O szerokim kontekście wojny polsko-polskiej, współczesnej wieży Babel, gwiazdach na sztandarze UE oraz o „stronnictwie pruskim” i „stronnictwie ruskim” z prof. Romualdem Szeremietiewem rozmawia Wiesława Lewandowska
WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Panie Profesorze, co się dzieje w naszym kraju? Nie dość, że tzw. normalni obywatele tracą orientację, to także elity polityczne pogubiły się w zamieszaniu, które w dużej mierze same wywołują. I nikt już właściwie nie wie, o co komu naprawdę chodzi... Skąd się bierze, Panie Profesorze, ta dzisiejsza niezwykła nerwowość życia politycznego w Polsce, nazywana wojną polsko-polską? Z naszej zwykłej niesforności?
PROF. ROMUALD SZEREMIETIEW: – Tę „wojnę polsko-polską” należy rozpatrywać raczej jako fragment szerszego procesu politycznych zmian w świecie. Formuła ładu międzynarodowego, który ukształtował się po rozpadzie tzw. porządku jałtańskiego i bloku sowieckiego, wyczerpuje się w związku z nasilającymi się działaniami różnych ośrodków siły. Zabiegają o swoje interesy potężne państwa, ale też wpływowe grupy kapitałowo-gospodarcze, wielkie ponadpaństwowe firmy dysponujące często dochodem większym od PKB Polski. Minął również w Moskwie szok po rozpadzie Związku Sowieckiego i w rosyjskiej polityce coraz mocniej dają o sobie znać aspiracje imperialne Kremla.
– Rozpoczyna się nowe rozdanie geopolitycznej gry, która może nie skończyć się pokojowym remisem?
– Tak, ale na tę światową geopolityczną grę nakłada się jeszcze coś dla nas znacznie groźniejszego, a mianowicie kryzys tzw. cywilizacji zachodniej. Realizacja projektu Zjednoczonej Europy całkowicie odbiegła od początkowych założeń; wartości chrześcijańskie i etyka katolicka nie stanowią już fundamentu europejskiego społeczeństwa. Europa zapomniała, że gwiazdy na sztandarze unijnym to gwiazdy Maryjne. Oficjalne strony internetowe UE nie wspominają, że ojcowie założyciele Zjednoczonej Europy, „święci w garniturach” – Robert Schuman i Alcide de Gasperi, są kandydatami na ołtarze. Dzisiejsza Europa nie tylko odrzuca, ale wręcz aktywnie zwalcza wartości chrześcijańskie. Wielki gmach Unii buduje się niczym nowoczesną wieżę Babel, w której ludzie coraz mniej się rozumieją. Warto przypomnieć, że biblijny pierwowzór – wieża Babel zawaliła się, gdyż ludzie w swej pysze zlekceważyli to, co mówił Pan Bóg.
– Czy można postawić tezę, że europejska „wieża Babel” zawali się z tego samego powodu?
– Ostatnio premier Donald Tusk powiedział, że państwa unijne są od siebie odległe niczym planety w Galaktyce. Doszło do swoistego „pomieszania języków”. Cóż z tego, że wszyscy lepiej czy gorzej znają angielski, skoro nastąpiło zagubienie wartości. Europa nie postępuje tak, jak zalecał Jan Paweł II, i odcina się od korzeni chrześcijaństwa. Dlatego realnym zagrożeniem dla istnienia Europy, hołdującej obecnie jakimś quasi-wartościom, staje się islam – religia wciąż silna i ekspansywna.
– I niestroniąca od udziału w wielkich politycznych rozgrywkach...
– Islam jest siłą, z którą świat musi się dziś bardzo liczyć, natomiast chrześcijaństwo ulega rozmiękczeniu, bywa słabe i bojaźliwe. Niestety, także w Polsce, kraju błogosławionych Jerzego Popiełuszki i Jana Pawła II.
– Jan Paweł II bardzo nas przekonywał do UE i wiązał z nią swoje duchowe nadzieje...
– ...które, niestety, nie spełniły się. A teraz widzimy, że nie spełniają się także nasze strategiczno-polityczne oczekiwania. Projekt polskiej państwowości po 1989 r. został oparty na sojuszu z USA i członkostwie w NATO oraz na udziale w UE. Gdy prezydent Barack Obama ogłosił „reset” polityki USA z Rosją, wszystko się zmieniło.
