Grzeczne dzieci sobie nie radzą?

List 2/2011 List 2/2011

Samo słowo „grzeczny" nie miałoby tak wielkiego znaczenia dla dziecka, gdyby nie emocje, które mu towarzyszą. Wypowiadają to słowo ważni dla dziecka dorośli i przywiązują do niego dużą wagę

 

Czy to źle?

Jest to niewątpliwie istotny czynnik socjalizacyjny. Grzeczność, rozumiana jako system reguł pomagających się odnaleźć w społeczeństwie, jest bardzo pożyteczna. Ale dziecko jest także spontaniczne, twórcze, a te cechy sprawiają, że „wyskakuje" niekiedy poza grzecznościowe reguły. Jeśli rodzice doceniają w swoim dziecku te wartości, uwzględniają je w wychowaniu, rozwija się ono zgodnie ze swoimi predyspozycjami, zdolnościami, potencjałem intelektualnym. Ale dla wielu rodziców grzeczność oznacza wyłącznie podporządkowanie. Wtedy nie ma miejsca na indywidualność, dyskusję, uwzględniane odmienności, ale domaganie się bezwzględnego posłuszeństwa.

Na takie argumenty wielu ludzi odpowiada: „Ja tak zostałem wychowany i wyrosłem na porządnego człowieka"...

Niestety bardzo wielu rodziców, a jeszcze więcej babć czy dziadków tak uważa. Tymczasem to, co sprawdza się w jednych warunkach, nie sprawdza się w innych. To, co korzystnie wpływa na jedno dziecko, będzie np. demobilizujące dla innego.

Dobrze wiedzą o tym rodzice, którzy mają dwoje lub troje dzieci. Każde dziecko przychodzi na świat ze swoimi predyspozycjami, uzdolnieniami, z zarysem charakteru, który się później umacnia, czasem może nieco zmienia. Dlatego każde dziecko inaczej reaguje na propozycje ze strony dorosłych. Zdarzało mi się mieć parę razy na terapii rodzeństwo okazywało się, że każdy z tych - dziś już dorosłych ludzi - układał sobie w głowie zupełnie inny obraz rodzinnego domu, który był przecież wspólny. Dlatego zamiast sztywnego systemu wychowawczego, potrzebne jest indywidualne podejście.

Możliwe jest takie „indywidualne podejście" np. przy trójce dzieci?

Już jedno dziecko wymaga od rodziców ogromnej pracy. Dużo łatwiej jest powiedzieć „nie wolno", „rób to albo tamto", dużo łatwiej jest dać klapsa albo krzyknąć, żeby dziecko było cicho, nie zawracało nam głowy, nie zadawało głupich pytań, nie robiło w domu jakichś eksperymentów. Jeśli zdecydowaliśmy się na dziecko, to musimy znaleźć czas i siły, by pomóc mu w procesie stawania się dojrzałym, zrównoważonym, kreatywnym dorosłym człowiekiem. Warto przemyśleć kilka spraw: jakim chcę być ojcem czy jaką chcę być matką? co było dobre w moim domu, a co nie? Co musiałem w sobie utajnić, a teraz widzę, że mi tego brakuje?

Konieczne jest także rzeczywiste poznanie swojego dziecka - jakie ono rzeczywiście jest - zamiast akceptowania tylko tego, co nam odpowiada i odrzucania reszty. Dziecko będzie naturalnie realizowało to, czego sobie życzymy, tłumiąc swoje rzeczywiste uzdolnienia i nieakceptowane przez nas cechy swojej osobowości, ponieważ jest od nas zależne i nas kocha.

Przecież żaden rodzic nie chce pozbawić swojego dziecka talentów...

Świadomie oczywiście nie, ale kiedy próbuje na siłę dopasować dziecko do swojego wyobrażenia, tłumi jego kreatywność, spontaniczność, fantazję i uczucia. Ile osób podjęło niechciane studia, ponieważ tak życzyli sobie rodzice, nie przyjmując do wiadomości, że marzy o innych?

To się zaczyna bardzo wcześnie. Dziecko rysuje emocjami, dlatego na jego rysunku mama jest np. większa od drzewa, które w dodatku ma niebieskie liście. Kiedy rysunek zobaczy mama, mówi zazwyczaj: „To nie tak, drzewo powinno mieć zielone liście i być wyższe od człowieka". Ona wie lepiej. Inny przykład: dziecko przychodzi z przedszkola i skarży się, że nie lubi Zuzi, bo jest wstrętna. „Jak to nie lubisz Zuzi?" - pyta mama - „Przecież to taka miła dziewczynka". Zazwyczaj gdy mówimy dziecku, co ma myśleć i czuć, a na dodatek powtarzamy to dosyć często, traci ono rozeznanie w tym, co tak naprawdę myśli i czuje. Mam pacjentów, którzy dopiero jako dorośli ludzie uczą się rozpoznawać swoje uczucia.

Mama powinna powiedzieć, że Zuzia rzeczywiście jest wstrętna?

Nie. Powinna dowiedzieć się, dlaczego dziecko tak uważa, co się na to składa; na czym opiera swój system ocen, co pozwoli jej lepiej je poznać i zrozumieć. Dopiero wtedy można wspólnie omówić tę sytuację, pokazać także punkt widzenia drugiej strony, ucząc wnikania w motywy zachowań innych. To pozwala zweryfikować jednoznacznie  negatywny osąd, dostrzec swój udział w zaistniałym sporze, wyrazić precyzyjniej swoje uczucia, a wszystko w taki sposób, który opiera się na wartościach dziecka, na jego sposobie myślenia i wspólnym poszukiwaniu rozwiązań. Mądry rodzic spędza dzieckiem co najmniej pół godziny przed snem, żeby pogadać: o kolegach, koleżankach, o tym, co się wydarzyło itp. Przez rozmowę, bajkę i zabawę poznaje świat swojego dziecka i wprowadza je w swój świat.

Dziecko ma prawo popełniać błędy, bo są one nieuniknione w procesie uczenia się. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ma ono do przetworzenia ogrom informacji napływających z otoczenia. To są informacje emocjonalne, intelektualne, dotyczące praktycznego życia, ale też nadbudowy, czyli wierzeń. Stworzenie z tej wielości spójnego obrazu świata jest naprawdę trudnym zadaniem, szczególnie że dziecko często dostaje sprzeczne sygnały nawet od własnych rodziców. Nic więc dziwnego, że zdarzają się takie zachowania, komentarze czy wypowiedzi dziecka, które są nieadekwatne do sytuacji. W ten sposób przekazuje ono to, co się w nim dzieje. Dobrze jest za tym podążać i delikatnie je naprowadzać, a nie kategorycznie, za pomocą kar wyznaczać jedynie słuszny kierunek postępowania.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...