O niszczycielskich siłach przyrody, energetyce jądrowej, kłopotach ze Słońcem i ludzkiej uczciwości z prof. Łukaszem A.Turskim rozmawia Wiesława Lewandowska
– Ale jednak nie tak szybko, tego przecież nie musimy się już dziś bać!
– Za to już dziś musimy mieć odpowiedni respekt. Niedawno, tuż przed katastrofą w Japonii, przeczytałem w „International Herald Tribune” artykuł napisany przez doradców naukowych prezydenta Obamy i premiera Camerona, w którym zwraca się uwagę na to, jak bardzo ludzkość jest na łasce przyrody. W związku ze zbliżającym się końcem kolejnego jedenastoletniego cyklu słonecznego istnieje prawdopodobieństwo katastrofalnych zmian na Słońcu. Kiedy w 1923 r. pod koniec takiego cyklu nastąpił na powierzchni Słońca gigantyczny kataklizm, w Stanach Zjednoczonych były masowe pożary. W 1983 r. eksplozje na Słońcu sprawiły, że dziesiątki milionów ludzi w Kanadzie było pozbawionych elektryczności, przerwano loty samolotowe. W 2003 r. zakłócenia związane z eksplozją na Słońcu odnotowano w Szwecji… Nasza dzisiejsza cywilizacja jest niezwykle podatna na wpływ Słońca! Gdyby teraz powtórzył się scenariusz, choćby ten z 1923 r., to szacuje się, że Stany Zjednoczone musiałyby ponieść koszty 4 trylionów dolarów. Przed takimi właśnie nieuchronnymi zjawiskami musimy się zabezpieczać.
– Jak?!
– Tylko przez usilne rozwijanie nauki. Oczywiście, w sytuacjach kryzysowych – gdy jesteśmy odcięci od energii – zawsze jest pokusa ucieczki od cywilizacji …
– Do jaskiń?
– Nie, bo jaskiń nie starczy dla wszystkich, choć miliardy ludzi wyginą, gdy tylko wyłączymy naszą aktywność naukową. Przecież już po kilku dniach braku energii elektrycznej nasza cywilizacja się rozpadnie. Musimy mieć energię!
– Pytanie tylko, skąd ją czerpać. W Polsce na szczęście mamy wciąż dużo węgla.
– Powiem, że przeciwnie, mamy bowiem w Polsce to nieszczęście, że węgiel znajduje się niezwykle głęboko pod ziemią. Na samym początku lat 80. nieżyjący już prof. Kazimierz Kopecki wydał książkę o energetyce w Polsce, w której udowodnił, jak szalenie niekorzystna energetycznie jest nasza sytuacja. Aby wydobyć węgiel z głębokich kopalni, zużywa się zbyt dużo kosztownej energii, a w związku z tym i transportowanie go na większe odległości przestaje być sensowne, bo pochłania więcej energii niż energia zawarta w tym węglu… A w dodatku spalanie węgla i ropy to po prostu bandytyzm!
– Z powodu zanieczyszczeń atmosfery i emisji CO2?
– Nie tylko. Przede wszystkim dlatego, że są to surowce nie do zastąpienia w przemyśle chemicznym. Jeżeli chcemy rozwijać farmakologię, produkować nawozy sztuczne, żeby nasze prawnuki miały dobre rolnictwo, musimy – czas najwyższy – zastąpić barbarzyńską eksploatację tych surowców innymi źródłami energii, a jedynym wyjściem dla świata jest obecnie energetyka jądrowa. Nie ma odwrotu! Chyba że zechcemy zrealizować scenariusz wycofania się na drzewo... A wtedy nawet ten ułamek populacji ludzkiej, który przetrwa, będzie żył w totalnym totalitarnym ustroju…
– Alternatywą dla energetyki jądrowej globalny totalitaryzm?
– Tak! Uważam, że prawdziwym, choć zakamuflowanym, przedmiotem obecnie toczonej dyskusji na temat sensowności energetyki jądrowej i ekologii jest nasza wolność.
