Ta niezwykła rozmowa odbyła się w domu, w którym wychował się ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dziś mieszka tam mama księdza, pani Marianna Popiełuszko, oraz jego młodszy brat Stanisław wraz z dziećmi. Starszy brat Józef jest częstym gościem w domu rodzinnym.
Podczas pisania o Wielkim Poście zawsze leciutko drży mi ręka. Czuję się niewiarygodnym świadkiem. Nie zaliczałem siebie nigdy do grona sybarytów (choć nikt nie jest sędzią we własnej sprawie). Z drugiej strony trudno mnie nazwać wielkim, średnim czy choćby małym ascetą. Taki raczej ze mnie wielkopostny przeciętniak. Na szczęście Pan Bóg sam walczy w mojej obronie. Przekonałem się o tym wiele razy.
Ponad 100 tysięcy kilometrów kwadratowych to powierzchnia tak zwanych Ziem Odzyskanych. Do dziś żyją tam sędziwi ludzie, których 70 lat temu historia przerzuciła z drugiego krańca dawnej Rzeczypospolitej. Jednym tęsknota nie przeszkodziła w pokochaniu nowej ojcowizny, inni nigdy nie przyzwyczaili się do obcych im miejsc.
Żyjemy w rzeczywistości nastawionej na konsumpcję. Najważniejsze są słupki sprzedażowe, wyniki, zysk. Świat reklam i marketing bombardują nas informacjami na temat produktów, które w opinii producentów są nam niezbędne. Jaką odpowiedź da człowiek XXI wieku na pytanie postawione w tytule?
Czerwony czajnik – przykład pospolitego przedmiotu, spinacz – idealny wynalazek. Komu ma służyć projektowanie? Czy istnieje etyka przedmiotów? Na te i inne pytania odpowiada prof. Czesława Frejlich
Gdy ktoś nas poznaje, nie próbuje nawet ukryć zaskoczenia: „To was jest jedenaścioro? A ile chlebów kupujecie na śniadanie?”. „My kupujemy bułki” – odpowiedziałam kiedyś „tak około czterdziestu”. Przewodnik Katolicki, 20 lipca 2008
Model odpoczynku „na leżąco” jest modelem z dawnych czasów. Kiedy człowiek ciężko harował fizycznie, polując, biegał po lesie albo pracował na roli, to dla niego najlepszym odpoczynkiem był brak ruchu. Głos ojca Pio, 46/2007
Powstawał podczas jednej listopadowej doby. Kiedy na świeże ściany cieśle kładli krokwie, mury zaczęły się rozchodzić. Kościół jednak nie runął. Wbrew oczekiwaniom komunistycznej władzy. Dla jego pomysłodawcy ks. Władysława Nowobilskiego „to był cud opatrzności Bożej”. Cud, który w Ciścu trwa już 40 lat.
Przez cztery dni Wielka Brytania była sparaliżowana zamieszkami, które rozgrywały się w największych miastach. Bandy chuliganów plądrowały sklepy i biły się z policją. W wyniku zajść cztery osoby straciły życie. Aresztowano ponad 1200 osób, w większości młodych ludzi
20 tysięcy osób przeszło 11 listopada w Marszu Niepodległości. Kilka tysięcy go blokowało. Przy okazji kilkuset chuliganów wywołało w stolicy zamieszki.