Samo słowo „grzeczny" nie miałoby tak wielkiego znaczenia dla dziecka, gdyby nie emocje, które mu towarzyszą. Wypowiadają to słowo ważni dla dziecka dorośli i przywiązują do niego dużą wagę
Dziecko, chcąc zasłużyć na nasze uczucia, będzie robiło to, co chcemy, ale nie będzie nam o wszystkim mówiło. Jeśli będzie uległe, po prostu zaakceptuje sytuację i dostosuje się, nie będzie nawet próbowało realizować swoich marzeń, wiedząc, że to się źle skończy. Jeśli zaś będzie miało dużo energii i nie będzie chciało się poddać naszym wymaganiom - będzie się buntowało, podkreślając swą niezależność. A w końcu zacznie nas okłamywać i robić to, na co ma ochotę, bez mówienia nam o tym.
Może jednak opłaca się być grzecznym dzieckiem? Może dzięki umiejętności dostosowania się grzecznym dzieciom jest łatwiej w życiu?
Jest takie powiedzenie: „Rozsądni przystosowują się do świata, nierozsądni przystosowują świat do siebie". Jeśli prześledzimy biografie ludzi, którzy coś osiągnęli, przekonamy się, że byli oni zazwyczaj niepokorni. Ściągali na siebie kłopoty, ponieważ chcieli coś zmienić.
Jacy dorośli wyrastają z grzecznych dzieci?
Ma pani na myśli tych podporządkowanych? To w dużej części moi pacjenci. Bardzo często są to ludzie wycofani, zagubieni w swoich życiowych wyborach, niepewni swojej własnej wartości, a nawet pozwalający się wykorzystywać. Żyją w przekonaniu, że muszą walczyć o uczucie innych, zasłużyć na nie. Oni bardzo często reprezentują taką postawę życiową, którą w analizie transakcyjnej określa się: „Wy jesteście OK, Ja nie jestem OK". Ja jestem beznadziejna/beznadziejny, ale wy jesteście świetni. Każde dziecko na początku trochę tak patrzy na swoich rodziców, ale później z tego wyrastamy. „Grzecznym" dzieciom często to zostaje. Gdy ktoś komplementuje np. ich potrawę, to w odpowiedzi słyszy: „Nie, no coś ty, moja mama to dopiero gotuje". Albo: „Dobrze zrobiłaś to zestawienie". „Nie, ja tylko miałam wszystkie dane". Bywa, że takie osoby wybierają sobie na partnerów życiowych albo kobietę, która będzie się nimi opiekowała, albo mężczyznę, który będzie za nie decydował.
Bywa i tak, że te „grzeczne" - inaczej mówiąc, zbyt mocno przystosowane dzieci - są przez całe życie uzależnione od swoich rodziców, niezdolne do podjęcia samodzielnych decyzji albo też, w poczuciu krzywdy, całkowicie odcinają się od rodziny...
Zakładają swoje rodziny i wychowują kolejne „grzeczne" dzieci?
Każdy z nas w procesie kolejnych doświadczeń życiowych jakoś się zmienia. Jeśli dorośli powielają model wychowania rodziców, oznacza to, że zapominają, co czuli jako dzieci. Odcinają się zatem od doświadczenia swojego wewnętrznego Dziecka, ponieważ było ono zbyt bolesne, trudne czy przykre. Wtedy mogą powielać system wychowawczy własnych rodziców, ewentualnie lekko zmodyfikowany, ponieważ weryfikowanie odczuć wymaga uczenia się swojej roli na nowo, również od własnego dziecka.
Towarzyszenie dziecku otwiera nasze wewnętrzne Dziecko, które często jest gdzieś w nas skulone, schowane. Nawet jeśli wpadnie nam do głowy jakiś szalony pomysł, to szybko się z niego wycofujemy. To głupie. Nie wypada. Jestem na to za stary. Ile razy tak robiliśmy? Działo się tak właśnie dlatego, że kreatywna część naszego wnętrza została stłumiona.
Gdy człowiek podchodzi poważnie do roli rodzica, jako kogoś, kto wprowadza w świat nowego człowieka, to ma niepowtarzalną szansę wyzwolenia swojej własnej kreatywności. Nasze horyzonty poszerzają się dzięki nowemu pokoleniu, które przynosi ze sobą własne widzenie świata. Wtedy następuje wzajemna wymiana, która dla obu stron staje ę fascynującą przygodą. Rodzice mają ambicję, żeby dziecko przede wszystkim czegoś nauczyć, tymczasem jeśli jednocześnie zadadzą sobie trud poznania świata dziecka, mają szansę uczestniczyć w kształtowaniu pełnowartościowego człowieka, którego rozwój wzbogaca także ich.
Na przykład jak?
Mnie syn nauczył słuchać muzyki. Dawniej traktowałam muzykę jako tło, niemal ilustrację do tekstu. Dzięki niemu stała się dla mnie wartością niezależną. Widziałam, że dla mojego syna jest bardzo ważna, chciałam zrozumieć dlaczego, zaczęłam słuchać i ją cenić. Każde dziecko może nauczyć nas czegoś nowego, jeśli tylko zaczynamy je słuchać, podążać za tym, co je fascynuje - nawet jeśli jest to dziedzina bardzo odległa od naszych pasji.
Rzecz w tym, żeby dziecko nie tylko kochać, bo miłość jest czymś naturalnym, ale także się z nim zaprzyjaźnić. Ażeby się z kimś zaprzyjaźnić, musimy go naprawdę poznać i zrozumieć.
Zuzanna Celmer, psycholog, terapeutka, jako jedna z pierwszych prowadziła w Polsce terapie małżeńskie; autorka książek o tematyce małżeńskiej i rodzinnej, współzałożycielka Stowarzyszenia na rzecz dzieci „Słoneczna Droga". Od lat współpracuje z radiem i telewizją, prowadzi seminaria szkoleniowe dla firm, treningi interpersonalne i warsztaty rozwoju osobistego w Polsce i za granicą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.