Wieczny turysta, z nieodłącznym plecakiem. Wysoki, nieco zgarbiony, w okularach. Urodzony w końcu lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, jako ostatni z pięciorga rodzeństwa. Od dzieciństwa podwórkowy łazik.
Z przerażeniem obserwuję niski poziom zaufania międzyludzkiego w Polsce. To karygodne, że są ludzie, którzy do pogłębiania różnic i wrogości używają języka religijnego.