Błogosławieństwa rozpoczynające Kazanie na Górze (por. Mt 5,1–7,28; Łk 6,17–49) w tradycji chrześcijaństwa wschodniego traktowane są jako przykazania Chrystusa.
Błogosławieństwa rozpoczynające Kazanie na Górze (por. Mt 5,1–7,28; Łk 6,17–49) w tradycji chrześcijaństwa wschodniego traktowane są jako przykazania Chrystusa. Została w nich zawarta nauka o istocie prawdziwego szczęścia chrześcijanina. Grecki metropolita Hierotheos Vlachos naucza, że poprawne rozumienie ewangelicznych błogosławieństw wymaga uwzględnienia perspektywy soteriologicznej. Jest bowiem bezsporne, że wskazują one chrześcijaninowi „ścieżkę wiodącą do przebóstwienia (gr. theosis)”. Konsekwentne podążanie tą ścieżką radykalnego opowiedzenia się za Chrystusem wyzwala z grzesznych pożądliwości (gr. pathi) i prowadzi do królestwa Bożego.
Jak żyć, aby podobać się Ojcu w niebie
Greckie pojęcie makarios oznacza zarazem: „błogosławiony” i „szczęśliwy”. Przykazania Jezusa wypowiedziane do uczniów na górze wyrażają prawdę o tym, że można być szczęśliwym jedynie wtedy, jeśli podąża się wąską i trudną ścieżką błogosławieństw. Wkroczenie na tę ścieżkę duchowej przemiany wymaga uznania swej niedoskonałości, słabości i grzeszności. Poprzez błogosławieństwa Jezus uczy nas, jak żyć, aby podobać się Ojcu w niebie. Święty Symeon z Tesaloniki głosił, że ewangeliczne błogosławieństwa to ikona ukazująca naszego Zbawiciela, który jest „prawdziwie Błogosławionym”. Wsłuchując się w nie, mamy nie tylko możliwość wchodzenia w coraz to bliższą relację miłości z Tym, który nas pierwszy umiłował (por. 1 J 4,19), ale również zyskujemy konkretne wskazania, w jaki sposób żyć, aby się do Niego upodobnić. Błogosławieństwa rozjaśniają umysł i ukierunkowują wolę człowieka, aby dokonywał wyborów, które podobają się Bogu w Trójcy Przenajświętszych Osób. W błogosławieństwach rozpoznajemy naszego Zbawiciela oraz odkrywamy, w jaki sposób mamy być Jego naśladowcami.
Każdy chrześcijanin jest wezwany do tego, aby spoglądać na siebie i swe życiowe wybory w zwierciadle ośmiu błogosławieństw. Skonfrontowanie się z nimi daje wgląd w stan swej duszy oraz pobudza do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, w czym doszukujemy się szczęścia. Jakie sobie stawiamy cele życiowe? Czy żyjemy według ducha tego świata, czy też żyjemy według Bożego Ducha? Prawosławni chrześcijanie interpretują błogosławieństwa z Kazania na Górze w perspektywie nauczania św. Pawła Apostoła: „Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha – do życia i pokoju” (Rz 8,5–6). Życie według ciała to życie polegające na dążeniu do szczęścia poprzez wybór bogactwa, rozkoszy, sławy, władzy czy możliwość urzeczywistniania różnego rodzaju zachcianek. Natomiast życie według Bożego Ducha polega na uśmiercaniu popędów ciała (por. Rz 8,13). Osiem błogosławieństw stoi w zdecydowanej opozycji do ośmiu pożądliwości. Poniżej bliżej przyjrzymy się temu jakże ważnemu w życiu chrześcijańskim przeciwstawieniu dwóch stylów życia (por. Ps 1).
Błogosławieństwa w duchowości hezychastycznej
Święty Symeon Nowy Teolog (949–1022) głosił potrzebę badania swego stanu duchowego w odniesieniu do ewangelicznych błogosławieństw. Nauczał, że każdy chrześcijanin powinien zwracać uwagę na to, co kontroluje jego życie. Czy są to pożądliwości, czy też błogosławieństwa? Szczera odpowiedź na to pytanie wymaga poważnego traktowania Pisma Świętego. W nim bowiem zawarta jest nauka o tym, że niezbędne jest nawrócenie/przemiana umysłu (gr. metanoia), gdyż „bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4,17).
