Mówią o nim, że głosi najkrótsze kazania w Polsce. Rekordowe ma tylko cztery zdania. Ks. Eugeniusz Burzyk, duszpasterz środowisk twórczych w diecezji bielsko-żywieckiej, podkreśla, że ich krótkość wynika ze zwięzłości. Do tego dają duchowego kopa, jak mała czarna espresso.
A co Ksiądz sądzi na temat listów czytanych w Kościołach zamiast mówionego słowa. Jest jakaś szansa, by przedstawić je w sposób atrakcyjny?
– Chyba nie ma. List z natury rzeczy nie jest komunikatywny. Nawet jeśli jest ciekawie napisany. Dlatego jestem przeciwnikiem czytanych kazań! List jest po to, by człowiek usiadł i go przeczytał. Niestety, przy publicznym czytaniu listów percepcja ludzka jest bardzo słaba. Gdyby ksiądz nauczył się listu na pamięć i ciekawie go opowiedział, to komunikatywność byłaby minimalnie większa, ale jaki to ma sens?
A język? Często niestety księża katują słuchaczy językiem archaicznym, pełnym komunałów… Z czego to wynika?
– Wydaje mi się, że jest to przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mnie nawet razi język zbyt literacki. Jeśli ktoś mówi „li tylko” – używając zwrotu, który dzisiaj właściwie już nie funkcjonuje, to tylko ludzi rozprasza, podobnie gdy stosuje tzw. na wysoki ton. Zadaniem kaznodziei jest też przełożenie terminologii teologicznej na słowa dla ludzi zrozumiałe. Zastanawiam się, na ile ma sens używanie w kazaniach pięknego słowa Eucharystia. Dobrze, że tego głębokiego w treści słowa używa się w czasie katechezy, spotkań formacyjnych czy wykładów. Ale jeżeli użyję go podczas kazania, to wielu ludzi nie będzie wiedzieć, o co chodzi; trzeba powiedzieć prosto: „Msza Święta”. Ludzie są na różnym poziomie wiary, czasem zmęczeni, a w kościele wciąż rozproszeni, przez panią, która hałasuje szpilkami, wchodząc spóźniona podczas kazania, przez telefon komórkowy albo rozrabiające dzieci. Trzeba mówić zwięźle, czyli krótko, prosto i zrozumiale. Zresztą w kościele powinna być absolutna cisza, by ludzie mogli te słowa przyjąć.
Adresat kazania wydaje się oczywisty – wierny. Ale czy na pewno? Może trzeba to zawęzić do konkretnego grona odbiorców, a może wręcz przeciwnie – rozszerzyć także np. o księży?
– Podczas kazań mówię wprost: to samo dotyczy nas, księży, i was – wiernych. A więc wszystkich wierzących. Ewangelia jest ta sama dla wszystkich, a jeżeli ją się przedstawi ciekawie, trafi do każdego człowieka. Nie wierzę w to, że trzeba ją przekazywać inaczej artyście, profesorowi, robotnikowi itd. Ludzie lubią prostotę. A im człowiek bardziej wykształcony tym chętniej słucha, jak się mówi do niego jasno i prosto. Ojciec Joachim Badeni twierdził też, że „im człowiek bardziej duchowo rozwinięty, tym bardziej lubi, by było krótko i zwięźle”.
Napisał ksiądz m.in. Kazania espresso. Okładka przypomina opakowanie dobrej kawy. Espresso kojarzy się z małą czarną stawiającą na nogi kawą. To prosta analogia do kazań?
– No tak. Zawsze myślę nad zakończeniem, ostatnim zdaniem kazania. Zakończenie powinno być takim podsumowaniem i „ciosem”, który będzie zapamiętany. Espresso stawia nas na nogi, jest małe, zwięzłe, skondensowane, ale też działa potem dłużej, a nie tylko w chwili picia. Tytuł i okładkę do tej książki wymyśliło wydawnictwo – zresztą bardzo mi się podoba, ale to też jest taki podstęp pedagogiczny.
Jak to kiedyś ujął jeden z kabaretów: „chwyt marketingowy”.
– Tak, kabaret Ani Mru Mru. Marketingowy i… ewangelizacyjny, bo jest coś takiego w człowieku, że pewne rzeczy koduje. Jeżeli przeczyta Kazania espresso, to później gdy pije kawę czy patrzy na jej opakowanie, bardzo zresztą podobne do okładki tej książki, podświadomie myśli o moich kazaniach i Ewangelii.
Czyli siła skojarzeń.
– Dokładnie. Okładki książek i tytuły muszą być perfekcyjne. Szczególnie katolickich, których grono czytelników jest często ograniczone do pewnej grupy. Jeżeli ktoś wydaje kazania pod tytułem: Kazania na niedzielę i święta to grzeszy pychą, bo uważa, iż jego kazania są tak dobre, że ludzie kupią je tylko ze względu na nazwisko. Kiedy człowiek wchodzi do księgarni i widzi tysiące książek, to dlaczego ma kupić akurat moją? Do sięgnięcia po nią zachęci okładka i tytuł dopiero potem treść.
Rozmawiał Michał Bondyra
Polecamy: www.burzyk.bielsko.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.