ruchu Odnowy charyzmatycznej mówi się o śpiewie w językach, glosolalii. Jest to dar języków. Człowiek się modli wypowiadając dźwięki, które w naszym języku nie mają określonego znaczenia, nie odsyłają do żadnej treści. Choć zdarza się, że czasem ktoś potrafi to odczytać; jest to dar. Z reguły jest to uwielbianie – dla Pana Boga to jest jasne – to wyrażanie radości, która jest zbyt intensywna, aby nadać jej formę w postaci konkretnych słów, bo słowa są tu ograniczające. Czy byłoby to coś podobnego?

Ł. G.: Myślę, że podstawa jest taka sama. Wszystkie dźwięki, które wydajemy, są to kodowania dość umowne, bardzo często istnieją słowa, które w jakimś języku mają jedno bardzo ważne znaczenie, a w innym oznaczają coś zupełnie odmiennego itd. Jest to kwestia umowna, bo generalnie chodzi o emocje, a nie o to, w jaki sposób ułożymy usta, język i to, w jaki sposób wypowiemy dźwięki.

A. R.:Czyli jest w tym coś naturalnego?

Ł. G.: Jak najbardziej!

A. R.:Jak gaworzenie dziecka?

Ł. G.: Tak.

A. R.:Niektórzy uważają, że są to słowa nic nieznaczące. Gdy z zewnątrz ktoś na to patrzy, to może stwierdzić, że taki człowiek zwariował. W mistyce mówi się natomiast o „bełkocie mistycznym”; mistyk nie potrafiąc wyrazić tajemnicy miłości, doświadczenia Boga, bo wszystkie słowa są właśnie za małe, zaczyna się plątać w swych słowach, powtarza się, używa wykrzykników, przesadza, w końcu milknie... Jest to chyba także obecne w ruchu chasydzkim?

Ł. G.: Tak, jest. To jest w ogóle ideał, do którego chasydzi dążą. Te wszystkie nawroty, to całe powtarzanie wszystkiego ma pomóc dojść człowiekowi do momentu, kiedy dusza się otwiera na Boga i on już nie potrzebuje niczego i ta emocja staje się prawdziwa. Jego przedstawiciele robią wspólnie takie rzeczy, aby pomóc jeden drugiemu nauczyć się dochodzić do takiego stanu...

A. R.:Uczą się tego?

Ł. G.: Tak, widziałam jak dzieci tego próbują, śpiewając coraz szybciej i szybciej fragmenty pieśni, sylaby...

A. R.:Aż do osiągnięcia transu?

Ł. G.: Tak.

A. R.:Trochę jak w społeczeństwach pierwotnych?

Ł. G.: Tak, przypomina to szamańskie obrzędy w Afryce...

A. R.:Łączenie się z bóstwem poprzez tego rodzaju śpiew?

Ł. G.: Być może tak właśnie jest.

Droga ku pełni szczęścia

A. R.:Dla mnie śpiew jest wyrazem pewnej doskonałości, której przykładem są chóry anielskie, ale ich sens został całkowicie strywializowany. Niebo wyobrażamy sobie jako miejsce, w którym dostaniemy skrzydła i będziemy musieli stawić się do chóru i tam, nudząc się śmiertelnie, śpiewać...

Ł. G.: Ja myślę, że jesteśmy za mali, żeby takie rzeczy sobie wyobrazić, nasza wyobraźnia nie sięga do takich wymiarów jak ten wspomniany. I tak jak człowiek nie umie sobie wyobrazić tego czwartego wymiaru, tak myślę, że podobnie jest w tym przypadku. Próbujemy to włożyć w jakieś ramy zewnętrzne, lecz są one dostosowane do naszego umysłu ziemskiego. Podejrzewam, że ten byt to jest całkiem coś innego, istnienie przybierające zupełnie inną formę, której nie możemy sobie nawet wyobrazić, bo nie doświadczyliśmy nigdy czegoś podobnego. Być może w momencie takiej ekstazy, w momencie śpiewania dochodzimy do tego. Przybliżamy się do tego innego życia.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...