O wypływaniu na ocean czystości, o sztormach na morzach seksualności i portach schronienia z Dominikiem, Radosławem, Michałem i Andrzejem, klerykami V roku pijarskiego seminarium rozmawia Przemysław Radzyński.
Czym jest seksualność? Jak ją rozumiecie?
Dominik: Seksualność to dar. Bardzo trudny, ale też i piękny. Niesłusznie spotykamy się często z podejściem do seksualności jako zła zakazanego. Obraz seksualności bardzo mocno wypaczają media.
Gdy patrzymy na nasze zakonne przeżywanie czystości, to odkrywamy, że seksualność dotyczy nie tylko ciała, czyli wymiaru fizycznego, ale przede wszystkim duchowego i psychicznego. Opiera się też na różnicach między kobietą a mężczyzną, między ich myśleniem, czuciem, życiem. Dzięki tym różnicom daru płciowości istnieje wzajemne oddziaływanie, dopełnianie się a także poznawanie siebie i świata w inny sposób.
Mężczyźni patrzą na świat bardziej rozumowo, kobiety – sercem. Mężczyźni mają większą potrzebę kierowania, przewodzenia, bycia tymi, którzy są oparciem. Natomiast kobiety szukają poczucia bezpieczeństwa, potrzebują być dostrzeżone. Mężczyźni wolą konkretny sposób rozwiązywania problemu, natomiast kobiety preferują bycie wysłuchaną. Ze względu na te różne spojrzenia, seksualność jest trudnym zadaniem.
Ten Boży dar nazywam często „energią atomową”, która może służyć do bardzo dobrych rzeczy, ale też do destrukcyjnych.
Jak można tę energię dobrze spożytkować?
Dominik: Akt seksualny wyraża przede wszystkim miłość Chrystusa do Kościoła. Po ludzku, może to być trudne do zrozumienia. Ale kiedy zaangażuje się w niego wszystkie sfery: duchową, psychiczną i fizyczną, wówczas dopiero w pełni rozumiemy jego sens i jest on dobrze przeżywany. Natomiast, kiedy go spłycamy tylko do doznań czy przyjemności, to mamy tylko fragment – patrzenie na ciało. Brakuje odniesienia duchowego, pragnienia dobra dla drugiej osoby. Bo celem seksualności jest po prostu miłość, czyli pragnienie dobra drugiego człowieka.
Michał: Seksualność jest pewną tożsamością, którą uzyskujemy przez świadomość swojej płci – słowo „seksualność” pochodzi od angielskiego „sex” – „płeć”. Jeżeli uświadamiam sobie własną tożsamość, to wiem, w jaki sposób mam wchodzić w relacje z ludźmi. Jestem pewny osobowości, która się buduje na tej bazie. Dzisiejsza kultura próbuje to zachwiać i sprawę płci pozostawia własnemu wyborowi.
Andrzej: Kiedy myślę o seksualności i realizowaniu jej przez mężczyzn, przychodzi mi na myśl ojcostwo. My jako zakonnicy, jako klerycy też z tego nie rezygnujemy. Realizujemy ojcostwo nie w wymiarze biologicznym, ale religijnym. Dzięki temu, że decydujemy się w naszym życiu pójść za Jezusem i za Jego przykładem, stajemy się ojcami dla wielu innych ludzi.
Radosław: Przez trzy lata studiowałem w Rzymie. Jeździłem co tydzień do domu dziecka, prowadzonego przez siostry kalasantynki. One bardzo mocno naciskały na obecność kleryków, mężczyzn w tym gronie, gdyż dzieci przez całe 24 godziny obracały się w towarzystwie sióstr i wychowawczyń. Patrząc na te dzieci widziałem ich wielką potrzebę mojej obecności czy innego faceta. To było bardzo wartościowe dla formowania seksualności tych dzieci.
W naszym życiu musimy najpierw odkryć i zaakceptować seksualność. Po profesji zakonnej wcale nie stajemy się aseksualni i ten dar Pana Boga mamy nadal wykorzystywać. Dlatego, jeżeli sprowadzimy seksualność tylko do aktów płciowych, to rzeczywiście moglibyśmy powiedzieć, że przestaje ona nas dotyczyć, ale to nieprawda.
Fot. Archiwum Zakonu Pijarów Od lewej - Dominik, Michał, Radosław i Andrzej
Jak odkryć swoją seksualność?
Radosław: Najwłaściwszym do tego miejscem jest środowisko rodzinne. Życzeniem każdego byłaby właściwa postawa ojca i matki. Wiemy, że nie zawsze to jest możliwe. Bez tej bliskości rodziców będzie to pewnie trudniejsze, bo dziecko potrzebuje ich obydwojga. Przyglądając się im, widzi różnice (oby były klarowne) i zaczyna siebie postrzegać jako kobietę albo mężczyznę.
Andrzej: Myślę, że właściwiej byłoby mówić o umacnianiu się we własnej seksualności, niż o jej odkrywaniu. Rodzimy się albo jako mężczyzna, albo jako kobieta. Pod względem anatomicznym, biologicznym nie ma tu żadnych wątpliwości – chociażby procentowy udział tkanki tłuszczowej jest większy u kobiet, niż u mężczyzn, gdzie przeważa tkanka mięśniowa. Dziecko po narodzeniu instynktownie wyczuwa tę „miękkość” matki, jej wrażliwość, delikatność i czuje się bezpieczne. Jest to bardzo ważne z biologicznego punktu widzenia. Istotne jest to, żebyśmy realizowali swoje powołanie w oparciu o tę seksualność, czyli bycie ojcem lub matką, także pod względem duchowym.
Dominik: Najlepszym środowiskiem do poznawania seksualności jest rodzina, ale wiemy, że w domu bardzo trudno rozmawiać na te tematy i dlatego, jako wychowawcy, powinniśmy spróbować wyprzedzić te wszystkie dzieci i młodzież, które informują swoich rówieśników o seksualności w często prymitywny czy wulgarny sposób. Istnieją chociażby chrześcijańskie książki, które podnoszą te tematy. Sam w młodości otrzymałem od rodziców książkę. „Seks i moje nowe ja”. Bardzo dobrze wyjaśniała wiele problemów. Z tej książki często korzystałem na katechezie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.