W odniesieniu do pierwszego z błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3), bizantyński mistyk zachęca, aby „baczyć na siebie samego” (1 Kor 11,28) i uważać się za nic nie wartego, ze względu na ową ranę serca, która została otwarta przez grzech. Zdaniem św. Symeona Nowego Teologa drugie błogosławieństwo: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4) nieprzypadkowo zostało sformułowane w czasie teraźniejszym. Stanowi bowiem wskazanie, aby codziennie się smucić ze względu na uleganie złu. Opłakiwanie swych grzechów rodzi pokorę (gr. tapeinosis) oraz głęboką skruchę (gr. katanyksis). Zastanawiając się nad trzecim błogosławieństwem: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5), ihumen monasteru św. Mammasa w Konstantynopolu porównuje płomień ognia, który jest gaszony przez wodę (por. Syr 3,30), do wybuchu gniewu, który jest uśmierzany przez lamentację i łzy. Jeśli człowiek porywczy ustawicznie opłakuje swe grzechy, to doświadczy przemiany i stanie się cichy, a dokładniej jego udziałem będzie stan wyciszenia wewnętrznego (gr. hesychia). Czwarte błogosławieństwo: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5,6) zawiera ukryte odniesienie do sprawiedliwości samego Boga. Jezus Chrystus jest sprawiedliwością (por. 1 Kor 1,30). Jeśli ktoś łaknie i pragnie Jego samego, to wszystko inne uznaje za stratę (por. Flp 3,8).
Refleksję nad piątym błogosławieństwem – „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7) – św. Symeon Nowy Teolog rozpoczął od pytania: „Którzy to są miłosierni?”. Czy są nimi ci, którzy oddali swe pieniądze biednym, czy też raczej są nimi ci, którzy dobrowolnie ogołocili się ze wszystkich dóbr ze względu na Tego, który dla nas stał się ubogim (por. 2 Kor 8,9)? Miłosierni są właśnie ci drudzy, gdyż choć nie mają nic do dania, to jednak ciągle duchowo troszczą się o biednych, wdowy, sieroty i chorych. Konstantynopolitański mistyk wskazuje na Hioba jako przykład człowieka miłosiernego i przywołuje jego słowa: „Czy nie płakałem z udręczonym w życiu? Współczuła z biedakiem ma dusza” (Hi 30,25). W tym kontekście warto również pamiętać o zaleceniu św. Pawła Apostoła: „Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością […], kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo” (Rz 12,8). Boża Mądrość uczy nas, że należy dzielić się wszelkimi dobrami, które są naszym udziałem (por. Mdr 7,11–14). Bóg nazywa błogosławionymi tych, którzy są prawdziwie miłosierni, gdyż oni ze wszystkich sił dążą do osiągnięcia duchowej czystości.
Czynienie miłosierdzia, zdaniem św. Symeona Nowego Teologa, oczyszcza serce człowieka. Z tego też powodu szóste błogosławieństwo: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8) stanowi logiczną konsekwencję błogosławieństwa piątego, którego istotą jest czynienie miłosierdzia. Trzeba pamiętać o tym, że Syn Boży ma pełny wgląd w nasze serce (por. J 2,24–25) i nic przed Nim nie ukryjemy. Dopóki nasza dusza nie będzie się ciągle smucić, nie będzie w pełni wyciszona, dopóki nie będzie łaknęła i pragnęła sprawiedliwości, dopóty nie będzie w stanie osiągnąć duchowej czystości, aby stać się niczym zwierciadło odbijające Bożą Światłość. Aby tego rodzaju przemiana mogła się urzeczywistnić, niezbędna jest koncentracja na darze zbawienia. Jak bowiem zapewnia nas św. Paweł Apostoł: „Bóg […] okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5,8). Staliśmy się bliscy przez Jego krew przelaną na krzyżu (por. Ef 2,13) i dzięki temu ponownie zostaliśmy pojednani „z Bogiem, w jednym Ciele” (Ef 2,16). Sam Jezus Chrystus „jest naszym pokojem” (Ef 2,14).
