Wiele już zostało powiedziane i napisane na temat szatana, jego działania i wpływu na życie innych istot. Jednak przyglądając się współczesnemu człowiekowi – oraz temu, jak żyje i funkcjonuje w świecie – wydaje się rzeczą ważną, by wciąż przypominać o szatanie i jego działaniu, by nie ulegać sugestii – własnej czy innych – że zło nie istnieje
Świat, w którym przyszło nam żyć staje się światem mocno zlaicyzowanym. Szybkie tempo życia oraz pogoń za wyznacznikami ekonomii powodują, że często możemy zapomnieć o sferze ducha, o własnej duchowości, co z kolei czyni nas „łatwym kąskiem” dla Złego.
Skąd i dlaczego?
W pracy duszpasterskiej często spotykam się z pytaniem ludzi młodych: „skąd wziął się diabeł?”, „dlaczego nas kusi?”.
To jest właśnie istotny „moment”, który musimy zrozumieć, by wiedzieć i umieć stawić później czoła działaniu szatana.
Diabeł jest upadłym aniołem. Jest stworzeniem zbuntowanym.[1] Ma inteligencję, rozum, poznanie i wolę. Na tej płaszczyźnie można powiedzieć, że jest „podobny” do każdego z nas. Jest jednak istotą duchową – i to sprawia, że jest od nas „lepszy”. Owa „lepszość” tego anioła zawarta jest w tym, iż jest on duchem. Ma zatem inne poznanie niż człowiek. Posiada „wyższą inteligencję”. Nie jest ona ograniczona zmysłami i od nich zależna. W końcu anioł ten jest istotą niematerialną. Jest w stanie przenikać materię. To wszystko sprawia, że jest on „wyższy” od człowieka. Nie można jednak zapominać, że jest także stworzeniem. Nie ma zatem władzy absolutnej, ale jest – czy to się mu podoba, czy nie – poddany Stwórcy. Posiada jednak wolną wolę tak jak każdy z nas. Bóg ofiarowuje ten dar każdemu stworzeniu. Z daru jednak trzeba umieć „dobrze” korzystać. Szatan jest tym aniołem, który z owego daru wolności skorzystał w sposób niewłaściwy. Jako byt duchowy, stworzony do konkretnego zadania – służenia Bogu – sprzeniewierza się temu zadaniu. Non serviam – nie będę Ci służył! Dobry, piękny anioł na skutek złego wykorzystania daru wolności staje się zbuntowanym aniołem, mając jednocześnie świadomość skutków swego wyboru i decyzji. Staje się buntownikiem, diabłem, szatanem.[2] Jego dramat jest o tyle większy, że ma on inne - jak już wspomniałem wyżej – poznanie. Ma świadomość kim jest i do jakiego zadania został stworzony. Jednak we własnej wolności wybiera inną drogę. Pamiętajmy, że upadły anioł przybywa (żyje) w innej niż my rzeczywistości. Jest to rzeczywistość „poza czasem”. Stąd decyzja podjęta w takich okolicznościach, ma także konsekwencje pozaczasowe. To znaczy, że raz powiedziane non serviam konsekwentnie wybrzmiewa nieustannie. Człowiekowi często jest ciężko zrozumieć, jak to możliwe. Żyjemy w czasie. Dziś coś chcemy, a jutro już nie. Dziś podoba nam się to, co wczoraj wydawało nam się brzydkie. Dziś grzeszymy i upadamy, a jutro powstajemy dzięki sakramentom Bożej miłości. Jesteśmy bowiem w czasie. Podejmujemy decyzję w czasie. Dopiero po śmierci wejdziemy w inną rzeczywistość, gdzie nie będzie już możliwości wyboru. Wejdziemy w rzeczywistość „ciągłego teraz”. Dlatego zbuntowany anioł podejmując w sposób wolny i świadomy swoją decyzję o nie-służeniu Bogu, podjął ją na wieczność. Jego decyzja trwa w „ciągłym teraz”. On ciągle „nie chce”. Nie będzie chciał, bo w świecie gdzie nie ma czasu, nie ma „wczoraj” i nie ma „jutro”. Bóg, stwarzając świat, nieustannie go „chce”. Cały czas mówi całemu kosmosowi „tak”. Diabeł powiedział „nie”. Stąd jego decyzja jest i trwa w „ciągłym teraz”. To jest dopiero początek anielskiego dramatu.
Szatan ma świadomość, że jako stworzenie jest poddany Bogu-Stwórcy. Wie, że Bogu nie jest w stanie w żaden sposób zaszkodzić. Jako buntownik i upadły anioł chce jednak mieć swoje królestwo. Królestwo całkowicie inne od tego, które znalazło się w zamyśle Boga. Zatem, jeśli chce się królestwa, chce się także poddanych. Tu zaczyna się odpowiedź na pytanie, dlaczego diabeł nas kusi.
