Wygnać polskość z Polski

Droga 21/2013 Droga 21/2013

„Pedagogika wstydu” – tak trafnie określił znany prawicowy polityk postępowanie władz III Rzeczypospolitej i rodzimych mediów tzw. głównego nurtu, coraz słabszego wprawdzie, lecz wciąż posiadającego monopol na kształtowanie obrazu Polski za granicą. Podważaniu poczucia dumy z naszej narodowości służy systematyczna i prowadzona w sposób przemyślany polityka nie tylko rządzących III Rzeczpospolitą, ale również wpływowych środowisk oraz publicystów Zachodu. Być Polakiem to dziś „obciach”.

 

Polscy antysemici i naziści

Fali ataków lewicowych środowisk w kraju na polski „antysemityzm” – rzekomo masową współpracę Polaków z niemieckimi najeźdźcami w holokauście – towarzyszy zręczna polityka historyczna Niemców, którym udało się wmówić światowej opinii, że są „narodem ofiar”, a nie sprawców. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza znikać zaczęło z podręczników i publicystki „niemieckie ludobójstwo”, a jego miejsce zajęło „ludobójstwo nazistowskie”, zdejmujące z Niemców poczucie winy za ogrom zbrodni. „Nazista” to doskonałe słowo-wytrych – mógł nim być równie dobrze Niemiec, jak i Polak.

Wypędzenia Niemców z ziem zachodnich po wojnie wykreowano na drugi po holocauście największy dramat wojenny, którego sprawcami byli, oczywiście, Polacy. Czy władze reprezentujące III RP zadały sobie trud, by przekonać świat, że Polacy – rzeczywiste ofiary tej wojny – nie mieli wpływu na decyzje przywódców wielkich mocarstw na konferencji jałtańskiej, gdzie na życzenie Stalina postanowiono przesunąć Polskę w kierunku zachodnim, pozbawiając nas połowy przedwojennego terytorium na Wschodzie? Że w tym samym czasie, kiedy Sowieci za zgodą Anglików i Amerykanów wypędzali Niemców za Odrę, Polaków wypędzano z odwiecznych siedzib za Bugiem?

Przeciętny Amerykanin nie zna historii Europy, wie za to doskonale, że Żydów mordowano w „polskich obozach koncentracyjnych”. Dopiero niedawno organa III RP zaczęły reagować na używanie w zachodnich publikacjach tego haniebnego określenia – próby słabe i nieskuteczne. O „polskich obozach koncentracyjnych” piszą znane gazety niemieckie. Można zrozumieć – co nie oznacza aprobować – niewiedzę młodszego pokolenia na Zachodzie, ale niewybaczalne jest uporczywe stosowanie tej zbitki słownej przez największe tytuły prasowe kraju odpowiedzialnego za zbrodnie na Żydach.

Sponiewierać i zszargać poczucie honoru oraz dumy z własnej historii, płynące między innymi ze świadomości, że Polacy jako jedyny naród w okupowanej przez III Rzeszę Europie zorganizowali fenomen na skalę historyczną – własne państwo podziemne – oto cel takich produkcji filmowych jak Pokłosie. Widz powinien wyjść z seansu przekonany, że żołnierze Armii Krajowej byli fanatycznymi antysemitami o bandyckich twarzach. Na wartościowe produkcje filmowe o Żołnierzach Wyklętych czy powstaniu warszawskim brakuje pieniędzy. Jak skromnymi środkami powstał film Sierpniowe niebo. 63 dni chwały, przeznaczony głównie dla młodzieży…

Szerokim strumieniem płyną za to środki dla środowisk starających się polskość splugawić, np. „Krytyki Politycznej”, znanej ze wspierania niemieckich lewaków, którzy przyjechali do Polski 11 listopada 2011 roku protestować przeciwko obchodom Święta Niepodległości przez „polskich nazistów”. Gdyby ktoś 20 lat temu przepowiedział taki scenariusz, zostałby poczytany za szaleńca. 3 maja tego roku rodzime władze przeciwstawiły manifestacjom patriotycznym tysięcy obywateli własne obchody z monstrualnym czekoladowym orłem, zamieniając w jarmarczny festyn dzień poświęcony pamięci tych, dzięki którym „jeszcze Polska nie zginęła” i lansując obraz patriotyzmu pozbawionego odniesień do historii.

