Duchowość ośmiu błogosławieństw

Życie duchowe 113/Zima 2023 Życie duchowe 113/Zima 2023

Duchowość ośmiu błogosławieństw to duchowość drogi. W tym sensie wpisuje się ona w myślenie obecne już w Starym Testamencie.

 

Są fragmenty Biblii, które wycisnęły wyraźne piętno na ludzkości. Do nich niewątpliwie należy osiem błogosławieństw Jezusa (por. Mt 5,3–12). To tylko dziesięć wersetów z Ewangelii. Tylko dziesięć prostych zdań[1]. Jednak sposób i miejsce ich wypowiedzenia, ciężar gatunkowy treści oraz wpływ na chrześcijańskie myślenie tworzą z nich jeden z kamieni milowych dziejów człowieka, wierzący powiedzą – dziejów Boga i człowieka.

Na osiem błogosławieństw można popatrzeć z wielu perspektyw. Jedną z nich jest propozycja uchwycenia duchowości, którą przekazuje początek Kazania na Górze. Synteza ta – bo nie miejsce tu na analizę bardziej szczegółową[2] – będzie składać się z dwóch części. Najpierw zwrócimy uwagę na kilka kwestii całościowych, następnie spróbujemy wychwycić najważniejsze przesłanie każdego z ośmiu błogosławieństw.

Oznaczenie szlaku

Duchowość ośmiu błogosławieństw to duchowość drogi. W tym sensie wpisuje się ona w myślenie obecne już w Starym Testamencie. Takie myślenie ma źródła w historii i kulturze. Drogą było wyjście z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Drogą był powrót z niewoli babilońskiej. Wędrowanie było codziennością najpierw nomadów, potem pasterzy. I ta dynamika stała się również metaforą na określenie relacji z Bogiem. Izraelita to człowiek, który w życiu idzie właściwą drogą wyznaczoną przez Boga i objawioną przede wszystkim w Prawie Mojżesza. Dlatego mówi się o nawróceniu, czyli powrocie na właściwą drogę, dlatego psalmista i prorok wołają „Daleko jeszcze?” (por. Ps 13,2; Ha 1,2), używając wyrażenia ada anah, jak woła ktoś, kto jest w drodze, idzie pomimo trudności, ale już ma dość i wydaje mu się, że nie da rady.

Myślenie kategoriami drogi sugeruje powtarzające się słowo makariori, które tłumaczymy zazwyczaj jako „błogosławieni” albo „szczęśliwi”. Język grecki ma jednak inne słowo na określenie „błogosławiony” i jest nim eulogetos – „ten, o którym się dobrze mówi, sławi błogo” (por. Dn 3,52; Łk 1,68; 2 Kor 1,3). W Starym Testamencie słowo makarios czy makarioi często jest używane, by oddać hebrajskie wyrażenie aszre (por. Ps 1,1; 2,12; Iz 30,18). Najprawdopodobniej pochodzi ono od czasownika aszar, który znaczy nic innego tylko kroczyć, postępować, prowadzić kogoś po drodze (por. Prz 4,4; Iz 9,15). Szczęśliwy zatem i błogosławiony to taki człowiek, który jest w drodze. Rozumienie życia duchowego jako nieustannej drogi, jako dynamiki, która rezygnuje ze stabilizacji i nie liczy na niezmienność, to pierwsza cecha błogosławieństw.

Z drogą nieuchronnie związany jest czas. Czas nie tylko potrzebny na przejście tego, co trzeba przejść, ale czas, który umieszcza całe nasze życie na osi przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Ciekawe, że Jezus w ośmiu błogosławieństwach nie używa w ogóle czasu przeszłego. Czy dlatego, że jest wierny sobie, kiedy mówi: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9,62)? Czy może dlatego, że słowa wypowiada na początku Kazania na Górze, a więc niejako z natury rzeczy nacisk kładzie na przyszłość? Tylko dwa błogosławieństwa realizują się tu i teraz. Do ubogich w duchu już należy królestwo (por. Mt 5,3). Tak samo ci, którzy cierpią prześladowanie (por. Mt 5,10.12). Pozostałe sześć zrealizują się dopiero w przyszłości. Ci, którzy się teraz smucą, kiedyś będą pocieszeni (por. Mt 5,4). Teraz są cisi, ale kiedyś posiądą ziemię (por. Mt 5,5). Ci, którzy pragną sprawiedliwości, kiedyś będą nasyceni (por. Mt 5,6). I tak dalej. Napięcie między tym, co jest tu i teraz, a tym, co będzie dopiero kiedyś, ale będzie na pewno, jest typowe dla duchowości drogi. Duchowość błogosławieństw jest z tego względu przede wszystkim duchowością nadziei opartej na słowie Jezusa. Jeśli cierpimy tutaj, jeśli nie jesteśmy spełnieni, jeśli nie osiągamy jeszcze wszystkiego, to znaczy, że wciąż jesteśmy w drodze.

