Mazowiecki szlachcic Piotr Skarga

Przegląd Powszechny 3/2012 Przegląd Powszechny 3/2012

Sejm ogłosił rok 2012 Rokiem księdza Piotra Skargi. – Skarga twierdził, że najlepiej byłoby wszystkich skłonić do przejścia na katolicyzm, ale nie podawał metod. Przecież nie mógł pisać, że należy rozpalać stosy – mówi prof. Janusz Tazbir

 

- Troska o silną władzę bez tyranii, o niepodległość, prawo, zgodę, moralność w życiu publicznym – czy to są powody, dla których Polska powinna dobrze wspominać Skargę?

- Na pewno. Z zastrzeżeniem, że mówienie o niepodległości odbiega od czasów Skargi. Pamiętajmy, że Polska wówczas była mocarstwem i przeżywała złoty wiek swojej historii. Prusy były wtedy księstwem… Powoływanie się na Skargę w walce o niepodległość zaczyna się po trzecim rozbiorze. Charakterystyczne, że jeśli u Skargi odczytywano wówczas zapowiedź rozbiorów i upadku państwa, to na krótko przed odzyskaniem niepodległości czerpano z jego pism otuchę: że jeżeli Polacy powstaną z grzechów, to jednak odzyskają niepodległość. Jeśli przyjmiemy, że Polska upadła dlatego, że grzeszono anarchią, niekarnością, nieposłuszeństwem władzy królewskiej i tolerowaniem herezji, to w mocy Polaków jest także zmycie z siebie tych grzechów. Wtedy Pan Bóg zwróci im ojczyznę. Ujęcie Skargi było więc optymistyczne. Inne – pesymistyczne – polegało na uznaniu, że Polska straciła niepodległość, bo napadło na nią trzech przemożnych sąsiadów.

- Jaką wizję państwa miał Piotr Skarga?

- Po pierwsze władza nie powinna należeć do sejmu. Jego marzeniem, którego nie śmiał wyrazić, było rozwiązanie sejmu. Uważał, że sejm, izba poselska, składa się z młodych, niedoświadczonych osób, które nie powinny się mieszać do polityki. Rządzić powinien król, korzystający z doradztwa elity politycznej, czyli z części katolickiej magnaterii zasiadającej w senacie. W tej wizji mieściła się silna i sprawna administracja. Skarga wyznawał zasadę, że nic tak nie szkodzi losom państwa jak brak jedności religijnej. Jedna wiara gwarantowała niepodzielność władzy królewskiej w sprawach świeckich i niepodzielność władzy papieskiej, czyli władzy Kościoła katolickiego, w sprawach wyznaniowych.

Skarga twierdził, że właściwie najlepiej byłoby wszystkich szybko skłonić do przejścia na katolicyzm, ale nie podawał metod. Nie mógł. Przecież nie mógł pisać, że należy karać konfiskatą majątków, posyłaniem do więzienia, już broń Boże rozpalaniem stosów, bo to wszystko by wywołało niesłychane oburzenie szerokich rzesz szlacheckich.

- Można chyba powiedzieć, że umiał patrzeć dalekosiężnie i jego ostrzeżenia przed skutkami anarchii, potwierdziły się po latach? Romantycy ze zdumieniem odkrywali w „Kazaniach sejmowych” przyczynę upadku Rzeczypospolitej. „Kazania sejmowe”, utwór publicystyczny, to jest rzecz wyjątkowa w naszej literaturze.

- Dlaczego? Przecież Polska w XVI wieku była potęgą. Choć równocześnie zapowiadano takie smutne rzeczy, że się aż się dziwię. Stanisław Orzechowski napisał: „choćbyś serce moje rozkroił, nic innego w nim nie znajdziesz jeno zginiemy, zginiemy bez ratunku, bez nadziei” i tak dalej. Zdaniem niektórych badaczy była to moda przejęta ze Starego Testamentu, od proroków, którzy ciągle zapowiadali nieszczęście i zagładę Izraela.

Na rozgłos Skargi w XIX wieku wpłynęły trzy czynniki. Po pierwsze rozbiory. Jego zapowiedź podboju Polski przez Turcję została zamieniona na podział Polski na zabory. Po drugie wykłady paryskie Mickiewicza, który dojrzał w Skardze natchnionego proroka. I wreszcie – zgodnie z jezuicką zasadą, że należy docierać do duszy przez oczy – to słynne dzieło Matejki „Kazanie Skargi”, na którym król słucha, wielmoże już nie bardzo, a na czoło wysuwa się trzech przywódców późniejszego rokoszu Zebrzydowskiego, jak gdyby się szykowali do zamachu na autorytet królewski. Pod tym względem Skarga należał do proroków narodowych. Takie proroctwa pojawiały się już XVI wieku. W następnym stuleciu Jan Kazimierz składając akt abdykacji z korony królewskiej przewidział nie tylko rozbiory, ale określił granice i wskazał, co kto zabierze.

- A co możemy powiedzieć o „Żywoty świętych” Skargi?

