Karol przystąpił do dzieła. Po kilku minutach ks. Bosko z potwornie pokaleczoną twarzą schodził z fotela. „I pamiętaj Karolu. Czekam na ciebie w oratorium!”.
A ks. Bosko zrobił to, czego Bóg od niego oczekiwał. Nawet wrogowie Kościoła udzielili mu wsparcia.
Jak mówić nie? Odwieczny problem rodziców, wychowawców i przełożonych.
W oratorium ks. Bosko były nie tylko stół i łóżko, ale i kaplica z ołtarzem, klasy szkolne i warsztaty, boisko sportowe. Oratorium było jednocześnie „domem, parafią, szkołą i podwórkiem”.
Dzieci pytają rodziców, jak to się stało, że się spotkali i pobrali. Kiedy, gdzie, jak i kto w tym brał udział.
Bez większego ryzyka błędu można powiedzieć, że modlitwa do Anioła Stróża była dla większości z nas pierwszą, jakiej nauczyliśmy się na pamięć.
Płaczemy nad brakiem porozumienia i komunikacji. Długich zachęt do poprawy nikt nie chce dziś słuchać. Krótkie komunikaty wydają się nam zdawkowe. Co mogłoby uczynić je skutecznymi? Sztuka mediacji, retoryka, autorytet władzy? A może zaufanie? A może miłość?
Nie wolno nam zaniedbać troski o bojaźń Bożą. Jeśli jej zabraknie, serce człowieka nie zostaje puste. Gdy odrzuci Boga, sam będzie zmuszony zająć Jego miejsce.
Noszę głęboko w pamięci wspomnienia związane z majem czasów mego dzieciństwa. Maj to było przede wszystkim nabożeństwo majowe. Ono było ponad wszystko.
Salezjanie zdołali przemienić więzienie dla młodocianych w miejsce wychowania.