Z drogą i czasem związana jest panorama, perspektywa czy – mówiąc językiem literackim – kontekst. I w tym kontekście będzie miejsce również dla czasu przeszłego. Otóż w dalszej części Kazania na Górze Jezus zestawia prawo Mojżesza ze swoim prawem: „Powiedziano przodkom” (Mt 5,21)… „a Ja wam powiadam” (Mt 5,22)… Zarówno sposób przedstawienia swojej nauki, jak i miejsce, to jest wybór góry, nawiązuje bez wątpienia do Dekalogu i Prawa ogłoszonego na górze Synaj przez Mojżesza. Jezus przedstawiony jest jako nowy Mojżesz, ale jest w Jego prawie coś innego, o czym napisze potem św. Jan: „Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (J 1,17). Nauka Jezusa nie jest antytezą nauki Mojżesza. Sam Chrystus powie: „Gdybyście wierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie wierzyli” (J 5,46). Jest wypełnieniem, udoskonaleniem, co łatwo zauważyć w całym Kazaniu na Górze. Mojżesz mówił „Nie zabijaj”, Chrystus idzie krok dalej: „Nie rób niczego, co może doprowadzać do zabójstwa”[3]. Jeśli jednak błogosławieństwa, jak i całe Kazanie na Górze są nauką doskonalszą, prawem bardziej wymagającym, to z jednej strony jest to powiew nadziei, wiatr w żagiel ducha ludzkiego, że jednak można jeszcze więcej i bardziej po Bożemu niż tylko po ludzku. Z drugiej strony to każe ciągle mieć na uwadze, że jeśli człowiek takiego poziomu nie osiągnie, nie może być napiętnowany jak ostatni złoczyńca. Stać ludzi na szczyty w Himalajach i Tatrach. Ale to nie jest osąd przeciw tym, którzy chodzą po Gorcach.

Ze spraw ogólnych jeszcze jedna myśl wydaje się uderzająca – konsekwentne używanie liczby mnogiej. „Błogosławieni”, a nie „błogosławiony”, „miłosierni”, a nie „miłosierny”. To prawda, że Jezus mówi do uczniów, jest ich sporo, więc wybór liczby mnogiej wydaje się naturalny. Biorąc jednak pod uwagę całość nauczania i zachowania Jezusa, wysyłanie po dwóch uczniów, wybranie dwunastu, potem jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch, składa się to w jakiś zamysł, któremu bardzo zależy na wspólnocie. By człowiek na drodze życia nie był sam. Nawet jak się smuci i nawet jak jest prześladowany. Duchowość Jezusa to duchowość relacji, wynikająca z relacji Boskich Osób w Trójcy Świętej i zmierzająca do tego, żeby człowiek szedł drogą nie tylko z Bogiem, lecz także z człowiekiem. Największych szczytów nie zdobywa się bowiem w pojedynkę.

Poszczególne etapy

Trudno powiedzieć, czy szczęście i błogosławieństwo są możliwe tylko wtedy, kiedy człowiek przeżyje wszystkie osiem obietnic Jezusa. Może być przecież tak, że kogoś nie dosięgnie prześladowanie albo ktoś inny uczciwie stwierdzi, że smutku w życiu nie zaznał wiele. Wydaje się jednak, że te osiem sytuacji, które opisuje Jezus, zawierają całe życie ludzkie i to, co najważniejsze może wydarzyć się w drodze.

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5,3).

Człowiek z natury nie chce być biedny. Gdyby nędza była ideałem, powinniśmy nie pomagać biedakom, tylko spalić wszystkie dobra. Jednak może zdarzyć się tak, że będziemy żyć w ubóstwie. Jeśli dokonamy wyboru ubóstwa dobrowolnie albo niedobrowolne ubóstwo przyjmiemy z pokorą, jesteśmy bogaci w Bogu, bo do nas należy królestwo Boże[4].

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni (Mt 5,4).

