Arcybiskup kwestionował stereotypy i przesądy z pasją, która wywoływała kontestację. Nie był jednak rewolucjonistą, raczej rzecznikiem pracy organicznej, budowania od podstaw wspólnoty chrześcijańskiej.
Przynajmniej jedną rzecz mogłem zrobić w imieniu samego papieża. W środku upalnego lata w imieniu Franciszka pomagałem biednym w łaźni na Watykanie.