Czymś niesłychanie ważnym jest odczytywanie Ewangelii jako słów miłości Boga do nas ludzi. Nawet kiedy jest to słowo trudne, zawsze jest ono słowem miłości.
Chwilę uwagi poświęćmy jeszcze nowotestamentowym wilkom. Pan Jezus ostrzegał nas przed wilkami napadającymi na Jego owczarnię (por. J 10,12), a także przed takimi, które podstępnie grasują pośród Bożych owiec (por. Mt 7,15). Jednak mówił On o wilkach ludzkich, a te zawsze mogą się nawrócić. Nawróceniem jednego z takich wilków imieniem Szaweł z Tarsu zajął się nawet osobiście (por. Dz 9,1–4) i przemienił go w apostoła narodów.
Wydaje się, że właśnie z tej perspektywy należy objaśniać to – biorąc po ludzku, wyjątkowo „nieroztropne” – słowo Pana Jezusa: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki” (Mt 10,16). Prawdziwy wilk nigdy nie zmieni się w owieczkę. Ale człowiek, który ma w sobie coś z wilka i w imię własnego interesu albo ze zwyczajnej nienawiści gryzie i depcze słabszych, ma szansę się nawrócić i żyć według zasad Ewangelii. Gdyby tak nie było, Pan Jezus nigdy nie posyłałby swoich uczniów jak owce między wilki.
Owszem, zdarza się nieraz, że wysłane z Ewangelią owce Chrystusowe zostaną pogryzione, a niekiedy nawet zagryzione przez wilki. Jak wiadomo, prawie wszyscy Apostołowie zginęli śmiercią męczeńską. Ale moc miłości jest niewątpliwie większa od wszystkich potęg egoizmu i nienawiści. I nie ginie ona ani się nie zmniejsza wskutek prześladowań. Przecież sam Chrystus Pan jest Barankiem Bożym, który został zabity na krzyżu, ale właśnie wtedy odniósł swoje największe zwycięstwo. Krótko mówiąc, te słowa Pana Jezusa: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki”, znaczą tyle: Uwierzcie w potęgę miłości! Nie bójcie się prześladowań, byle byście tylko mocno trzymali się prawa miłości!
Oddać życie za owce – czy to nie przesada?
Nie wspomnieliśmy jeszcze przypowieści o pasterzu i owcach, a już zaczęliśmy ją wyjaśniać. W jej obliczu nasza współczesna podejrzliwość staje się czujna: Czy nie zachęca ona do lekceważenia naszej wolności, do zgody na zdalne kierowanie i stadność?
To paradoksalne: Im bardziej poddajemy się dyktatowi różnych narzucanych nam poprawności, a wolność utożsamiamy z byciem w niewoli różnych naszych namiętności – tym bardziej lękamy się tej wolności, którą przynosi nam Chrystus.
A Chrystus chce, żebyśmy byli raczej Jego owczarnią niż stadem wilków. Jesteśmy ludźmi, dzięki Chrystusowi zaś – Bożymi przyjaciółmi, zatem byłoby czymś pożałowania godnym, gdybyśmy mieli się stać podobni do bezmyślnych i rządzonych stadnym instynktem owiec. Ale przecież nie te cechy owiec dały podstawę temu, że chce On, byśmy byli Jego owczarnią. Pan Jezus wydobywa inne ich cechy – i to one powinny się stać cechami Jego wyznawców.
Po pierwsze, owce nie używają przemocy. Od swoich wyznawców Pan Jezus oczekuje czegoś jeszcze więcej – że naszą podstawową bronią będzie miłość. Zwyczajny pasterz nigdy by nie wysyłał swoich owiec do wilków, zresztą nawet nie mógłby tego zrobić. Ale słowo Chrystusa Pana: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki”, już objaśnialiśmy. Po wtóre, owce znają głos swego pasterza, „woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają” (J 10,3n).
Wskazaliśmy różnice między owcami zwyczajnymi i nami jako owcami Chrystusa. To ułatwiło nam zwrócenie uwagi na dwie podstawowe cechy, którym wyznawcy Chrystusa zawdzięczają nazwę Jego owiec. Zobaczmy teraz podstawowe różnice między pasterzem zwyczajnym a Chrystusem, naszym Pasterzem. Otóż ten pierwszy pasterz ma ze swoich owiec mleko, wełnę, a nawet mięso. Boski Pasterz jest absolutnie bezinteresowny. Co więcej, zwyczajny pasterz musiałby być bardzo niemądry, żeby oddawać życie za swoje owce. On zna granicę, która dzieli go od owiec – owca jest owcą, a on, pasterz, jest człowiekiem. Natomiast Boski Pasterz Jezus Chrystus sam stał się Barankiem ofiarnym (por. J 1,29), który oddał za nas swoje życie (por. J 10,15–18).
Podkreśla się czasem, że przypowieść o pasterzu szukającym zagubionej owieczki (Łk 15,4–7) jest jakby manifestem chrześcijańskiego personalizmu. Bo wynika z niej, że każdy z nas jest dla Boga kimś bardzo ważnym, każdego z nas Bóg kocha dla niego samego i odrębnie. Oddanie życia za swoje owce mówi coś jeszcze więcej: że On nie tylko nas kocha, ale że Jego miłość do nas nie ma granic!
JACEK SALIJ – ur. 1942, dominikanin, duszpasterz, profesor teologii UKSW, autor wielu książek i artykułów, mieszka w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.