- Były niezłe literacko, barwne, z dużym powiewem egzotyki. Opowiadały o działaniach jezuitów – i nie tylko ich – na innych kontynentach, przede wszystkim w Azji i nowo odkrytej Ameryce. Do „Żywotów świętych” Skarga dołączył żywoty polskich świętych, czego u Suriusa, z którego korzystał, nie było. Te „Żywoty” były lekturą dla wszystkich stanów, bo każdy znajdował jakiegoś patrona, w którego ślady powinien wchodzić, i dla każdego wieku. Jak się przeczyta wspomnienia z młodości Witosa czy Konopnickiej, okaże się, że jedną z ich pierwszych lektur były właśnie „Żywoty świętych”.

- Czy współcześnie dowiadujemy się jeszcze czegoś nowego o Skardze?

- Nie bardzo. Ostatnio wyszły prace o źródłach „Żywotów świętych”. Mirosławowi Korolce, który już nie żyje, zawdzięczamy, że po raz pierwszy od przełomu XVI i XVII wieku wyszły ponownie broszury Skargi, bardzo ostre, skierowane przeciwko różnowiercom. Wstydzono się je wznawiać, bo uważano, że nie odpowiadają duchowi czasu. Badacze do dziś mają za złe Skardze, że tak lekceważąco odnosił się do rozruchów wyznaniowych, twierdził, że to robią pacholęta. Właściwie bagatelizował te rzeczy, był przeciwko uchwaleniu jakichkolwiek sankcji wobec sprawców. Konfederacja warszawska była uchwalana w strasznym pośpiechu, dopuściła szlachtę różnych wyznań do wszystkich urzędów, nadań i tak dalej. Szlachta odtąd mogła w swoich dobrach budować różne świątynie. Konfederacja nie przewidziała, co będzie z tymi, którzy naruszą pokój wyznaniowy. Dlatego sejmy przełomu XVI i XVII wieku spierały się o obwarowanie konfederacji warszawskiej. Na przykład miano Zygmuntowi III Wazie bardzo za złe, że w czasie ataku na zbór krakowski, najspokojniej grał w piłkę na Wawelu i nie posłał żadnych wojsk, które by wsparły tych obrońców zboru, czyli kościoła protestanckiego, w walce z napierającym tłumem. Jak obliczyłem, w czasie pogromów wyznaniowych zginęło mniej więcej po kilkanaście osób, nie ma co porównywać z Zachodem. Zginęło mniej więcej tyle samo osób po stronie różnowierczej co katolickiej, bo różnowiercy też strzelali. Później szły na miasto straże marszałkowskie, i jak złapano tych, którzy rabowali (gorliwy katolicki tłum rabował sklepy złotników), to kilkanaście osób zostało skazanych na śmierć. To byli plebejusze, za którymi nie miał się kto wstawić. Ale w sumie ofiary były mniej więcej pod względem liczbowym zrównoważone.

- Trudno jest oczywiście szukać analogii, ale gdybyśmy mieli spróbować wskazać jakąś aktualność przesłania Piotra Skargi, to co moglibyśmy szczególnie podkreślić?

- Rzecz, która według mnie nie przejdzie, mianowicie konieczność pojmowania ojczyzny jako wspólnego dobra, dla którego trzeba pracować nie oglądając się na zyski, jakie z tego mogą wypływać lub jakie nie wypływają. Konieczność bezinteresownej pracy społecznej.

Aleksander Kamiński, który był redaktorem biuletynu informacyjnego Armii Krajowej, w 1942 roku ogłosił w tym biuletynie artykuł o cechach narodowych Polaków i na czoło wysunął skłonność bezinteresownej pracy społecznej. Teraz nie ma takiej skłonności. Więc według mnie to jest przesłanie Skargi. Jego ideał jedności wyznaniowej jest oczywiście nie do utrzymania. Skarga był żywym człowiekiem, nie należy z niego czynić świątka i mówić, że nie miał żadnych wad, bo to jest nieprzekonywające.

Trzeba też pamiętać, że część jego nauk jest po prostu zdezaktualizowana. Skarga był wychowany w duchu Trydentu, a my jesteśmy wychowywani w duchu II Soboru Watykańskiego. Trydent i II Sobór Watykański przecież gwałtownie się od siebie różnią, aczkolwiek mało kto wie, że święty Tomasz z Akwinu napisał, iż nie jest powiedziane, że wszyscy święci będą w niebie. Bo wyroki o świętości są wyrokami ludzkimi, a Pan Bóg może postanowić inaczej. Więc i takie sądy wygłaszano. Skarga pierwszy zaczął używać słowa „ojczyzna” i współtworzył polską mowę religijną. Z czasem najważniejsze dla nas będą jego zasługi na polu filantropii i rozwoju polszczyzny.

Janusz Tazbir, ur. 1927, historyk, badacz dziejów kultury staropolskiej oraz reformacji i kontrreformacji w Polsce. Od 1966 roku profesor Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk, w latach 1983–1990 jego dyrektor, a w latach 1999–2003 wiceprezes PAN. Ostatnio napisał „Od sasa do lasa” (2011).

Krzysztof Ołdakowski SJ, redaktor naczelny „Przeglądu Powszechnego”

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...