Wszystko będzie dobrze!

Nasza Droga 20/2011 Nasza Droga 20/2011

Kardynał Stanisław Dziwisz powtarza często, że to psycholodzy muszą zanalizować naukowo fakt, że pielgrzymi, którzy przybywają na grób Jana Pawła II, odwiedzają w tym miejscu nie osobę umarłą, ale żywą.

 

Kiedy sięgam pamięcią do beatyfikacji Jana Pawła II, powracam do nocy z 30 kwietnia na 1 maja, kiedy to chodniki i ulice okolic Watykanu usłane były kocami i śpiworami. Zdjęłam wówczas buty i przechodziłam boso pomiędzy drzemiącymi pielgrzymami. Wszyscy tamtej nocy czuwaliśmy… Od beatyfikacji minęło kilka miesięcy, po uroczystościach Rzym powrócił do codzienności, a trumna z ciałem błogosławionego Jana Pawła II spoczęła na nowym miejscu w Kaplicy św. Sebastiana w Bazylice św. Piotra. Wspomnienie wigilii beatyfikacyjnej towarzyszy mi za każdym razem, kiedy ustawiam się w kolejce do Bazyliki, by móc dojść do Jego grobu.

Ogromne wzruszenie ogarnęło mnie, kiedy podczas wizyty w Centrum „Nie lękajcie się” w Łagiewnikach zeszłam do dolnej jego części, tzw. Kaplicy Kapłańskiej. Umieszczona w niej płyta z dawnego grobu Ojca Świętego, pochodząca z Grot Watykańskich Bazyliki św. Piotra w Rzymie, przypomniała mi niezwykłe chwile na Watykanie. Ileż to karteczek i listów położono na tej właśnie marmurowej płycie. Nie jest ona zwykłym kawałkiem marmuru, ale pamiątką sześciu lat modlitw o beatyfikację Jana Pawła II. Ile razy sama przyklękałam przy niej i składałam intencje modlitewne kogoś, kto sam nie mógł udać się do Watykanu. Poczta Postulacji była pełna takich próśb. „Groty Watykańskie stały się naszym drugim domem – napisała Antonella w swoim liście. To właśnie odczułam, kiedy zeszłam do kaplicy w Łagiewnikach. Tu można poczuć się jak w domu i porozmawiać z Ojcem. Niezwykła korespondencja pomiędzy błogosławionym Janem Pawłem II a jego dziećmi trwa. Tradycję czwartkowych Mszy Świętych odprawianych na papieskim grobie w Rzymie kontynuują polscy kapłani, a wierni przynoszą na nie swoje intencje. Listy, które obecnie trafiają do Biura Postulacji są pełne radości z faktu beatyfikacji, ale nie ustają w nich modlitwy o otrzymanie łaski za sprawą Jana Pawła II, która będzie podstawą do kanonizacji Błogosławionego. Jak tłumaczy ks. prałat Sławomir Oder, postulator procesu: „Okres, który rozpoczął się od beatyfikacji, jest przede wszystkim czasem czuwania, aby odebrać znak w postaci nowego cudu, który Kościół zbada, uzna i przedstawi, jako Boże potwierdzenie świętości. Potwierdzenie woli Boga ukazania błogosławionego świętym Kościoła Powszechnego”.

Każdy list to świadectwo, że On cały czas żyje wśród nas. Kardynał Stanisław Dziwisz powtarza często, że to psycholodzy muszą zanalizować naukowo fakt, że pielgrzymi, którzy przybywają na grób Jana Pawła II, odwiedzają w tym miejscu nie osobę umarłą, ale żywą. Oczekując kolejnego cudu, który Kościół Katolicki przypisze błogosławionemu, zatrzymajmy się na świadectwach, które zaprowadziły Jana Pawła II do honorów ołtarza.

Giacomo to chłopak, który po urazie neurologicznym zapadł w śpiączkę. Rodzice modlili się przez wstawiennictwo Jana Pawła II. Ich syn obudził się w dzień urodzin Ojca Świętego. Również on przyjechał na uroczystości beatyfikacji do Rzymu. Jolanta i Piotr spotkali się z Papieżem podczas audiencji. Prosili wówczas Boga o dar macierzyństwa. Modlili się przez dziesięć lat. Wspominają, że Jan Paweł II powiedział im: „Wszystko będzie dobrze!”. Po jakimś czasie w łonie matki zabiło serce dziecka.  Wiele listów, skierowanych do naszego papieża, wpłynęło do Postulacji od studentów. Prosili go często o pomoc przy egzaminach, a on nigdy ich nie zawiódł. Byli i tacy, którzy na marmurowej płycie grobu składali w podzięce swoje prace magisterskie i doktoranckie. W ostatnich latach na uniwersytetach całego świata temat Papieża Polaka pojawił się również w pracach naukowych. Wszyscy należymy do pokolenia Jana Pawła II i na wezwanie: „Szukałem was”, odpowiadamy: „Jesteśmy”!


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...