Bezpłodność nie jest tym samym, co bezdzietność. Ogromna część ludzi współczesnych w wieku reprodukcyjnym, zwłaszcza młodych, w sposób świadomy i dobrowolny sama się ubezpładnia czasowo, stosując środki antykoncepcyjne. Znaczna część osób młodych świadomie i dobrowolnie przesuwa decyzję o poczęciu dziecka na lata późniejsze (po zrobieniu kariery i dorobieniu się), gdy naturalna płodność maleje.
W skali globalnej, w tym i w Polsce, na oczach całego świata, od kilkudziesięciu lat dokonuje się gigantyczny eksperyment medyczny z udziałem człowieka, nazywany przez wykonujących go ludzi procedurą in vitro.
In vitro eksperymentem medycznym
Wbrew ustalonym powszechnie zasadom dobrej praktyki klinicznej (GCP) eksperyment ten gwałci najważniejsze, podstawowe zasady eksperymentu z udziałem człowieka.
1. Eksperymentuje się na człowieku, który nie jest w stanie (bo jest zbyt młody) poznać zasad tego eksperymentu, nie jest w stanie wyrazić świadomej zgody na uczestniczenie w nim ani jej odmówić, nie jest w stanie obronić się przed przymusem uczestniczenia w tym eksperymencie.
2. Eksperyment ten jest powszechnie wykonywany, mimo iż potencjalne korzyści (znikome prawdopodobieństwo urodzenia się zdrowym i życia bez schorzeń wywołanych manipulacjami u zarania życia) są radykalnie mniejsze niż oczywiste ryzyko zwłaszcza utraty życia dla zniewolonego uczestnika eksperymentu (człowieka w pierwszych etapach jego życia). Ten eksperyment, wykonywany na setkach milionów ludzi powoływanych do istnienia w szkle laboratoryjnym, jest nazywany metodą leczenia bezpłodności, co jest oczywistą nieprawdą. Mimo tak olbrzymiej liczby przeprowadzonych doświadczeń ani jedno z nich nie wyleczyło z bezpłodności żadnej kobiety, żadnego mężczyzny ani żadnej bezpłodnej pary ludzkiej. O samej bezpłodności trudno również powiedzieć, że jest chorobą. Bywa skutkiem różnych chorób.
Współczesna ludzka płodność a demografia
Bezpłodność nie jest tym samym, co bezdzietność. Ogromna część ludzi współczesnych w wieku reprodukcyjnym, zwłaszcza młodych, w sposób świadomy i dobrowolny sama się ubezpładnia czasowo, stosując środki antykoncepcyjne. Znaczna część osób młodych świadomie i dobrowolnie przesuwa decyzję o poczęciu dziecka na lata późniejsze (po zrobieniu kariery i dorobieniu się), gdy naturalna płodność maleje. Zarówno w Polsce, jak i w innych krajach rozwiniętych zdolność reprodukcyjna ludzi maleje. Notujemy już ujemny przyrost naturalny, co oznacza, że więcej Polaków umiera, niż się rodzi. W najbliższych dziesięcioleciach (już w latach 30. bieżącego wieku) będzie dużym problemem utrzymanie starzejącego się i chorującego społeczeństwa przez młodych jego członków. Stopniowo i systematycznie z biegiem lat pogarsza się płodność męska (z przyczyn wieloczynnikowych, nie do końca zdiagnozowanych). Całe społeczeństwo polskie ubożeje. Coraz wyższy procent Polaków, w tym częstochowian, żyje na granicy lub poniżej granicy ubóstwa, co pogłębi się jeszcze w nadchodzącym 2012 r.
W takiej sytuacji przedstawiciele „przemysłu prokreacyjnego” różnych zawodów, w tym i lekarze ze stopniem profesora, na wszystkich forach lansują procedurę in vitro, posługując się niedopuszczalnymi wśród dorosłych ludzi metodami: szantażem emocjonalnym, fałszowaniem faktów, kłamstwem, ukrywaniem niewygodnej rzeczywistości, zatajaniem własnych interesów finansowych związanych z „przemysłem prokreacyjnym”. W Polsce działa ok. 35 prywatnych ośrodków wykonujących procedurę in vitro, a prócz nich czynią to kliniki ginekologiczne i niektóre szpitale o wysokim stopniu referencyjności, tzn. takie, gdzie wszystkie procedury są wysoko płatne przez NFZ.