Zazwyczaj myślimy w tym wersecie o zasmuconych i płaczących z jakiegokolwiek powodu. Tymczasem cała tradycja patrystyczna i późniejsza mówi, że tu nie chodzi o zwykłą saecularis tristitia, ale o smutek z powodu jakiegoś zła duchowego. Błogosławieństwo odnosi się do tych, którzy smucą się z powodu swoich czy cudzych grzechów (tak np. Hieronim, Jan Chryzostom). Czasem mówi się też o smutku z powodu cierpienia i śmierci Jezusa[5]. Jeśli grzech jest największym nieszczęściem (por. J 5,14) i Syn Boży przyszedł na ten świat, by zgładzić jego grzech (por. J 1,29), to smutek z powodu grzechu jest błogosławieństwem, bo prowadzi do nawrócenia. Święty Paweł ujął to w następujący sposób: „smutek, który jest z Boga, dokonuje zbawiennego nawrócenia, i tego się nie żałuje, smutek zaś tego świata powoduje śmierć” (2 Kor 7,10).

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię (Mt 5,5).

Cisi to ludzie łagodni, pokorni. W pewnym sensie błogosławieństwo to jest bardzo bliskie pierwszemu błogosławieństwu. Tu jednak oprócz pokory bardziej nacisk kładzie się na łagodność i cierpliwe znoszenie życiowych przeciwności. To błogosławieństwo wyboru środka. Prorok Zachariasz zapowiadał przyjście króla, który osiągnie zwycięstwo nie na koniach i rydwanach żelaznych, ale dosiadając źrebiątka oślicy (por. Za 9,9–10). Jezus nazywa siebie „cichym i pokornego serca” (Mt 11,29), a Jego sposób, metoda, środek, lekarstwo na walkę ze złem nie mają nic z przemocy ani gwałtu. Decyzja, by zło zwyciężać dobrem, jest gwarancją zwycięstwa rozumianego jako zdobycie ziemi, w sensie zarówno dosłownym (tak Jan Chryzostom), jak i duchowym (tak Augustyn).

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni (Mt 5,6).

Kto był głodny i spragniony, ten rozumie, jak bardzo wtedy zależy człowiekowi na tym, żeby zjeść i żeby się napić. To błogosławieństwo mówi o tęsknocie i silnym pragnieniu sprawiedliwości, która w Ewangelii Mateusza oznacza doskonałość moralną polegającą na pełnieniu woli Bożej. Spełnienie siebie czy zaspokojenie swoich pragnień nie jest owocem pełnienia swojej woli, bo pełniąc swoją wolę, człowiek zawsze będzie nienasycony. Tylko wtedy, kiedy będziemy pragnąć bardziej tego, co Bóg chce, niż tego, co my chcemy, możemy uzyskać prawdziwe poczucie spełnienia.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).

Sprawiedliwość jest doskonałością moralną, harmonią, ideałem, a mówiąc językiem lekarskim jest zdrowiem, o które warto się starać. Ale wszyscy wiemy, że pomimo starań i tak będą ludzie chorzy. Tak samo z grzechami i ludzką biedą. Pomimo starań zawsze będą ludzie, którym trzeba wybaczać, i ludzie, którym trzeba pomagać. To błogosławieństwo ludzi, którzy są realistami i wiedzą, że niszczenie grzesznych czy odrzucanie potrzebujących nie jest ani ludzkie, ani Boże.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5,8).

Zbyt często myślimy przy tym błogosławieństwie o szóstym i dziewiątym przykazaniu. Podobnie też rozumie ten fragment św. Jan Chryzostom[6]. Jednak częściej mówi się albo o osiągnięciu cnoty rozumianej bardzo szeroko, albo o szczerości, autentyczności, uczciwości intelektualnej w relacji z Bogiem i człowiekiem. Tak jak podstawą relacji lekarz – pacjent jest szczerość, tak nie da się osiągnąć zbawienia rozumianego jako oglądanie Boga, jeśli życie opiera się na kłamstwie. Serce w rozumieniu biblijnym jest organem myślenia, chcenia i podejmowania decyzji, dlatego tak bardzo trzeba dbać o uczciwość tej sfery, bo wszelkie nieczystości i zło pochodzą właśnie z serca ludzkiego (por. Mt 15,18–19).

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi (Mt 5,9).