Nieprzypadkowo więc w siódmym błogosławieństwie synami Bożymi zostali nazwani ci, „którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9). Czynią to na wzór swego Zbawiciela, który zwiastował pokój zarówno tym, którzy są od Niego daleko, jak i tym, którzy są blisko (por. Ef 2,17). Wpatrując się w Tego, „który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość” (Ef 2,14), realizują oni dzieło pojednania oraz są „współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2,19). Ci synowie Boży, prowadzeni przez Ducha Bożego (por. Rz 8,14), swym życiem świadczą, że „Bóg jest miłością” (1 J 4,16). Ich umiłowanie Boga wyraża się zarówno przez miłość braterską (por. 1 J 4,21), jak i miłość nieprzyjaciół (por. Mt 5,44).
Ósme błogosławieństwo – „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,10) – bizantyński mistyk odniósł do zapowiedzi Apostoła Narodów, że wszystkich, „którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania” (2 Tm 3,12). Była ona poprzedzona słowami samego Zbawiciela, który nauczał, że Jego uczniowie, będą tak samo dręczeni i prześladowani jak starotestamentowi prorocy. Gdy z powodu opowiedzenia się za Nim będą oskarżani kłamliwymi słowami, to mają się cieszyć i radować (por. Mt 5,11–12).
Podsumowując swą refleksję nad błogosławieństwami, św. Symeon Nowy Teolog zaleca, aby nigdy nie ustawać w badaniu stanu swego sumienia. Każdy chrześcijanin powinien bowiem z wielką gorliwością „dzień po dniu, godzina po godzinie” oceniać swe myśli, pragnienia, słowa i czyny. Przyglądanie się sobie w zwierciadle błogosławieństw Jezusa Chrystusa pomaga we wspinaniu się ku niebiosom. Tam bowiem podążających trudną i wymagającą radykalizmu ścieżką błogosławieństw zaprasza Mistrz i Nauczyciel: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28).
Pożądliwości oddzielające nas od Zbawiciela
O ile osiem błogosławieństw jest zwierciadłem, dzięki któremu możemy zobaczyć, co mamy czynić, aby upodabniać się do naszego Zbawiciela, o tyle zwierciadło ośmiu pożądliwości (gr. pathi) jest pomocne w dostrzeżeniu tego wszystkiego, co nas od Niego oddziela. Zwierciadło błogosławieństw bardziej odnosi się do przyszłości, zwierciadło pożądliwości ma odniesienie do przeszłości.
Już w IV wieku Ewagriusz z Pontu dokonał kodyfikacji głównych zagrożeń duchowych, opierając się na nauczaniu i doświadczeniu Ojców Pustyni prowadzących życie monastyczne w okolicach Aleksandrii. W swych dziełach opisuje skutki działania ośmiu złych duchów (gr. poneroi pneumatoi). Demony za pośrednictwem złych myśli (gr. poneroi logismoi) starają się oddziaływać na umysł (gr. nous) człowieka, aby poprzez zwodnicze wyobrażenia (gr. fantasiai) zawładnęły nim grzeszne pożądliwości (gr. pathi). Złe duchy ustawicznie, a więc zarówno w ciągu dnia, jak i w ciągu nocy, starają się podsuwać różnego rodzaju zmysłowe grzeszne wyobrażenia, aby człowiek uznał je za prawdę i zerwał swą relację z Bogiem w Trójcy Przenajświętszych Osób. Wyobrażeniowe złe myśli i grzeszne pożądliwości pozostają w zależności przyczynowo-skutkowej. Każda z tych złych myśli może spowodować stan chorobowy odpowiadającej jej namiętności, która przeradza się w patologiczną pożądliwość (gr. pathos). Nie dzieje się to automatycznie i natychmiast, lecz trwa w czasie. Ojcowie hezychastyczni wyróżniali od czterech do siedmiu etapów przechodzenia od logismoi do pathi, począwszy od prowokacji demonów, a skończywszy na grzesznych czynach, stanowiących konkretny wyraz niewoli, wyrażającej się dominacją danej pożądliwości, w wyniku osłabienia, a nawet bezwolności woli człowieka.
