Pojawiają się wszędzie na świecie. Niekiedy ich samotność jest wynikiem nieszczęśliwego splotu wydarzeń, niekiedy niedojrzałości rodziców, czy ich nieustannego szukania własnego szczęścia, a czasem wypadkową wielu czynników naraz.
Monoparentalność, czyli „samotny rodzic”, jest zjawiskiem z zakresu socjologii rodziny, które w ostatnich latach znacznie przybrało na znaczeniu. W Polsce lat 80. XX w. co dziesiąte dziecko rozpoczynające naukę w szkole pochodziło z rodziny niepełnej. Dzieci wychowywane tylko przez matkę stanowiły z nią rodzinę rozbitą przez rozwód lub porzucenie (55%), założoną przez kobietę niezamężną (12%) lub rodzinę niepełną przez śmierć ojca (33%). W 1995 r., w książce pt. Fatherless America (Ameryka bez ojca) D. Blankenhorn napisał: „Stany Zjednoczone zmieniają się w społeczeństwo bez ojców. Dzisiejszej nocy ok. 40% dzieci amerykańskich będzie spało w domu, gdzie już nie mieszka ich ojciec. Połowa naszych dzieci skazana jest na spędzenie znacznej części swego dzieciństwa w oderwaniu od rodziców. Nigdy przedtem w tym kraju tyle dzieci nie było dobrowolnie porzuconych przez ojca i nigdy tyle dzieci nie wychowywało się, nie wiedząc, co to znaczy mieć ojca”[18].
Jak wykazują badania, samotne matki są przekonane, iż ich dzieci wymagają opieki i obecności ojca. 53,4% samotnych matek w Polsce w braku ojca widzi przyczyny trudności wychowawczych, chociaż 45,2% kontakty dziecka z ojcem toleruje, a jedynie 18,4% – akceptuje. Wiąże się to z jednej strony ze świadomością rangi obecności ojca w wychowaniu, ale z drugiej – z krytyczną oceną jego rzeczywistej kondycji moralnej i duchowej. 25,7% ojców, według oceny matek, zachowuje się niewłaściwie przy dzieciach, 66,7% matek podejrzewa ojców o próby przekupienia dzieci, a 49,4% obawia się utraty swego autorytetu u dzieci. Z tego też powodu aż w 56,4% przypadków samotne matki poświęcają się wyłącznie dziecku, rezygnując z poszukiwania nowego partnera. Jednocześnie jednak aż 38,8% matek niewiele wie, czym zajmują się ich dzieci poza domem i szkołą, 16,5% opiera swą wiedzę wyłącznie na relacjach dzieci, 15,6% zna ich kolegów tylko z imienia bądź z rozmów telefonicznych, a 22,1% zna ich dobrze[19]. Różne są czynniki, które wpływają na decyzję o wyborze samotnego macierzyństwa: natury ekonomicznej (preferencje i ulgi dla matek samotnych, lęk przed ekonomiczną dewastacją rodziny przez męża); psychologicznej (brak zaufania do partnera – ojca dziecka, nietrwałość związku); moralnej (związek zawarty pod presją nie stwarza dobrych prognoz na przyszłość)[20].
Mężczyźni samotnie wychowujący swe dzieci również nie należą dzisiaj do rzadkości, np. w USA w 1992 r. stanowili 14% wszystkich rodzin – tj. ponad milion dzieci żyło w tego typu rodzinach. Powstawaniu tego typu rodzin sprzyja polityka społeczna państwa np. przejmowanie przez administrację obowiązków rodzica (tzw. „biurogamia”), co powiększa skalę zjawiska, którego skutki są trudne do przewidzenia. Wiąże się ono m.in. z utratą osobistej odpowiedzialności rodziców za dzieci i nie jest jedynie pomocą państwa w pokonywaniu np. trudności ekonomicznych[21].