Wprowadzać, dosłownie czynić pokój znaczy z jednej strony robić wszystko, żeby nie było wojny, również rozumianej w sensie kłótni, „nie tylko unikać niezgody i wzajemnej nienawiści, ale byśmy także godzili innych, którzy pozostają w niezgodzie”[7]. Z drugiej strony chodzi o jakąkolwiek działalność, która ma na celu zaprowadzenie Bożych rządów na tym świecie, bo tylko „Książę Pokoju” (Iz 9,5) przynosi prawdziwy pokój[8]. A skoro Bóg nazwany jest „Bogiem pokoju, a nie zamieszania” (por. 1 Kor 14,33), nie dziwi, że tych, którzy działają na rzecz pokoju, nazywa swoimi dziećmi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5,10–12).

Ostatnie błogosławieństwo mówi o przyjmowaniu cierpienia, krzyża, fałszywych oskarżeń na wzór Izajaszowego sługi Jahwe (por. Iz 52,13 – 53,12) i na wzór Jezusa. Naturalnym odruchem jest unikanie cierpienia oraz pragnienie sprawiedliwości i dochodzenie swych racji za wszelką cenę. Czasem jednak nie da się inaczej walczyć o sprawiedliwość, jak znosząc niesprawiedliwość. Nie da się uniknąć krzyża. Nawet jeśli człowiek stara się o pokój i dobro, może spotkać go ze strony ludzi niezrozumienie, a co więcej także prześladowanie. Męczeństwo jest błogosławieństwem, jeśli jest męczeństwem dla dobrej sprawy. I skoro ludzkość rozumie żołnierzy oddających życie za wolność kraju, uczniowie Chrystusa powinni zrozumieć męczeństwo „dla sprawiedliwości” i „z powodu Jezusa”.

***

Próbując ująć syntetycznie duchowość ośmiu błogosławieństw, można powiedzieć, że to duchowość realisty i maksymalisty. Chrystus pokazuje ludziom, że człowiek jest w stanie wspiąć się na wyżyny ducha, jednak jednocześnie uświadamia, że może to kosztować człowieka bardzo wiele. Parafrazując sentencję łacińską per aspera ad astra („przez trudy do gwiazd”), można mówić o ośmiu błogosławieństwach jako drodze przez krzyż do nieba.

Ks. Wojciech Węgrzyniak (ur. 1973), dr hab. nauk teologicznych, rekolekcjonista, adiunkt w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Opublikował między innymi: Kościół Boga Żywego; Każdy orze jak może; Codzienne inspiracje biblijne.

 

[1] Wersety 11 i 12 są jedynie uzupełnieniem ósmego błogosławieństwa z wersetu 10.
[2] Przykładem szczegółowej analizy ośmiu błogosławieństw pozostaje wciąż trzytomowe dzieło J. Duponta, Les Béatitudes (Paris 1969–1973). Nad duchowością błogosławieństw pochylił się m.in. M.H. Crosby w Spirituality of the Beatitides (New York 1981). Zainteresowanie tym wyjątkowym tekstem sięga jednak aż do starożytności, o czym świadczą m.in. Homilie do błogosławieństw Grzegorza z Nyssy.
[3] Święty Augustyn pisze: „Jeżeli się ktoś pyta, co oznacza góra, to słusznie rozumuje się, że oznacza wyższe przykazania sprawiedliwości, ponieważ niższe były te, które Bóg nadał Żydom” (O Kazaniu Pana na Górze, I 1,2). Por. także opinię Chromacjusza z Akwilei: „Na górze tej bowiem Ten sam dał Apostołom błogosławieństwo, który poprzednio na górze Synaj przekazał Mojżeszowi Prawo, pokazując, że On jest autorem obu Praw” (Traktaty na Ewangelię Mateusza, XVII, 1,4).
[4] W tradycji pierwsze błogosławieństwo rozumiane było jako wezwanie do pokory (Hieronim, Hilary z Poitiers) albo do dobrowolnego przyjęcia ubóstwa (Chromacjusz z Akwilei).
[5] Por. A. Paciorek, Ewangelia według św. Mateusza. Rozdziały 1–13, Częstochowa 2005, s. 195.
[6] „Ponieważ wielu ludzi czyni miłosierdzie, nie dopuszcza się zdzierstwa, nie są chciwi, jednakże oddają się rozpuście i rozkoszom ciała, dodał zalecenie [o czystości serca] w celu pouczenia, że same poprzednie [błogosławieństwa] nie wystarczą” (Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, XV, 4).
[7] Por. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, XV, 4.
[8] Jezus powie: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14,27).

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...