Spowiedź, kiedy życie boli

Końcówkę siódmego rozdziału Listu do Rzymian św. Pawła można by sparafrazować następująco: planowałem dobro, ale zrobiłem źle. Św. Paweł nigdy nie krzyczy na siebie: Głupi! Co ja zrobiłem?! Znowu mi nie wyszło. U niego w centrum jest Pan Bóg, a nie ja: Trudno. Panie Boże, oddaję ci to. Jutro będzie lepiej. List, 3/2008



A jak jest w Krakowie?

o. Kamiński: Bardzo podobnie. Do naszego klasztoru przed świętami również przychodzą do spowiedzi ci, którzy wyjeżdżają do pracy za granicę, ale są to raczej osoby żyjące samotnie. Optymistyczne wydaje mi się to, że chcą mówić o swoich rozterkach, chcą wszystko to, z czym się borykają, oddać Panu Bogu. Ci ludzie mogliby spokojnie przeżywać swoje rozterki i trudności bez Pana Boga, bo tak wielu ludzi robi, zwłaszcza na Zachodzie. Oni nie konfrontują swoich przeżyć, doświadczeń z Panem Bogiem, żyją obok Niego i jest im z tym bardzo dobrze. Tymczasem ci, którzy przychodzą z tymi problemami do spowiedzi, widzą, że tak nie może być, że przedstawienie tych wszystkich momentów Panu Bogu jest bardzo ważne. Nie tylko w tym sensie, że poczują się lepiej, bo zrzucą na Niego swoje problemy, ale także w tym, że spowiedź pomoże im ocenić postępowanie, podpowiedzieć czy idą w dobrym kierunku.

o. Hinc: Innym rodzajem bólu, z którym się spotykam w konfesjonale, jest brak czasu dla rodziny. Na szczęście coraz więcej osób dostrzega ten problem i próbuje coś zmienić. Na zajęciach z psychologii rozwojowej, którą wykładam, wielkim zainteresowaniem cieszy się zawsze temat małżeństwa. Studenci pytają: „Jak budować relacje?", „Jak stworzyć dobry związek?". Przytaczam im wtedy wyniki badañ, które przeprowadzono swego czasu w Rzymie. Wykazały one, że w latach 60. i 70. zakładaniu rodziny towarzyszyło pytanie: „Co ja mogę wnieść w to małżeństwo, żeby było szczęśliwe?". W połowie lat 90. nastąpiła zmiana. W ludziach zrodziło się ogromne pragnienie bycia akceptowanym i bezwarunkowo kochanym. Już nie pytano: „Co mogę wnieść w to małżeństwo?", ale: „Co ono mi da? Jak zaspokoi moje pragnienie miłości, szczęścia, mimo że nic nie zamierzam w nie wnieść?". Zauważyłem, że ostatnio - i budzi to moją wielką radość - ludzie znów zaczynają się zastanawiać: „Co ja daję? Co z tego, że wyjechałem i przysyłam pieniądze, jeśli dzieci nie mają ojca, nie jestem przy nich na co dzień? Co z tego, że zarabiam dużo, pełnię ważną funkcję, jeżdżę w delegacje po całej Polsce, skoro jestem w domu raz w tygodniu?".

Z czym jeszcze przychodzą ludzie do konfesjonału?

o. Hinc: Z niezdolnością do podjęcia decyzji. Wychowani „bezstresowo" często nie potrafią podejmować decyzji. Takie wychowanie prowadzi w pewnym sensie do kalectwa. Skoro nie umiem decydować, to właściwie nie wiem, co mam ze sobą i ze swoim życiem zrobić. Nagle okazuje się, że nie ma już mamy, która mówiła: teraz zrób to i to, a potem to. Pojawiają się pytania o tożsamość: „Kim jestem? Do czego dążę? Na co mnie stać? W jakim kierunku zmierzam?". Każdy powinien sobie na nie odpowiedzieć nie później niż w wieku 25, 26 lat, aby potem mieć już w miarę klarowny obraz tego, kim jest i do czego dąży na płaszczyźnie religijnej, seksualnej, zawodowej itd. Tymczasem wielu dorosłych nie zna odpowiedzi na te pytania, dlatego czują się zagubieni.

Czy zdarza się, że spowiedź staje się okazją do pielęgnowania tej niezaradności? Przychodzimy do
konfesjonału i ksiądz powie nam, co mamy robić...


o. Hinc: Trzeba przyznać, że czasami rzeczywiście tak się zdarza. Z reguły nie jest to jednak w pełni świadomie postępowanie. Osoby, które przychodzą do spowiedzi ze swoją niepewnością czy wyuczoną bezradnością, trzeba po prostu obudzić, trzeba nimi potrząsnąć.

o. Kamiński: Zazwyczaj pytam taką osobę: „A co ty o tym sądzisz?". Zaczyna się wtedy zastanawiać i często sama znajduje rozwiązanie. Odkrywa, że ono w niej jest, że sama potrafi do niego dojść. Myślę, że taka jest moja rola jako spowiednika.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...