Nie ma historii, nie ma narodu

Ponieważ właśnie historia buduje narodową pamięć, wyrugowano ją ze szkół. Niech Polacy nie znają własnej przeszłości, niech będą jak człowiek chory na amnezję. Łatwiej jest rządzić ludźmi pozbawionymi korzeni i poczucia własnej wartości. W dziele wynaradawiania przeszkadza też literatura, więc po okrojeniu listy obowiązkowych lektur w ramach „reformy” szkolnictwa padły kolejne propozycje: usunąć Pana Tadeusza Adama Mickiewicza i Trylogię Henryka Sienkiewicza. A przecież na tych książkach patriotyzmu uczyły się pokolenia, które walczyły o polskość. Iluż żołnierzy Armii Krajowej przybierało pseudonimy: „Kmicic”, „Zagłoba”, „Bohun”… I broniło do śmierci tego, co pozwalamy sobie dzisiaj tak łatwo odbierać.

Do systemu oświaty wkracza – ze wsparciem i pełną aprobatą polskich władz – obowiązująca w Unii Europejskiej ideologia gender, uderzającą w sam rdzeń człowieczeństwa. Głoszony jawnie przez jej funkcjonariuszy zamiar zniszczenia rodziny, przewiduje wychowanie przez państwo pokolenia „nowych ludzi”. Obca im będzie nie tylko własna tożsamość narodowa, ale cały system wartości ukształtowany na chrześcijańskich fundamentach. „Człowiek przyszłości” to kolejna, po komunistycznej oraz nazistowskiej – utopia, wcielana w życie kosztem psychiki dzieci, deprawowanych od przedszkola „seksualnym uświadomieniem”. Szczegóły owego „uświadomienia” są tyleż drastyczne, co obsceniczne, a ponadto wielokrotnie opisane. Pomijając je zatem, przypomnieć trzeba o rodzicach odsiadujących w Szwajcarii i Niemczech wyroki za „uchylanie się od obowiązku szkolnego”.

Dlaczego praktyki genderowe, szeroko wprowadzane na Zachodzie i raczkujące u nas pod postacią nielicznych na razie przedszkoli, miałyby zagrażać polskości? Bo ich celem jest dokonanie rewolucji w ludzkich umysłach i narzucenie pod groźbą kary jedynego poprawnego politycznie sposobu myślenia. Nie ma w tym światopoglądzie miejsca nie tylko na matkę i ojca (jest rodzic 1 i rodzic 2 – każdy z nich płci dowolnej), ale i na więzi z przeszłością. Jak każda rewolucja, ta genderowa odrzuca tradycję, a zatem i tożsamość narodową.

Zniszczyć Kościół

Ostoją państwa narodowego jest Kościół – instytucja, która przez wieki niewoli, najpierw zaborów, a potem komunistycznej okupacji, broniła polskości i przechowała narodową tradycję. Atakuje się go więc bezpardonowo, zarzuca mu się, że jest za mało „postępowy”, wciąż „zacofany” i „zamknięty”. Dziś w modzie jest „otwartość” – niechże więc Kościół zezwoli wreszcie na aborcję, zapłodnienia in vitro i „małżeństwa homoseksualne”. Niech będzie bardziej europejski, a mniej Chrystusowy. Niech nie wtrąca się w sprawy tego świata w czasach, gdy kształtuje się nowy europejski ład, rzekomo lepszy, bo pozbawiony państw narodowych, „przestarzałych struktur” – jak w swoim głośnym manifeście z początku września tego roku napisali posłowie do Parlamentu Europejskiego, min. znany z pedofilskich ekscesów Daniel Cohn-Bendit.

Europejska lewica, utrzymująca od lat największy wpływ na kształtowanie rzeczywistości, chce likwidacji narodów i zamienienia Europy w swego rodzaju miazgę, złożoną z jednostek pozbawionych poczucia przynależności do jakiejkolwiek wspólnoty.

Nie trzeba, rzecz jasna, dodawać, że Rosji w to graj. Zachód czyni w białych rękawiczkach to, co Moskwa starała się osiągnąć brutalną przemocą. Od nas tylko zależy, czy tę wojnę o istnienie polskiego narodu wygramy.

 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| NARÓD, POLSKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...