Wobec przeszłości

Tygodnik Powszechny Tygodnik Powszechny
Nr 7/2011

Do księgarń trafia książka Romana Graczyka „Cena przetrwania? SB wobec Tygodnika Powszechnego”. Chyba żadne środowisko, które funkcjonowało legalnie w PRL-u i prowadziło w tamtych czasach legalną, publiczną działalność, nie wykonało takiej pracy nad własną przeszłością jak środowisko „Tygodnika”. Płacąc zresztą za to także swoją cenę...

Chyba żadne środowisko, które funkcjonowało legalnie w PRL-u i prowadziło w tamtych czasach legalną, publiczną działalność, nie wykonało w minionych latach takiej pracy nad własną przeszłością jak środowisko „Tygodnika”. Płacąc zresztą za to także pewną cenę – gdy, przykładowo, za sposób rozwiązania sprawy ks. Malińskiego krytykowane było zarówno przez (upraszczając) zwolenników lustracji, jak też przez jej przeciwników. Zapewne teraz, podczas dyskusji nad książką „Cena przetrwania?”, będzie podobnie: krytykować będą i jedni, i drudzy.

„Cena przetrwania?” – kilkaset stron „gęstego” tekstu (fakty, interpretacje, konteksty polityczne i społeczne, a zwłaszcza ludzie i ich losy); poważna, w mojej ocenie wiarygodna książka, która może być podstawą do poważnej dyskusji – jest bez wątpienia precedensem jakościowym.

Ale nie jest precedensem w ogóle. W odróżnieniu od wielu innych instytucji, środowisk politycznych czy także gazet, które istniały jeszcze przed rokiem 1989, w minionych 20 latach „Tygodnik” wracał do swej przeszłości – do swych zaangażowań, wyborów ideowych czy religijnych. Także dlatego, aby w nowych, zmieniających się realiach społecznych, politycznych, kulturowych i religijno-kościelnych zadawać sobie pytanie: ile kontynuacji, ile zmiany? Choć zapewne z punktu widzenia tych, którzy zajmowanie się przeszłością woleliby sprowadzać do kwestii esbeckiej agentury, jest to perspektywa mało zajmująca.

Warto sięgnąć po roczniki „Tygodnika”. Już na początku lat 90. ukazał się tekst o tzw. procesie kurii krakowskiej, jednym z najsłynniejszych pokazowych procesów stalinowskich w Krakowie, kiedy to „Tygodnik” popełnił (jak uznali później sami redaktorzy) fatalny błąd, idąc na ustępstwo i publikując oświadczenie redakcji potępiające oskarżonych. W rocznikach z ostatnich lat można znaleźć reportaże historyczne o postawie środowiska „TP” wobec wydarzeń roku 1956, 1976, 1980 czy 1989. A także teksty o Andrzeju Micewskim – przez pewien czas jednym z czołowych publicystów, który w swej, jak sądził, politycznej grze najwyraźniej wielokrotnie przekraczał granice przyzwoitości; autorem serii artykułów o Micewskim (złożone razem, dałyby małą książkę) był Andrzej Friszke. O sprawie Macieja Kozłowskiego, werbowanego przez SB w latach 60., duży tekst opublikował w 2010 r. Roman Graczyk. O sprawie ks. Malińskiego była już mowa. Zresztą historia „Tygodnika” to nie tylko sprawa uwikłań esbeckich; weźmy spory z Prymasem Stefanem Wyszyńskim, w których czasem to on miał rację; weźmy polemiki z kardynałem Karolem Wojtyłą, do których również wracaliśmy.

I choć zawsze można powiedzieć, że wysiłek ten był niewystarczający, trzeba albo dużo złej woli, albo niewiedzy, by powiedzieć, że nie było go wcale.

Cena istnienia?

Książka ukazuje się pod tytułem „Cena przetrwania?”. Bardziej adekwatny byłby chyba tytuł „Cena istnienia?”. Sensem istnienia „Tygodnika”, Znaku i w ogóle szeroko rozumianego ruchu katolików świeckich nie było bowiem przetrwanie jako cel sam w sobie. Po roku 1956 chodziło w gruncie rzeczy o próbę robienia legalnej polityki przez niekomunistyczne środowisko w warunkach systemu komunistycznego. Albo, szerzej: o legalną obecność w, jak to się dziś mówi, sferze publicznej w warunkach takiego kraju jakim był PRL. Obecność – zaznaczmy – nie tylko w wymiarze społecznym, ale także religijnym: ludziom „Tygodnika” nie chodziło przecież tylko o politykę; byli katolikami, zaangażowanymi w sprawę odnowy Kościoła.

Także wydawanie gazety, „Tygodnika”, nie było celem samym w sobie, ale bardziej narzędziem (co paradoksalnie zemściło się po roku 1989, gdy „Tygodnik” stał się już tylko gazetą). Pytanie, jakie już wtedy co jakiś czas zadawała sobie redakcja w swych wewnętrznych debatach, brzmiało: co sądzimy o PRL-u; gdzie są granice naszej legalnej obecności; jak wysoka jest cena ustępstw i kompromisów?
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...