We wrześniu Tomasz Adamek stanie do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z jednym z braci Kliczków. Z boksem po raz pierwszy zetknął się jeszcze w szkole podstawowej. Sława i sukcesy nie przyćmiły jednak jego szacunku do Boga i miłości do rodziny.
Jest najbardziej znanym polskim bokserem zawodowym. Do tej pory stoczył 43 walki, z których jako zwycięzca wyszedł 42 razy. Bardzo spektakularne były jego ostatnie dwa mecze bokserskie: w sierpniu 2010 roku z przeszło dwumetrowym gigantem Michaelem Grantem oraz w grudniu ze sławnym zawodnikiem wagi ciężkiej Vinnym Maddalonem. W obu przypadkach polski pięściarz opuścił ring bokserski jako niezwyciężony. Stawka, zwłaszcza sierpniowego pojedynku, była ogromna, bo dotyczyła obronienia posiadanych przez polskiego boksera tytułów i pasów: IBF International heavyweight title i WBO NABO heavyweight title. Starcie to zostało potraktowane przez znawców boksu jako pierwsza próba Polaka przed walką z zawodnikiem o parametrach zbliżonych do dwóch znakomitych bokserów wagi ciężkiej, Ukraińców, braci Witalija i Władimira Kliczków. Z jednym z nich za niecałe pół roku Adamek stanie do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Pojedynek ten odbędzie się w Polsce.
Gdy w styczniu tego roku „Przegląd Sportowy” i Telewizja Polska ogłosili wyniki głosowania 76. plebiscytu na najlepszego polskiego sportowca w roku 2010, Adamek uplasował się na 5 miejscu, co świadczy o jego ogromnej popularności wśród polskich miłośników sportu.
Mistrz bokserski nie ukrywa swojej religijności i przywiązania do rodziny. Często po zakończonych walkach odwiedza Jasną Górę. W maju 2005 roku odbył ponaddwustukilometrową pieszą pielgrzymkę do jasnogórskiego sanktuarium. Od roku 1996 jest mężem Doroty, z którą ma dwie córki: Roksanę i Weronikę. Aktualnie cała rodzina Adamków mieszka w Stanach Zjednoczonych. Jednak, gdy tylko mają taką możliwość, chętnie odwiedzają rodzinne Gilowice na Żywiecczyźnie.
Jak zaczęła się Pana przygoda z boksem?
Gdy miałem 12 lat, rozpocząłem treningi w Góralu Żywiec. To było moje pierwsze zetknięcie się z boksem. Kiedy miałem 18 lat, zdobyłem pierwszy tytuł mistrza Polski seniorów – w wadze średniej. Natomiast mój pierwszy sukces na arenie międzynarodowej odniosłem w 1998 roku. Wtedy to stanąłem na podium, bo zdobyłem brązowy medal – w wadze półciężkiej podczas mistrzostw Europy amatorów w Mińsku.
Czy pamięta Pan swoją pierwszą walkę?
Moja kariera w boksie zawodowym rozpoczęła się w 1999 roku. W tym samym roku stoczyłem pierwsze walki na ringu zawodowym, w Anglii. Moim pierwszym przeciwnikiem był Rudi Lupo. Pokonałem go wtedy. Również w 2001 roku ponownie z nim wygrałem i zdobyłem tytuł interkontynentalny organizacji IBC.
W 2005 roku zdobył Pan mistrzostwo świata federacji WBC w kategorii półciężkiej. Jak Pan wspomina tę walkę?
Była zacięta. Swojego przeciwnika, Paula Briggsa, pokonałem na punkty. Nie była to jedyna walka, którą z nim wygrałem. Walczyliśmy jeszcze w 2006 roku. Chciał mi się chyba wtedy zrewanżować za przegraną sprzed roku, ale znowu odniosłem zwycięstwo.
Wiele godzin spędza Pan na treningach. Jak przeżywa Pan rozstanie z żoną i córeczkami?
Praca stawia przede mną określone wyzwania. Niekiedy ludzie rozstają się nawet na rok czy na dłużej i jakoś muszą sobie z tym radzić. Ja wyjeżdżam na dwa i pół miesiąca, nie jest to więc tak długi okres nieobecności, i to dobrze, bo lubię być z rodziną.
Kiedyś w wypowiedzi dla jednej ze stacji telewizyjnych stwierdził Pan, że boi się tylko Pana Boga i żony. Czy rzeczywiście tak jest?
Tak, to prawda. Nie rzucam słów na wiatr. To, że boję się żony, powiedziałem w formie żartobliwej, ale Pana Boga boję się naprawdę.
Jakie miejsce zajmuje Pan Bóg w życiu mistrza świata?
Pan Bóg zawsze jest dla mnie na pierwszym miejscu. Jestem praktykującym katolikiem.
Mieszka Pan poza granicami kraju. Nie tęskni Pan za ojczyzną?
Nie wiem, gdzie będę mieszkał za kilka lat, czy zostanę w Ameryce, czy wrócę do Polski. Niezależnie od sytuacji będę się cieszył. Dziś mieszkam w Ameryce i jestem szczęśliwy. Wiem, że teraz tutaj jest moje miejsce. Taka jest wola Boża.
Boi się Pan mistrzostw świata?
Nie, nie boję się. Gdybym się bał, to nie walczyłbym. Mam w sobie ducha walki. Jestem wojownikiem.
Bracia Władimir i Witalij Kliczko, mistrzowie świata, to przeciwnicy jak każdy inny przeciwnik?
Tak. Mam wielką wiarę w Boga i ufam, że będzie dobrze. Potrafię zwyciężać na obcej ziemi, a cieszę się, że w tym wypadku we wrześniu będzie to właśnie polska ziemia. Liczę na to, że to ja będę mistrzem świata.
I tego Panu życzymy. Bardzo dziękuję za rozmowę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.