Jako biskup nie mogę klękać przed każdym, kto wyznaje skrajnie antychrześcijańskie poglądy. Nie będę klękał przed Nergalem, Magdaleną Środą czy Janem Hartmanem. Nie czuję z nimi żadnej wspólnoty.
Gdyby święty Piotr nakazał milczenie świętemu Pawłowi, dzieje Kościoła potoczyłyby się zupełnie inaczej. W 2003 r. „Tygodnik” zadał Księdzu Biskupowi pytanie: czy w sytuacji, kiedy biskup jest zmuszony wybierać między dobrem instytucji a dobrem konkretnego człowieka, czy dobro tego ostatniego wolno wówczas poświęcić? Ksiądz Biskup wówczas zaprzeczył, mówiąc: „Biskup ma obowiązek wzywać do ciągłego nawracania. Kiedy widzi w człowieku właśnie człowieka, ma szansę dotarcia do jego serca. W zupełnie skrajnych przypadkach pewno nie ma innego wyjścia niż sięgnięcie po sankcje i kary, ale takie sytuacje zdarzają się niesłychanie rzadko”. Ksiądz Adam został ukarany właśnie za to, że „widział człowieka w człowieku”.
Kościół jest skomplikowaną rzeczywistością, tworzą go przecież żywi ludzie. Dlatego nie uważam, żeby taki dylemat był prawdziwy: ksiądz Adam czy instytucja. Ksiądz Adam wypowiadał się w imieniu Kościoła. Jeżeli dla tak wielu osób jego wypowiedzi są nie do przyjęcia, to on też musi dokonać rachunku sumienia.
W odbiorze wielu osób swoimi wypowiedziami ksiądz Adam właśnie nie zamykał, tylko otwierał drogę do Kościoła. I kręcimy się w kółko...
To prawda. Być może dla wielu ludzi ksiądz Adam jest autorytetem. Wcale tego nie chcę podważać. W Kościele pierwszym autorytetem jest jednak Chrystus, i jeżeli dany problem nie jest rozwiązywany w pełnej zgodności z nauką Chrystusa, z tradycją Kościoła, mamy kłopot.
Nauka Jezusa nie mówi, czy krzyż ma wisieć w polskim Sejmie, czy nie. Ksiądz Biskup posługuje się językiem religijnym, odwołując się do wiary w Jezusa jako Boga i Zbawiciela. Taka argumentacja może być niezrozumiała dla ludzi spoza Kościoła. Świat nie składa się wyłącznie z wierzących.
Tym samym przyznają mi panowie rację, że ksiądz Adam myśli przede wszystkim o wspólnocie tych, którzy są poza Kościołem. Patrzy z ich perspektywy, a mówi w imieniu Kościoła.
Naszym zdaniem, głównym zadaniem Kościoła jest prowadzenie ludzi do zbawienia, a nie budowanie katolickiej społeczności, zwłaszcza poprzez pluralistyczny z natury Sejm. Ksiądz Biskup uważa inaczej?
Nie sądzę, żeby tym licznym przecież posłomchrześcijanom przeszkadzał symbol krzyża. Ponieważ nasz kraj jest zbudowany na chrześcijańskiej tożsamości, a tej bez Chrystusa i jego krzyża trudno sobie wyobrazić, to dlaczego nie mam walczyć o respektowanie moich praw jako katolika, tylko uznawać prawa tego, któremu krzyż przeszkadza? Mam takie same prawa jak każdy obywatel.
Natomiast uważam, że wojna o krzyż jest sztucznie prowokowana przez Ruch Palikota z powodów czysto politycznych i nie jest to największy w tej chwili problem w Polsce.
Wróćmy jeszcze do sprawy Nergala. Zgadzamy się, że podarcie Biblii jest czynem haniebnym, ale mimo wszystko czy wskazywanie na jego sceniczne wygłupy nie odwraca uwagi od zła naprawdę groźnego, np. nienawiści na polskich stadionach? Można odnieść wrażenie, że Kościół walczy ze współczesną wersją Boruty, a za jego plecami, niezauważony, działa prawdziwy książę ciemności. Polska jest przeżarta głęboką nienawiścią. Ksiądz Biskup często spotyka się z młodzieżą, ale czy jej przedstawiciele mówią, co oglądają teraz młodzi ludzie? Na przykład hip-hopowy teledysk, w którym dziewczyny oblewają mężczyznę benzyną i podpalają. Przecież to piekło w czystej postaci, znacznie groźniejsze niż dorosły mężczyzna, który przebiera się w szerokie spodnie i harczy.
Nergal jest częścią tego groźnego zjawiska. Jego utwory też gloryfikują nienawiść, np. pieśń chwaląca zabójstwo św. Wojciecha. Dzieje się coś złego w polskim społeczeństwie. Jest coraz więcej złych emocji, rośnie obojętność, atrakcyjny staje się praktyczny materializm. Młodzi chcą mieć od razu dorobek, do którego dawniej dochodziło się po wielu latach ciężkiej pracy. Tego zjawiska kiedyś nie było.
Być może sprawę Nergala należało jeszcze lepiej wykorzystać, ale moja reakcja była spontaniczna. Nie planowałem przecież, że powalczę sobie z Nergalem. To był impuls, wywołany listem Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich. Po prostu poparłem ten list, pisząc, że są granice tego, co wypada i co nie wypada w sferze publicznej. A bardzo trudny problem zła jest stale obecny w nauczaniu Kościoła i nie można powiedzieć, że jest zaniedbywany.
Jak powinien Kościół reagować na obecność w telewizji takich osób jak Nergal? Czy zdecydowany głos hierarchów nie prowadzi do skutku odwrotnego od zamierzonego, czyli do zwiększenia popularności kontrowersyjnej postaci?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.