Czy dziecko musi zgrzeszyć?

Niedziela 21/2012 Niedziela 21/2012

W życiu duchowym zaleca się częstą spowiedź. Jan Paweł II spowiadał się ponoć raz w tygodniu. Czy było mu to potrzebne do przyjmowania Komunii św.? Raczej nie, bo trudno sobie wyobrazić, by błogosławiony papież regularnie popełniał grzechy śmiertelne. Dzieci również powinny korzystać z tej drogi rozwoju wewnętrznego.

Stopień zaangażowania dziecka w realizację warunków dobrej spowiedzi można, oczywiście, oceniać psychologicznie. Ks. Dariusz Buksik w pracy „Sakrament przebaczenia i pojednania: rola spowiednika i penitenta na drodze ku dojrzałości religijnej i osobowościowej” pisze: „Psychologiczne spojrzenie na ten sakrament pozwala odkryć źródła i mechanizmy wewnętrznej przemiany człowieka, prowadzące do budowania dojrzałej religijności i osobowości”. Wszystko to zdradza także pedagogiczny charakter spowiedzi. Penitent, również dziecko, dowiaduje się bowiem dzięki niej czegoś o sobie. Psychologia jako pomoc w przeżywaniu spowiedzi przemawia zatem za odbywaniem jej nawet w przypadku dziecięcej niedojrzałości. Wiadomości psychologiczne nie dają jednak żadnego argumentu za wartościowaniem zdolności sumienia dzieci do oceny własnych czynów na swoim poziomie edukacji religijnej. To podlega jedynie sferze transcendentnej. Wykluczamy, oczywiście, sytuacje chorób psychicznych, które ewidentnie wpływają na wolę człowieka. Bo jest pewien konieczny warunek, którego zapewne nie podważają ks. Boniecki i ks. Prusak: spowiedź można odbywać jedynie przy zachowaniu wolnej woli. Przykładem takiego złamania woli jest choćby wmówienie dziecku przez rodzinę jakiegoś grzechu. Dziecko nie chce go wyznać, bo nie uważa go za swój, ale czyni to ze strachu przed inną osobą.

Odrzucenie istoty sakramentu

Tekst Piotra Sikory „Żeby biel była jeszcze bielsza”, podobnie jak omawiany wyżej wywiad, prezentuje wiele prawdziwych wiadomości o Bogu i człowieku. Oczywiście, nie popełniwszy grzechu ciężkiego nie trzeba się spowiadać, aby móc przystąpić do Eucharystii. Z tej racji dzieci, formalnie rzecz ujmując, nie muszą spowiadać się przed przyjęciem Pierwszej Komunii św. Choć grzech jest zasadniczym powodem przystąpienia do spowiedzi, nie wolno jednak zapominać, że istotą sakramentu pokuty jest spotkanie z obecnym w nim Chrystusem. Do spowiedzi nie udajemy się wszakże ze względu na grzech, lecz ze względu na Boga, którego chcemy spotkać. Człowiek nie potrzebuje grzechu, aby korzystać z łaski Miłosierdzia. Praktyka duszpasterska związana ze spowiedzią opiera się na wprowadzaniu dzieci w misterium sakramentów. W życiu duchowym zaleca się częstą spowiedź. Jan Paweł II spowiadał się ponoć raz w tygodniu. Czy było mu to potrzebne do przyjmowania Komunii św.? Raczej nie, bo trudno sobie wyobrazić, by błogosławiony papież regularnie popełniał grzechy śmiertelne. Dzieci również powinny korzystać z tej drogi rozwoju wewnętrznego. Piotr Sikora posługuje się teologią sakramentów, ale jednocześnie zapomina o teologii życia duchowego.

Wszystkie zaś argumenty oparte na przykładach osób, które w wyniku spowiedzi przed Pierwszą Komunią św. zniechęciły się do tego sakramentu lub nabyły traumę, nie wynikają przecież z samego sprawowania sakramentu, lecz z nieprawidłowego podejścia osób bliskich dziecku lub księdza. Powinno to zatem prowadzić do postulatów związanych z poprawą jakości edukacji religijnej osób dorosłych, a nie do pozbawiania dzieci dostępu do Boga w sakramencie pokuty. „Tygodnik” proponuje lekarstwo gorsze niż chorobę. Widzę tu raczej realizację melancholijnych ciągot do protestantyzacji katolicyzmu niż autentyczną troskę o zbawienie wiernych Kościoła...

Dziadzio kocha dziateczki

Dla lepszego wzajemnego zrozumienia pozwolę sobie tym oto nagłówkiem, zachowującym bliską „Tygodnikowi Powszechnemu” formułę dobrotliwego wykpiwania przeciwnych stanowisk, streścić felieton ks. Bonieckiego. Nie ma bowiem konfesjonałów w rozmiarze dziecięcym, drżące ze strachu wargi dziecka nie powinny wgryzać się w kartkę od katechetki, mała główka zaś nie powinna być obciążana formułami. Do takiej właśnie groteski prowadzi argumentacja sędziwego dziennikarza. Jest ona jedynie formą oddziaływania na emocje osób, które deklarują pragnienie dobra dzieci. Wywołanie tych emocji ma tylko jeden cel: wzbudzić wątpliwości co do praktyki Kościoła, które mają wynikać z troski o dzieci i powagę sakramentu. Wątpliwości te bez możliwości konfrontacji ich z prawdziwym nauczaniem Kościoła szybko obiegły mainstreamowe media i być może zakiełkowały w sercach wielu zmęczonych rodziców. Ks. Bonieckiemu i rodzicom mającym te wątpliwości polecam lekturę książek o Antonietcie Meo. Ta mała Włoszka całkiem świadomie w wieku 4 lat weszła w misterium Krzyża Chrystusowego. Przyjęła cierpienie związane z nowotworem kości. Przyjęła także wczesną Komunię św. poprzedzoną sakramentem pokuty. Polecam także wspomnienia s. Łucji z Fatimy, która jako małe dziecko doskonale rozeznała, czym jest dobro i zło, nie tylko własne, ale i całego świata. Psycholodzy i postępowi teologowie być może powiedzą, że osoby te miały traumę i nerwicę na gruncie religijnym. Jednak po owocach poznaje się prawdziwość ludzkich wyborów. Ich owoce to setki nawróceń.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...