"Kto mówi dziś o nieuczciwości"

Kłamstwo niszczy wewnętrzną spójność człowieka, „schizofrenizuje” go. Kłamiąc gubimy elementarne poczucie godności, które ma swoje źródło w prawym życiu. Gubimy postawę wyprostowaną. Czy jest możliwe, abyśmy żyjąc nie kłamali? Zeszyty Karmelitańskie, 1/2009



M. M.: Proszę wskazać różnicę podejścia?

Z. R.: Najważniejsza różnica to różnica w odpowiedzi na pytanie o genezę sumienia, o jego źródło. Czy jest całkowicie świeckie, czyli jest instancją psychiczną („super-ego”, aby użyć kategorii freudowskiej), uformowaną w procesie socjalizacji, czy też źródło naszego sumienia tkwi w świecie duchowym? Waga tej różnicy przejawia się w konsekwencjach życiowych.

Jeżeli moje sumienie jest w pełni ukształtowane przez społeczeństwo, w którym się wychowuję, to jestem taka, jak to społeczeństwo, nie mam do niego dystansu ani krytycyzmu. Jeżeli prawo jest nieuczciwe czy niesprawiedliwe, nie mam wewnętrznej możliwości protestowania, bo nie jestem świadoma nieuczciwości czy niesprawiedliwości. Nie dlatego, że o niej nie wiem, ale dlatego, że nie jestem w stanie jej ocenić.

Tzw. „obywatelskie nieposłuszeństwo” jest możliwe tylko przy założeniu, że sumienie nie da się w pełni zredukować do panujących w danym czasie i danym środowisku norm społeczno-prawnych. Pana ukochany Sokrates nosił w sobie Daimoniona, który mówił mu, czego robić nie powinien, ale Daimonion nie mówił, co robić powinien. Ja bym powiedziała, że sumienie to rodzaj wrażliwości aksjologicznej, która pozwala na rozróżnienie dobra od zła. Wychowanie ma wpływ na kształtowanie tej wrażliwości, ale nie stanowi jedynego czynnika. Moce duchowe też tu działają.

S. B.: Nie wiem, czy sumienie możemy odnieść do praktyk religijnych, do religii. Myślę, że jest ono wcześniejsze niż praktyki religijne. Widziałbym je na samym początku wszystkiego, na samym początku tego, że życie w ogóle następuje, świadomie istnieje, gdzieś blisko tej podstawowej konieczności życia, konieczności takiej samoistnej, gdzieś w tym momencie. Jestem nawet przekonany, że w człowieku, nawet najgorszym, coś takiego jak sumienie jest.

Jeżeli człowiek żyje i nie wątpi w to życie, to również ma jakąś relację w stosunku do siebie. Musi ze sobą rozmawiać. Jeżeli jest konflikt między doraźną korzyścią a wiernością samemu sobie, często odczuwany nawet tylko intuicyjnie, to znaczy, że dzieje się coś, co ma związek z sumieniem. To się rozgrywa na najniższych poziomach, wręcz w trzewiach. Skąd to się bierze? Altruizm – tak jak egoizm – istnieje.

Odruch pomocy, wierności, odpowiedzialności, kojarzony z sumieniem i altruizmem, musiał być ważny dla przeżycia wspólnoty. Kwestia tej rozmowy z samym sobą to jakaś forma kalkulacji, co jest najbardziej dla mnie opłacalne, ale nie w takim wąskim, doraźnym znaczeniu. Być czy nie być egoistą, żyć z innymi czy przeciw nim? W społeczeństwach archaicznych to sumienie bywało zbiorowe. Chrześcijaństwo wzmocniło tendencje indywidualistyczne. Dzisiaj dobro wspólnoty to rozwój indywidualny.

Z. R.: Tak jest, jak pan mówi, tylko właśnie ta niezgoda na samego siebie też często jest obecna. Ciągle jest to pragnienie, dążymy do czegoś, pragniemy być kimś innym. To także w nas siedzi.

M. M.: Ta niezgoda na samego siebie w dużej mierze ma przyczyny zewnętrzne. To są projekcje kulturowe, wymuszające zachowania zgodne z wyścigiem o pozycję, pieniądze, prestiż. Ta walka jest mordercza, zawsze taką była, ale nie były w nią zaangażowane masy. Tym, którym się nie powiedzie, będzie dana niezgoda na siebie, bo nie sprostali standardom. Tym, którym się powiodło, zawsze będzie mało, bo nie ma już hybris, granicy, poza którą ludzkie roszczenia nie powinny wkraczać.





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...