Szatan jest „cwany”. Nie mogąc w żaden sposób skrzywdzić Boga bezpośrednio, w sposób pośredni „zadaje Mu cierpienie”, uderzając w to, co w Bożych oczach najcenniejsze – w człowieka. Został on bowiem odkupiony i zbawiony przez Boga. Co więcej Chrystus stał się człowiekiem. Ten fakt jeszcze bardziej rozzłościł upadłego anioła. Widzimy wiec, że działanie diabła jest bardzo wyrachowane i perfidne. Uderza ono w to, co Bóg kocha najbardziej.
Jak on to robi
Diabeł ma wiele sposobów i „pomysłów” na to, jak człowieka oddzielić od Boga i Jego miłości. Co ciekawe, idzie on z „duchem czasu” i wykorzystuje współczesne sposoby i środki do tego, by człowieka zgubić. Musimy pamiętać, że działanie diabelskie dotyczy każdego człowieka. Nikt nie może powiedzieć – „to nie mój problem”. Każdy z nas jest kuszony. Każdy bez wyjątku. To jest zwykłe i pospolite działanie szatana. Do innych sposobów możemy zaliczyć dręczenia, obsesje, nawiedzenia, a nawet opętania. Są to jednak już bardziej zaawansowane sposoby diabelskiej działalności, o których będzie mowa później. Szatan wykorzystuje zawsze to, co w człowieku słabe. Jeśli ktoś ma problem z alkoholem – diabeł uderzy właśnie w ten punkt. Gdy człowiek ma słabości w sferze seksualnej, erotycznej - szatan będzie dokonywał kuszenia właśnie w tej materii. Musimy pamiętać, że diabeł wykorzysta każdą furtkę, każdą szczelinę naszej świadomości, naszego poznania, naszej woli, po to by dotrzeć do duszy człowieka i nią zawładnąć. Stąd, to co powiedziałem na początku – nie można zapominać o tym, że jest zło i że jest Zły, który tylko czeka, by człowieka „posiąść”, by uczynić go swoim poddanym. Zatem żyjąc w świecie, który gna nieustannie do przodu, uczestnicząc w swoistej pogoni za „lepszym jutrem”, nie wolno nam zapominać o duchowości. Człowiek jest istotą, która potrzebuje odniesienia do transcendencji. Jesteśmy przecież istotami cielesno-duchowymi. Jeśli więc nie karmimy się „dobrym” pokarmem duchowym – mam tu na myśli łaskę Bożą, życie sakramentalne i dbanie o właściwy rozwój duchowy – będziemy się zaspokajać pseudo-duchowością, namiastką szczęścia, dobra, pozorną miłością, która nie będzie wpływać na szczęście i rozwój życia duchowego, ale wręcz przeciwnie – na jego stagnację i zanik. Wielu ludzi dziś cierpi z powodu zaniedbania sfery duchowej. Wielu szuka pocieszenia w magii, okultyzmie, u wróżek. Iluż ludzi, bojąc się jutra, chce wyczytać szczęście z kart. Jak wielu młodych uległo pokusie łatwego życia i pozornego szczęścia, dając się skusić pozornej radości poprzez narkotyki, alkohol, wyuzdanie seksualne, czy inne pokusy. Jak wielka jest liczba osób, które oddało swoje życie diabłu, by osiągnąć sukcesy zawodowe czy finansowe, zatracając jednocześnie siebie i swoją wolność. To jest zaledwie namiastka działania szatańskiego. Człowiek naprawdę potrzebuje miłości Boga. Każdy człowiek jej potrzebuje, nawet jeśli z tego nie zdaje sobie sprawy. I chyba – co zasmuca – im szybciej postępujemy w rozwoju cywilizacyjnym i technicznym, tym bardziej grozi nam zacofanie w sferze duchowej. Im bliżej jesteśmy własnego geniuszu – tym dalej możemy być od Boga. Zatem i każdemu z nas grozi ten moment, w którym możemy powiedzieć: „nie potrzebuje już Boga, sam sobie wystarczam”. Kryzys duchowości, laicyzacja i kuszące działanie szatana, są dla każdego z nas dużym zagrożeniem. Jeśli człowiek zatraci swoją tożsamość, jeśli zostawi życie duchowe, sakramentalne, jeśli zepchnie Boga na margines swej egzystencji – stąd będzie już tylko „o krok” od deklaracji – non serviam – nie będę Ci służył. A tego właśnie chce szatan i do tego dąży. Jako więc stworzenia obdarzone darem wolności uczmy się - poprzez Bożą łaskę – dobrze z niej korzystać.
[1] Zob. T. Trębacz, Szatan jako źródło zła. Studium dogmatyczno-pastoralne, Kraków 2008, 56-57; zob. też: Jan Paweł II, O aniołach i szatanie, Kraków 1998, 96; por. też: Mdr 1, 13-14; Ap 20, 6. 14.
[2] Zob. KKK 391; J. Flis, Jezus a demony na tle antydemonicznych praktyk Starożytnego Wschodu, Lublin 1990, 94; T. Trębacz, Szatan jako źródło zła, 21-26.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.