Do procedury in vitro bywają lekką ręką kwalifikowane ludzkie pary, także młode, które nie spełniają medycznych kryteriów bezpłodności, niekiedy już po sześciu miesiącach nieskutecznych prób naturalnego poczęcia dziecka. Tymczasem do pełnego poznania prokreacyjnego zdrowia ludzkiej pary, łącznie z konieczną specjalistyczną diagnostyką, potrzeba dwuletniej obserwacji. W centralnym ośrodku leczenia niepłodności metodą naprotechnologii w Irlandii uzyskano aż 33 proc. urodzonych dzieci u par rodzicielskich, u których wcześniej nieskutecznie stosowano in vitro.
Ryzyko zdrowotne procedury in vitro a jej skuteczność
Para ludzka, w tym i potencjalna matka, z reguły nie jest wystarczająco i uczciwie informowana o ryzyku i możliwych powikłaniach związanych z procedurą in vitro dla niej i jej dzieci. Potencjalna matka musi być poddana, najczęściej wielokrotnie, uderzeniowym dawkom hormonów, tzw. hyperstymulacji hormonalnej. Każda kobieta, która to przeszła, ma zwiększone prawdopodobieństwo zachorowania na raka sutka i/lub raka jajnika. U każdej może wystąpić ciężkie powikłanie pod postacią zespołu hyperstymulacji jajnikowej, przebiegającego z uszkodzeniami wielonarządowymi. Procedurę in vitro przeprowadza się równolegle z cyklem płodności kobiety. Nieczęsto uzyskuje się dojrzałe komórki jajowe już podczas jednego cyklu. Hyperstymulację powtarza się zwykle 3-5 razy, aby uzyskać 6-15 dojrzałych komórek jajowych. Po laparotomii każdą z nich łączy się w szkle laboratoryjnym z plemnikiem, uzyskując ok. 6-8 zarodków danej pary ludzkiej. Embriolog, nie zawsze lekarz, wybiera zwykle „na oko” dwa spośród nich, najlepsze jego zdaniem, i wprowadza je do jamy macicy, a pozostałe żywe zamraża w ciekłym azocie. Jaki jest więc komfort psychiczny rodziców, zwłaszcza matki, która drży o los zaimplantowanych w macicy, a woli nie myśleć o zamrożonych swych dzieciach?
Skuteczność procentowa in vitro, rozumiana jako prawdopodobieństwo uzyskania ciąży, wynosi w statystykach światowych 21-26%, polskie mówią o 25-35% (do czego należy odnosić się z rezerwą). Z zaimplantowanych rozwijających się zarodków i płodów ma szansę urodzić się 5-7,5% żywych dzieci. Reszta nie przeżywa okresu prenatalnego na różnych etapach rozwoju. Wszystkie ciąże z in vitro są traktowane jako ciąże wysokiego ryzyka. 51% z nich to ciąże mnogie, co najmniej bliźniacze. Większość kończy się porodem przedwczesnym przeprowadzonym różną techniką, co zawsze stanowi dla matki i dzieci kolejne ryzyko. Ryzyko martwych urodzeń jest 4 razy wyższe niż w ciążach naturalnych. Śmiertelność okołoporodowa jest dwukrotnie wyższa niż u dzieci naturalnie poczętych. Dzieci z in vitro 2, 6 razy częściej rodzą się z niską wagą urodzeniową z ciąży pojedynczej i jeszcze częściej z ciąży mnogiej. Niska waga urodzeniowa jest jednym z ważnych czynników ryzyka wystąpienia chorób układu krążenia w wieku dorosłym. Wady wrodzone u dzieci z in vitro występują 2 razy częściej niż u dzieci, które zostały poczęte w warunkach naturalnych (ciężkie wady serca, nerek, przewodu pokarmowego – zarośnięcie przełyku, odbytu, rozszczep wargi lub/i podniebienia).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.