– Ciosem było wycofanie się Stanów Zjednoczonych z budowania w Polsce tarczy antyrakietowej.
– Ameryka generalnie wycofuje się ze spraw europejskich, co dla Polski nie jest korzystne. Ostatnio w polskich mediach ogłoszono jako sukces obecność wojsk amerykańskich. Jest coś tragicznie humorystycznego w tym, że amerykański „garnizon” – 10 żołnierzy witała liczna polska delegacja rządowa z ministrem obrony na czele!
– Dlaczego Amerykanie „opuścili” Polskę?
– Polska po prostu przestała być ważna z punktu widzenia interesów Ameryki. USA czują się zagrożone rosnącą potęgą Chin. Chińczycy rozwijają swoje siły zbrojne (mają liczebnie największą armię świata). Nie dysponują jeszcze potencjałem, który mógłby zagrozić Ameryce, ale przecież robią postępy i to stanie się możliwe. No i jeszcze stały dylemat Ameryki – Bliski Wschód, gdzie z różnych powodów USA są gwarantem dostaw ropy dla Zachodu i... bezpieczeństwa Izraela wobec zagrożeń ze strony państw muzułmańskich, w tym głównie Iranu. Eksperci mówią wręcz o groźbie wybuchu trzeciej wojny światowej. Tymczasem Chiny obwieściły światu, że wesprą Iran, nawet gdyby miało to oznaczać wybuch wojny światowej.
– Świat jest dziś w napięciu, w jakim dawno nie był?
– Można tak powiedzieć. Stąd ta cała globalna gra, w którą także Polska jest uwikłana, może mieć dla nas przykre konsekwencje. USA, wobec zagrożenia ze strony Chin, zwróciły się ku Rosji jako potencjalnemu sojusznikowi. Amerykańscy eksperci uważają, że Chiny, rywalizując o światowe przywództwo, prędzej czy później zechcą sięgnąć po Syberię i jej surowce naturalne. Taki konflikt byłby, zdaje się, Amerykanom na rękę...
– Na czym konkretnie polega owo zwrócenie się Ameryki ku Rosji?
– Oczywiście, nie tylko na rezygnacji z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. Ameryka wspiera Rosję technologicznie, oferując pomoc w eksploatacji trudnych złóż syberyjskich (firma Exxon-Mobil podpisała z rosyjskimi firmami stosowne umowy). Waszyngton wyciszył konflikt między Zachodem (Kanada, Dania, Norwegia, Wielka Brytania) a Rosją, dotyczący eksploatacji złóż gazu w Arktyce. Widać wyraźnie, że Stanom Zjednoczonym zależy na tym, aby umacniać Rosję i zjednywać ją jako sojusznika.
– A Rosja przyjmuje to z pełną otwartością?
– Rosja prowadzi własną grę. Nie odrzucając ofert amerykańskich, stara się utrzymać jak najlepsze stosunki z Chinami i sprzedaje im broń z nadzieją, że wzmacniając Chiny, osłabia pozycję Stanów Zjednoczonych.
– Czy dziś można znów poważnie mówić o istnieniu rosyjskiego imperializmu?
– Imperializm rosyjski istniał, istnieje i zapewne będzie istniał zawsze. Kwestią pozostaje tylko, czy Rosja ma instrumenty do realizowania swoich imperialnych zamiarów. Moim zdaniem, znajduje się dziś w dość trudnej sytuacji.
– To pocieszające, przynajmniej dla jej najbliższych sąsiadów!
– Wręcz przeciwnie, to może być bardzo niebezpieczne.
– Dlaczego?
– Rosja jest mocarstwem jednowymiarowym, opierającym swoją potęgę na dochodach ze sprzedaży surowców energetycznych (ropa, gaz). To właśnie stawia ją w trudnej sytuacji. Wydobycie światowe tych surowców z tzw. łupków może obniżyć ceny i zredukować rosyjskie dochody, a może się też okazać, że Chiny sięgną po Syberię wcześniej, niż Rosja będzie miała siłę do jej obrony. Do tego Rosja ma coraz gorszą sytuację demograficzną – co roku o ok. 1 mln zmniejsza się liczba etnicznych Rosjan. Dlatego można sobie wyobrazić, że Kreml będzie się starał szybko rozbudowywać potencjał militarny, aby drogą konfliktu zbrojnego uzyskać pozycję w świecie, jakiej pokojową drogą nie udałoby się osiągnąć za 20-30 lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.