– Energetyka jądrowa to, zdaniem Pana Profesora, synonim przyszłej wolności, ale my się jej coraz bardziej boimy, zwłaszcza teraz, po katastrofie w Japonii…
– Nie ma się czego bać! Energetyka jądrowa przechodzi wielką ewolucję i przynosi mniej zagrożeń niż ta tradycyjna. Stworzono np. taki projekt Hyperion, bardzo mało znany w Polsce, a dość poważnie rozważany w Czechach, który proponuje wytwarzanie energii w mikrogeneratorach jądrowych o rozmiarach niewielkiego betonowego kotła, który wystarczy zakopać głęboko w ziemię, dolewać wody i odprowadzać parę do turbiny elektrowni. Szacuje się, że jeden taki generator może dostarczyć energię do ok. 20 tys. domów. Obsługa tego urządzenia jest prosta, a co kilka lat wymienia się tylko jądrowy wkład. Można go stosować w lokalnych warunkach, unikając wielkich elektrowni i rozbudowanych trakcji przesyłowych, z czym mamy dziś poważne kłopoty.
– Pod wpływem tragedii w Japonii w Polsce znów mamy dyskusję: budować czy też nie budować elektrowni jądrowej. Nawet nasi sąsiedzi Niemcy ostrzegają, abyśmy się dobrze zastanowili, zanim zbudujemy swoją pierwszą elektrownię jądrową. Dlaczego ostrzegają?
– Nie wiem, dlaczego ostrzegają, ale poważne przedsięwzięcia zawsze są warte głębokiego zastanowienia. Zwłaszcza że Polska to chyba jedyny kraj na świecie, gdzie ktoś kradnie dolomit przy budowie autostrad…
– … możemy sprawić, że byle jak wykonana elektrownia będzie postrachem sąsiadów, jak Czarnobyl?
– Nie, właśnie w tym widzę wielką szansę, także w sensie społecznym, że energetyki jądrowej nie da się zbudować, kradnąc z budowy cokolwiek – musimy ją budować przyzwoicie. Być może więc ten nowy sektor działalności narzuci, a raczej przywróci naszemu społeczeństwu poszanowanie uczciwości…
– W Żarnowcu budowano uczciwie i przyzwoicie?
– Mogę powiedzieć – zresztą można to jeszcze dziś obejrzeć – że budowano przyzwoicie, że budowniczowie naprawdę wiedzieli, co robią. Moim zdaniem, popełniliśmy gigantyczny błąd, rezygnując z dokończenia tej budowy… A dziś mamy problem nie tylko samej energetyki jądrowej, co raczej naszej uczciwości. Chodzi o to, abyśmy przestali tolerować tandetę, żebyśmy przestali tolerować wandali i bezmyślnych niszczycieli wspólnego dobra.
– Może trzeba by w Polsce zacząć od organicznej pracy u podstaw, a potem dopiero myśleć o wielkich technologiach?
– Nie, nie mamy czasu! Trzeba robić wszystko jednocześnie – przestać toczyć jałowe spory i zabrać się do przyzwoitej roboty. Budujmy energetykę jądrową w Polsce, ale musimy to potraktować jako wielkie wyzwanie przestawienia Polski na nowe tory. To wszystko jest trudne, ale nie można siedzieć na kanapie i spokojnie czekać.
– Spokoju nie będzie, raczej atomowe kłótnie…
– Nie widzę żadnego powodu, żebyśmy musieli słuchać rozhisteryzowanych polityków. Uważam, że ludzie nauki nie mogą milczeć w sprawach ważnych dla kraju, choć często są posądzani o lobbowanie, np. na rzecz energetyki jądrowej… Bo, jak powiedział William K. Clifford, genialny filozof i matematyk XIX wieku, nauka to jest dostarczanie bezpiecznej prawdy. Gdy naukowcy przestają dostarczać takiej prawdy, ludzkość jako gatunek biologiczny jest skazana na zagładę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.