Ślubując przed ołtarzem, zawieramy przymierze na całe życie, na dobre i na złe, na wszystko, co nas spotka. Przymierze przypieczętowane Bożą obecnością i Bożą mocą
Kiedyś w Częstochowie spotkałam dawno niewidzianą znajomą nauczycielkę. Przedstawiła mi swojego wnuka i jego narzeczoną. „Przyjechali ze mną do Matki Boskiej, pomodlić się przed ślubem”. A gdy po trzech latach znów ją spotkałam, prosiła: „Pomódl się za mojego wnuka. Młodzi się rozwodzą”. Ile to małżeństwo trwało? Niecałe trzy lata! Co się stało? Niby nic – babcia próbowała rozmawiać o tym z wnukiem, ale oświadczył, że to jego prywatna sprawa i że po prostu są niedopasowani. Niedopasowani?! Ich synek, którego zabrała matka, miał wtedy półtora roku. Inne małżeństwo, bardzo ze sobą związane, działające w duszpasterstwie rodzin, rozpadło się po 30 latach. Jedni i drudzy wierzący – młodzi przed ślubem pojechali do Częstochowy potwierdzić swoją miłość, starsi całe lata pracowali dla rodzin, udzielali innym rad – i co? I nie wystarczyło.
Ludzka miłość to za mało
Bo jest tak, jak napisał Jan Paweł II: „ludzka miłość może być chroniona tylko przez Miłość – przez siły ponadludzkie, przez Ducha Świętego – zostawiona w ludzkich rękach, nie ma mocy trwania”. Ale kto dziś rozumie pojęcie „przymierze”? Nie przemawia do ludzi starotestamentowe przymierze Mojżesza z Bogiem Abrahama. O Arce Przymierza, w której przechowywano kamienne tablice, każdy słyszał, ale o tym, że małżeństwo ma by przymierzem, ludzie nie wiedzą. Przymierze to układ z Bogiem, nie z człowiekiem. To jest Boża obietnica pomocy pod warunkiem zachowania przymierza: jeśli nie zdradzą, jeśli nie odejdą, jeśli będą trwać poprzez wszystko – to On, Bóg, będzie z nimi.
Przymierze małżeńskie jest układem trzech osób: ci dwoje i On, Stwórca nieba i ziemi. Bogu przysięgamy, nie tylko sobie. On jest świadkiem, nie jedynie ludzie i kapłan. I Bóg jest wierny przymierzu zawsze, dlatego ta miłość nigdy nie zawodzi. A sobie człowiek nie może ufać do końca.
Przymierze na całe życie
Ludzką miłość w kryzysie Jan Paweł II odsyła do ludzi, do szukania pomocy w poradni; ale człowiek nie ma mocy uzdrawiania miłości, bo jej źródło jest tylko w Boskim Przymierzu, tym, co Bóg nam obiecał. W Eucharystii Bóg ofiarowuje Siebie Samego jako cenę za ratowanie ludzkiej miłości – i to jest właśnie przymierze, to ludzkie „my” złączone z Boskim „Ty”. W poradni małżeńskiej tłumaczyłam ludziom, że łączy ich więź niewidzialna z Bogiem samym – i dzięki temu zawsze mogą się uratować, jeśli zrozumieją, że muszą prosić Boga o siłę do wzmocnienia wewnętrznego człowieka. Życie małżeńskie to, jak pisze Ojciec Święty, egzamin z miłości, która jeśli jest prawdziwa, ma moc szczęściorodną. Ale żeby zdać ten egzamin, trzeba w chwili składania przysięgi wiedzieć, co się podejmuje, rozumieć znaczenie przymierza. To sprawia, że człowiek podchodzi do tego egzaminu z lękiem, który nie jest znakiem tchórzostwa, ale szacunku.
Małżeńskie przymierze zawarte na całe życie ma w sobie piętno całopalenia – jest pełnym oddaniem i obdarowaniem – i człowiek tego świadomy drży, czy temu sprosta, czy nie zepsuje. I o to, żeby sprostać, trzeba prosić Ducha Świętego.
Dom bez fundamentów?
Osoby zawierające małżeństwo nieraz grzeszą zadufaniem, wierzą sobie i swej miłości, nie uwzględniają ludzkiej słabości. Budują dom na piasku bez fundamentów. W chwili kryzysu jest jeszcze droga powrotu: Pan Bóg czeka. Łaska w hojności, w nadmiarze jest zawsze. To człowiek odwraca się od Boga, nie Bóg od człowieka! Rozwody, rozwody – coraz łatwiejsze, coraz liczniejsze. Przy pierwszej trudności – już zerwanie przymierza. Trudność należy do normy życia, niedopasowanie należy do normy układu między osobami. To, co się nazywa potocznie dopasowaniem, może być tylko wynikiem wielkiego wysiłku, nie zjawia się spontanicznie. Różnice charakterów są zawsze – i to one tworzą siłę atrakcyjności, która wiąże ludzi.
Każdy konflikt można rozwiązać na drodze pokojowej, na drodze przebaczenia i przeproszenia, ale… sprawę od początku trzeba postawić tak, że to wielkie święte przymierze jest na wieczność całą – i nie dopuszczać innej myśli, nie zostawiać sobie furtki. Kiedy podczas kursów przedmałżeńskich pytam młodych ludzi, co to znaczy przymierze małżeńskie, zazwyczaj milczą. Raz ktoś powiedział: „To tak jak Jahwe obiecał Żydom i są na zawsze narodem wybranym”. No tak, tak też! W pojęciu przymierze małżeńskie kryje się wieczność, pełne, absolutne oddanie bez odwołania, bez „taryfy ulgowej”. Zawsze Ty i tylko Ty, tylko z Tobą powstaje nasze „My” – z Nim, z Bogiem samym, który jest.
Autorka jest członkiem Papieskiej Rady do Spraw Rodziny oraz Papieskiej Akademii „Pro vita”. Żona, matka czterech córek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.