Patologiczne zaburzenia pogrupowane zostały przez wschodniochrześcijańskich mistrzów życia duchowego w odniesieniu do struktury osoby ludzkiej. Na poziomie ciała zagrażają: obżarstwo (gr. gastrimargia), nieczystość – rozwiązłość (gr. porneia) i chciwość (gr. philarguria); na poziomie duszy: gniew (gr. orge), smutek (gr. lype) i acedia (gr. akedia); a na poziomie ducha: próżność (gr. kenodoksja) i pycha (gr. hiperfania). Każdą złą myśl można zakwalifikować do któregoś z ośmiu głównych zaburzeń duchowych. Grzeszne pożądliwości rozbudzają pragnienia, których nie da się zaspokoić; są jak wąż, który stara się połknąć własny ogon. Wybitny, rumuński znawca duchowości hezychastycznej Dumitru Staniloae nauczał, iż pożądliwości reprezentują najniższy poziom, na jaki może spaść natura ludzka. Wskazuje na to samo greckie słowo pathi (łac. passiones) oznaczające stan pasywności czy nawet niewoli.
Jeśli pożądliwości zwyciężą wolę człowieka, to uczynią go zależnym od siebie niewolnikiem. Z tego też względu już Ewagriusz z Pontu zalecał: „Badaj swe myśli, czy są w zgodzie z bojaźnią Bożą, a jeśli tego nie wiesz, zapytaj tego, kto wie. Gdy ogarnie cię nieczysta albo bezwstydna myśl, natychmiast wyobraź sobie w duchu nadchodzący sąd, a zaraz od ciebie odstąpi”. Rozróżnianie (gr. diakrisis) rzeczywistości duchowych – czyli praktyka odróżniania dobra od zła – jest skuteczna, jeśli ma swą podstawę w Słowie Bożym. Synaicki hezychasta św. Jan Klimak nauczał, że wiara pochodząca ze słuchania Słowa Bożego, a zwłaszcza Ewangelii, rodzi posłuszeństwo (gr. hypakoe), które jest warunkiem pokory (gr. tapeinosis). Jedynie człowiek pokorny, żyjący Słowem Bożym, może z pomocą Ducha Bożego posiąść zdolność rozróżniania demonicznych pokus pojawiających się w wyobraźni, dzięki czemu nie tylko będzie w stanie służyć innym darem duchowej przenikliwości (gr. diorasis), ale również przewidywania przyszłości (gr. proorasis).
***
Błogosławieństwa mają wielkie znaczenie dla życia duchowego prawosławnych chrześcijan. Badanie stanu swego serca w odniesieniu do zwierciadła błogosławieństw stanowi dopełnienie diagnozy dokonywanej z odwołaniem do systemu ośmiu pożądliwości. Równoczesne korzystanie z tych dwóch zwierciadeł jest pomocne nie tylko w określeniu stanu swego zdrowia duchowego, ale również swej tożsamości w relacji do Boga w Trójcy Przenajświętszych Osób. Chociaż ciągle, po tej stronie życia, będzie to wgląd jedynie częściowy (por. 1 Kor 13,12), to jednak niezbędny w życiu z Bogiem i dla Boga. Należy pamiętać, że jeśli „wpatrujemy się w jasność Pańską […] za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3,18). W ewangelicznych błogosławieństwach jest ukryta przedziwna zapowiedź, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).
Krzysztof Leśniewski (ur. 1960) – prof. dr hab., kierownik Katedry Teologii Prawosławnej w Instytucie Nauk Teologicznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Przedmiotem jego badań naukowych są: antropologia chrześcijańska, dogmatyka i duchowość prawosławna, terapia hezychastyczna. Opublikował m.in. „Nie potrzebują lekarza zdrowi...”. Hezychastyczna metoda uzdrawiania człowieka; „Kim jest człowiek, że o nim pamiętasz...?”. Podstawowe idee współczesnej antropologii prawosławnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.