Siostry nie chcą być besztane

Tygodnik Powszechny Tygodnik Powszechny
29/2011

Kościół uczy kobiety, nie słuchając kobiet. Efekt jest taki, że zaczynają się one „dusić” w instytucji, na którą nie mają wpływu.

 

Oddalanie się od Kościoła i praktyk religijnych młodzieży i kobiet jest realnym zagrożeniem dla polskiego katolicyzmu. O ile wahania wiary wśród młodzieży (pomiędzy 18. a 24. rokiem życia) nikogo nie dziwią, bo dużo się o tym mówi, o tyle eksodus kobiet z Kościoła pozostaje tematem tabu.

Socjologiczna enigma

To wrażenie potwierdza lektura najnowszych opracowań: raportu prof. Mirosławy Grabowskiej, dyrektora CBOS i wykładowcy w Instytucie Socjologii UW („Przeobrażenia polskiej religijności”, „Znak”, 06/11), oraz monografii „Katolicyzm polski. Ciągłość i zmiana” (WAM 2011), napisanej przez czołowego socjologa religii i moralności ks. prof. Janusza Mariańskiego.

Choć 6 na 10 osób biorących udział w niedzielnej Mszy to kobiety, zauważono wśród nich gwałtowny spadek regularnego chodzenia do kościoła (z 66 proc. do 40), czemu – jak podkreśla prof. Grabowska – „towarzyszy systematyczny wzrost deklaracji całkowitego poniechania tych praktyk”.

Jakie są przyczyny rozluźnienia związku kobiet z Kościołem? Ani w raporcie prof. Grabowskiej, ani w monografii ks. prof. Mariańskiego nie znajdziemy odpowiedzi wprost. Przytaczane przez nich badania sugerują dwie hipotezy. Po pierwsze, przemiany religijności kobiet w Polsce mają związek z procesami modernizacji. Po drugie, czynniki osobowościowe w okresie dorastania kształtują poziom religijności w życiu dorosłym.

Weryfikacja pierwszej hipotezy wymaga porównania z danymi pochodzącymi z zagranicy. Jednym z punktów odniesienia mogą być badania Ronalda Ingleharta, profesora nauk politycznych i dyrektora Instytutu Nauk Społecznych na Uniwersytecie Michigan, który kieruje Światowymi Badaniami Systemu Wartości (WVS), oraz Pippy Norris, wykładającej politykę komparatywną na Uniwersytecie Harvarda. Wraz z międzynarodowym zespołem badaczy zajmowali się oni miejscem kobiet w życiu społecznym i postawami wobec równości płci. Ich analizy opierały się na unikatowych danych pochodzących z WVS i Europejskiego Badania Systemu Wartości (EVS), które objęły ponad 70 państw (w tym Polskę).

Inglehart i Norris stwierdzili, że proces modernizacji społecznej warunkują spuścizna kulturowa i tradycje religijne danego kraju. Oboje są zwolennikami tezy, że modernizacja pociąga za sobą sekularyzację. Polska została zaliczona w ich badaniach do krajów „środka” – społeczeństwa industrialnego o młodej demokracji. Biorąc pod uwagę dwie zmienne: (1) różnice wśród religijności państw europejskich zależą od historycznej tradycji i siły Kościoła w danym państwie oraz (2) nawet w Europie należy rozróżnić obniżające się wskaźniki behawioralne (np. chodzenie do kościoła z nawyku) od wartości i przekonań religijnych, które mogą się utrzymywać – myśląc o przeobrażeniach religijności Polek, stajemy wobec socjologicznej enigmy. Z jednej strony Polska należy do najgorliwiej praktykujących krajów Europy, z drugiej wzrastająca fala niezadowolenia z Kościoła objawia się tu gwałtowniej niż w innych krajach industrialnych.

Badania pokazują, że spadek religijności w międzywojennych pokoleniach kobiet z państw industrialnych jest dość mały, a w grupach powojennych się stabilizuje. Odmiennie jest w Polsce, gdzie od ostatnich 20 lat widoczna jest wyraźna erozja praktyk religijnych i posłuszeństwa Kościołowi w sprawach etyki rodzinnej i seksualnej. Polki, podobnie jak ich „siostry” w społecznościach postindustrialnych, zaczynają masowo odsuwać się od Kościoła, w odróżnieniu jednak od kobiet z innych krajów, które mają podobny do nich status społeczny, opuszczają Kościół w sposób bardziej zdecydowany. Robią to częściej i szybciej, ma to też w ich przypadku trwalszy skutek – stają się niepraktykujące z zasady. Biorąc pod uwagę, że wciąż deklarują wiarę w Boga, wygląda na to, że nie czują się dobrze w Kościele.

Czy ten proces wynika z emancypacji Polek (a więc modernizacji), czy z deinstytucjonalizacji wiary (sekularyzacji)? Czy obserwujemy falę protestu przeciwko „męskiej instytucji”, falę rozczarowania duchową ofertą Kościoła, czy jedno i drugie?

Męski Kościół, męskie normy

Z badań Inglaherta i Norris wynika, że rodzaj religii ma dużo większe znaczenie dla równouprawnienia płci niż stopień religijności. To zaś sugeruje, że kobiety będą praktykowały i czuły się związane z Kościołem w zależności od tego, jak religia promuje ich równouprawnienie. Kościół tymczasem, będąc aktywny na arenie politycznej, stara się wzmacniać normy społeczne związane z odrębną i podległą rolą kobiet jako osób tworzących domowe ognisko i matek, a także wspiera tradycyjny system prawny, regulujący kwestie małżeństwa i rozwodu, aborcji i antykoncepcji, rodziny i opieki nad dziećmi.

Z drugiej strony w badaniach systemów politycznych, elit prawodawczych i rekrutacji liderów ustalono, że w ciałach ustawodawczych społeczeństw katolickich i islamskich zasiada mniej kobiet. Modernizacja społeczna wpływa na wiarę w Boga, uczęszczanie do kościoła i autorytet przywódców religijnych i przejawia się w równoległych zmianach w poparciu dla tradycyjnych moralnych wartości dotyczących seksualności. Nawet jeśli przyjmiemy, że modernizacja nie tyle niszczy religię, ile raczej ją różnicuje i pluralizuje, a także przyczynia się do przemiany samej religijności – coś niepokojącego dzieje się z polskimi katoliczkami.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...