Redakcja LISTU rozmawia z o. Tomaszem Grabowskim, dominikaninem, prezesem Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny
Są jednak w życiu człowieka wierzącego takie sytuacje, kiedy trudno mu rozumem przyjąć to, co go spotyka.
Cierpienie, śmierć, niepowodzenie mogą budzić różne reakcje. Mogę się wtedy zbuntować, mieć żal do Boga, wątpić w to, że jest dobry. Fundamentalna odpowiedź wiary w takim momencie brzmi jednak: „Poczekaj". W Księdze Wyjścia Mojżesz prosi Boga, żeby mógł Go zobaczyć (Wj 33,18-23). Bóg mu odpowiada: Nie możesz zobaczyć Mego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może Mnie zobaczyć i pozostać przy życiu. Każe więc Mojżeszowi stanąć w rozpadlinie skał i odwrócić się plecami. Kiedy Bóg przechodzi i mija Mojżesza, ten widzi tylko Jego plecy. Zamysł Boży poznajemy po czasie, po tym, jak już nas „minie".
Hiobowi za sprawiedliwość poczytano to, że nie obarczył Boga złą intencją, że nie uwierzył, iż Bóg jest kimś, kto chce zła. A stracił wszystko: rodzinę, majątek, zdrowie. Szatan próbuje od samego początku przekonać człowieka, że Bóg czegoś człowiekowi nie daje, że nie mówi mu całej prawdy - że Bóg zwyczajnie jest zły. To kłamstwo.
Łatwo oceniać trudne doświadczenia z perspektywy czasu…
Przeświadczenie, że ktoś mnie kocha, jest kwestią wiary, nie tylko kwestią doświadczenia. Różne rzeczy mogą się dziać, ale moja wiara w to, że Bóg mnie kocha, jest podstawą mojej relacji z Nim. To, w jakiego Boga uwierzyłem, kształtuje całe moje życie. Jeżeli rozpoznaję Boga prawdziwego, moje życie ma szansę być szczęśliwe pomimo trudnych doświadczeń.
Święty Jan od Krzyża został przez swoich współbraci zamknięty w więzieniu. Po dziewięciu miesiącach udręki uciekł i schował się w klasztorze sióstr karmelitanek. Co tam robił? Nocami śpiewał pieśni miłosne o Bogu, które ułożył w więzieniu. Księga, która je zawiera, nazywa się „Żywy płomień miłości". Przez dziewięć miesięcy katorgi układał pieśni miłosne o Bogu...
Inny przykład: w Dziejach Apostolskich w szesnastym rozdziale czytamy o tym, jak Sy-las z Tymoteuszem i Pawłem zostali zamknięci wwięzieniu. Po biczowaniu śpiewali hymny. Nastąpiło trzęsienie ziemi, więzienie się otworzyło, a oni nie wyszli na zewnątrz. Sytuacja, w której się znaleźli, raczej niewesoła, w ogóle im nie przeszkadzała. Oni byli wewnętrznie wolni, wewnętrznie szczęśliwi, mimo że w ich życiu działo się coś złego. To jest właśnie chrześcijaństwo.
Ojciec mówi o wierze doskonałej, a do takiej się dorasta, czasem długo. Kiedy przychodzi cierpienie, trudno układać pieśni miłosne, wtedy raczej spieramy się z Bogiem, czasem Mu nawet złorzeczymy.
Szymborska miała rację, kiedy pisała, że „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".
Nie wiem dlaczego, ale ludzie często narzekają, że czegoś w relacji z Bogiem im brakuje, a bardzo rzadko proszą Go o to, żeby pomógł im się z tym uporać. Skarżą się: „Nie potrafię przestać grzeszyć", a nie proszą o to, żeby Bóg to zmienił. Święty Paweł w dwunastym rozdziale Drugiego Listu do Koryntian pisze, że został mu dany wysłannik szatana, oścień dla ciała, który go policzkuje. Trzykrotnie prosił Pana, żeby od niego odszedł, bo jest zmęczony swoją słabością. Chrystus odpowiedział mu wtedy: „Nie bój się, wystarczy ci mojej łaski, bo moc w słabości się doskonali". To nie oznacza, że będę mocny, jeśli będę upadał. Moc doskonali się wtedy, kiedy mam świadomość swojej słabości, skończoności, kiedy mam świadomość tego, gdzie nie wystarcza mi siły. Wtedy zaczynam prosić Boga o to, żeby mnie ochronił, żeby mi pomógł, przymnożył mi wiary. Człowiek, który zna swoją słabość, prosi o pomoc wtedy, kiedy jej naprawdę potrzebuje.
Święty Piotr był prostym człowiekiem, gorliwym w swojej wierze, a nawet on miał momenty zawahania...
W Ewangelii Łukasza Jezus mówi: „Piotrze, szatan chciał was przesiać przez sito, ale ja prosiłem za tobą. Ty, gdy się nawrócisz, umacniaj swoich braci w wierze" (por. Łk 22,31). On musi się nawrócić. Stanie się to po trzykrotnym zaparciu się Jezusa. Piotr zrozumie wtedy, że zbytnio ufał temu, co sam jest w stanie osiągnąć.
Bóg przeprowadza Piotra przez dramatyczną dla niego sytuację całkowitej porażki, załamania będącego wynikiem lęku. Pozwala mu zrozumieć, że owszem jest człowiekiem gorącym, a nawet zapalczywym, ale nie zna swojej prawdziwej siły. Kiedy Jan opisuje spotkanie nad Jeziorem Tyberiadzkim po zmartwychwstaniu, to Piotr mówi już zupełnie inaczej: „Panie, Ty wszystko wiesz". Nastąpiła w nim zmiana. Przestał być nadgorliwy w swoich działaniach, może jeszcze nie do końca, ale ten proces w nim się dokonuje. W Dziejach Apostolskich jest już nowym człowiekiem.
Czy mamy dziś do czynienia z kryzysem wiary?
Nie wiem. Skoro wiara jest przede wszystkim relacją każdego z nas z Bogiem, to nie należy tego oceniać ogólnie, tylko indywidualnie. Mogę więc mówić o wierze swojej i ludzi, których spotykam i znam. Nie jestem w stanie powiedzieć globalnie, czy mamy do czynienia z kryzysem wiary.
Natomiast to, że ludzie odchodzą z Kościoła, że to, co głosi, staje się dla nich zupełnie niezrozumiałe, nie jest niczym nowym i wyjątkowym. To jest tylko odsłonięcie realnego stanu rzeczy, pewne oczyszczenie. To jakość, która wreszcie przebiła się na powierzchnię. Jeżeli ze stanu kapłańskiego odchodzi ksiądz i pisze książkę przeciwko Kościołowi, to przez lata narastał w nim bunt, który w końcu przebił się na zewnątrz. Takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. I jeśli rzeczywiście jest tak -mam jednak nadzieję, że to nieprawda - że wielu ludzi nie ma indywidualnej relacji z Bogiem, to oczyszczenie będzie polegało na tym, że odejdą z Kościoła. Taka jest kolej rzeczy. Niestety, za tymi, którzy odchodzą, często podążają też ludzie w zasadzie niewinni, którzy wcale nie musieliby odejść, ale zaufali niewłaściwym osobom.
o. Tomasz Grabowski, dominikanin, Prezes Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny, doktorant na UPJPII w Krakowie, opiekun katechumenatu w krakowskim klasztorze oo. Dominikanów.
Dariusz Piórkowski SJ
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.