Czymś niesłychanie ważnym jest odczytywanie Ewangelii jako słów miłości Boga do nas ludzi. Nawet kiedy jest to słowo trudne, zawsze jest ono słowem miłości.
„Nierozsądny” boski Siewca
Spróbujmy sobie wyobrazić, co musi odczuwać rolnik żyjący w niechrześcijańskim kraju, kiedy pierwszy raz w życiu słyszy ewangeliczną przypowieść o siewcy. Zapewne zniecierpliwi się. Przecież to jest kompletnie niezgodne ze sztuką uprawiania roli! Bo co to za rolnik, który rozrzuca ziarno na drodze, na skałach i między ciernie! W ten sposób tylko je marnuje.
Ale nie obsiewanie pola jest tematem tej przypowieści. „Ziarnem jest słowo Boże” (Łk 8,11) – wyjaśnia Pan Jezus. Czym zatem jest ziemia, na którą to ziarno jest rzucane? Słowo Boże jest kierowane do wszystkich ludzi – niezależnie od tego, czy jesteśmy go spragnieni, czy się na nie zamykamy. Boski Siewca kocha swoją ziemię – nie tylko tę urodzajną, ale również tę skalistą, zapuszczoną czy zadeptaną. Bo tym się ludzie różnią od zwyczajnej ziemi, że ziemia skalista zawsze będzie skalista, natomiast człowiek, dzięki łasce Bożej, może się nawrócić i przemienić w ziemię urodzajną.
Chciałoby się powiedzieć, że boski Siewca kocha swoją ziemię ponad granice zdrowego rozsądku. Rzuca ziarno również na glebę skalistą, bo spodziewa się, że ludzkie serce zatęskni wreszcie za tym, żeby wydać plon – pozwoli się rozkruszyć, przyjmie deszcz łaski Bożej i otworzy się na słońce Bożej miłości. Rzuca swoje ziarno również na drogę wydeptaną przez przechodniów, bo spodziewa się, że ludzkie serce poczuje się źle wśród nawału różnorodnych opinii, kłótni i manipulacji – że zapragnie wreszcie tej prawdy, która zbawia na życie wieczne. Boski Siewca rzuca swoje ziarno również między ciernie, bo liczy na to, że ludzkie serce zagubione w gąszczu wad i namiętności zechce się oczyścić i stanie się ziemią urodzajną.
Drzewa i wilki
Ewangelia jest orędziem zbawienia. Toteż w zasadzie wszystkie ewangeliczne przypowieści, w których pojawiają się rzeczy, rośliny lub zwierzęta, dotyczą nas ludzi – i żeby nie zgubić ich przesłania, musimy dokonać niezbędnej antropomorficznej korekty. Na przykład mówił Pan Jezus, że „każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce” (Mt 7,17). Ale przecież taka jest różnica między człowiekiem a drzewem, że człowiek wydający dobre owoce może się zmienić w drzewo, które wydaje złe owoce. I odwrotnie: człowiek wydający złe owoce może się nawrócić i wydawać owoce smakujące samemu Bogu.
Czymś niesłychanie ważnym jest odczytywanie Ewangelii jako słów miłości Boga do nas ludzi. Nawet kiedy jest to słowo trudne, zawsze jest ono słowem miłości. Zatem wypowiedź Pana Jezusa o dwóch drzewach jest jednocześnie słowem otuchy i przestrogi. Otuchy nawet dla tych, którzy utracili nadzieję, przestrogi dla tych, którzy dzisiaj w wierze i miłości przodują.
Skoro jesteśmy przy drzewach i owocowaniu, warto przypomnieć przekleństwo, które Pan Jezus rzucił na drzewo figowe, kiedy nie znalazł na nim owoców, mimo że – jak zaznacza Ewangelista – „nie był to czas na figi” (Mk 11,13). Ten ostatni szczegół każe się domyślać, że to przekleństwo było aktem symbolicznym. Tym się bowiem różni drzewo zwyczajne od drzewa ludzkiego, że drzewo zwyczajne owocuje tylko raz w roku, a ludzie powinni owocować nieustannie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.