„Wiara w wiarę” to pierwszy krok do powstania sekciarstwa wewnątrz Kościoła. To zaś prowadzi do odejścia wiernych, którzy nie akceptują fanatyzmu.
Sass obrazuje w tych dwóch postaciach mentalność faryzejską, opisaną przez Hannę Malewską. Najtwardsze słowa Chrystusa – podkreślała – legendarna redaktorka „Znaku” – padły przeciw faryzeuszom, a więc ludziom wiary niezmąconej żadną wątpliwością: „Faryzeusz w ciągu wieków zmieniał swój strój (...), stawał się nawet obleśnie pokorny, ale nie zmieniał swego fundamentalnego przeświadczenia, że jest solą ziemi, która nigdy nie zwietrzeje”. Inni się zatracają, nie on. Ma sumienie czyste jak wypolerowane szkło. Jest w nim „całkowita nieuległość Bogu” i „całkowita uległość sobie”. Faryzeusz ma ekskluzywną wiedzę, czego Bóg od nas wymaga. Z niej rodzi się fałsz samowystarczalnej pychy, wynikający z wiary w wiarę, a nie w Boga.
Na przykładzie przełożonej i o. Franciszka widać, jak faryzeizm w Kościele może prowadzić do tragicznych skutków, dramatów ludzkich, z których nie ma dobrego wyjścia. Bo współczesny faryzeusz, podobnie jak ten biblijny, nie zna miłosierdzia, jest „typowym kapitalistą skarbów duchowych”, uzurpującym sobie prawo do wyroków i naznaczania pokuty. Sam jednak boi się Boga. Dba o czystość Kościoła, ale odwraca znaczenie tych słów, w swej gorliwości zatracając poczucie tego, co dobre i złe. W Polsce, diagnozowała Malewska, dominuje faryzeizm „poczciwy”, przy czym ta „poczciwość” może odkryć swoje przerażające oblicze: „Dla jednostki, jak i dla społeczności chrześcijańskiej nie ma nic groźniejszego jak bezpieczne, faryzejskie poczucie wyższości moralnej”.
Tu nie ma miejsca dla Boga.
Szatan jest blisko
Sass sugeruje, że za przełożoną ciągnie się smuga mrocznej przeszłości. Manipuluje dziewczynami (fikcyjne łzy na wizerunku Matki Bożej), pokazuje im swoje rzekome stygmaty. Gardzi ciałem i jest nim jednocześnie zafascynowana. Wyznaje Annie: „Ostatnio zrozumiałam, że Matka Boża woli, jak mam odkryte ciało, wtedy lepiej przenikają do mnie jej znaki. Czuję wtedy gorąco, jakby przenikał mnie ogień”. Nosi w sobie grzech przeszłości popełniony w „brudnym świecie”, którego teraz nienawidzi, bo utożsamia z nim własny niezabliźniony dramat. Ta świadomość radykalizuje ją moralnie. Kobieta staje się bezwzględna, sądząc, że oczyszcza swoje wnętrze i ratuje innych. Ale to pozory, bo w klasztorze „nie ma już Boga”, jak mówi zbuntowana Łucja i jako pierwsza ucieka w nocy z opętanej twierdzy.
Przełożona coraz bardziej zatraca umiejętność rozróżniania między rzeczywistością a imaginacjami: „Święta Maria przekazała mi dziś następny znak: mamy odsunąć się od świata, który jest pełen zła, mamy odsunąć się od Kościoła, który uległ demoralizacji, zgadza się na brudne zasady tego świata i dlatego jest zgubiony, ale my jesteśmy powołane do wielkiej miłości Boga”. I apeluje do dziewczyn, by nie zostawiły jej samej, tym bardziej że szatan jest blisko. Błaga siostry o pomoc i publicznie się biczuje.
Szaleństwo połączone z ekstazą. Religia spleciona z erotyką.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.