Typowy dla współczesnej rodziny stał się również konkubinat (od łac. „concubina” – „ta, która z kimś sypia”). Tak w przeszłości nazywano pozostawanie w związku pozamałżeńskim. W dawnej Polsce konkubinę (nie było męskiego odpowiednika – niekiedy zwaną też metresą, kochanką, nałożnicą) odróżniało od żony to, że nie nosiła ona nakrycia głowy (jak żona). Różnica dotyczyła też dziedziczenia i legalności potomstwa. Konkubiny pochodziły często z wojennej branki (Bolesław Chrobry wziął w 1018 r. podczas wyprawy kijowskiej dziewięć sióstr księcia ruskiego Jarosława, z jedną z nich żył „mimo żony” niemal do końca życia). Jan Długosz twierdził, że dzieci z takich związków cechuje „odrażająca deformacja nosa”, „drżenie członków” i „ogólne szaleństwo umysłu”. Musiało upłynąć wiele czasu, zanim ustawodawstwo zniosło różnicę statusu dzieci rodziców żyjących w wolnym związku i w małżeństwie. Konkubinat jest współcześnie nazywany „wolnym związkiem”, czy też „wolną miłością” – jako przypominający małżeństwo długotrwały związek partnerski pozostający jednak bez urzędowej legitymizacji w formie ślubu i bez opieki państwa. W rzymskim ustawodawstwie cesarza Augusta był uznawany prawnie, jeśli z powodu praw stanowych niemożliwe było małżeństwo (np. gdy wyzwolona niewolnica chciała wyjść za mąż). W Rzeszy Niemieckiej w XVI w. konkubinat, jako „pozostawanie w niemałżeństwie”, był karany. W większości kantonów szwajcarskich zakazywano go aż do XX w., a w Prusach policja miała prawo interweniować, gdy stawał się powodem publicznego zgorszenia. „Wolna miłość” jako sposób życia zrodziła się na początku XX w., będąc alternatywą i uzupełnieniem mieszczańskiego małżeństwa. Idea ta została przejęta jako jeden z postulatów społecznych alternatywnych, anarchistycznych i radykalnych prądów i początkowo znalazła także oddźwięk w Związku Sowieckim. W. Lenin, w rozmowie z K. Zetkin w 1920 r., mówił: „Upadek, zgnilizna, brud mieszczańskiego małżeństwa, które trudno było rozwiązać, z wolnością dla mężczyzny, z niewolnictwem dla kobiety, obrzydliwe zakłamanie moralności i stosunków seksualnych napawają głębokim wstrętem najbardziej żywe i najlepsze umysły. Przymus mieszczańskiego małżeństwa i praw rodzinnych zaostrza zło i konflikty. To przymus «świętej» własności. Uświęca on sprzedajność, nikczemność, brud. Reszty dopełnia konwencjonalna hipokryzja zacnego społeczeństwa mieszczańskiego. Ludzie poszukują swego prawa przeciw panującej obrzydliwości i nienaturalności”[22]. Był przekonany, że dopiero rewolucja bolszewicka stwarza „podstawę dla koniecznego odnowienia stosunków małżeńskich i seksualnych”.
Wśród współczesnych alternatywnych wzorów życia małżeńsko-rodzinnego najbardziej popularna jest jednakże kohabitacja, rozumiana najczęściej jako „życie razem” – a więc jako niezinstytucjonalizowany związek dwojga osób wspólnie zamieszkujących przez dłuższy czas, prowadzących wspólne gospodarstwo domowe i utrzymujących związki seksualne. „Kohabitacja oznacza, że dwie osoby płci przeciwnej żyją razem jak mąż i żona, nie będąc jednak małżeństwem”[23]. Opisy sytuacji związków kohabitacyjnych koncentrują się przeważnie na ułatwieniach wspólnego życia, ekonomicznych wymiarach związku, seksualnym pożyciu, oraz posiadaniu i wychowywaniu dzieci. Można wyróżnić kilka odmian kohabitacji: poprzedzająca małżeństwo i będąca okresem przedłużonego chodzenia ze sobą; poprzedzająca małżeństwo i stanowiąca przygotowanie do niego; alternatywna forma małżeństwa; forma niezamężnego życia wyrastająca z idei niezależności. Badania wykazują, że krytyczny dla kohabitacji jest okres 2 lat, po których związek rozpada się lub legalizuje (dotyczy to około 50% par). Tylko 1/10 związków nadal trwa jako długoterminowy, nie kończąc się małżeństwem.
[18] Cyt. za: J. Porada, Rodzina bez ojca, „Nowy Przegląd Wszechpolski” 9 (2002) nr 5–6, s. 34.
[19] E. Adamczak, Bariery samotnego macierzyństwa, w: Kobieta w kulturze i społeczeństwie, t. 1, pod red. B. Jedynak, Lublin 1990, s. 237–242.
[20] Zob. T. Olearczyk, Sieroctwo i osamotnienie, s. 26–27; por. L. Kopciewicz, Polityka kobiecości jako pedagogika różnic, Kraków 2003.
[21] Zob. F. Fukuyama, Wielki wstrząs. Natura ludzka a odbudowa porządku społecznego, przeł. H. Komorowska, K. Dorosz, Warszawa 2000, s. 69, 247.
[22] Cyt. za: L. Aresin, K. Starke, Leksykon erotyki, przeł. K. Jachimczak, R. Wojnakowski, Katowice 1998, s. 400; por. P. Krzyżanowski, Związek zdradziecki, „Wprost” (2003) nr 51, s. 59–62.
[23] M. W. Matlin, The Psychology of Women, 3rd ed., New York 1996, s. 308; zob. K. Slany, Związki konsensualne – nowa forma małżeństwa, „Problemy Rodziny” 29 (1990) nr 3, s. 28–32.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.