Dzieci samotne

Cywilizacja 42/2012 Cywilizacja 42/2012

Pojawiają się wszędzie na świecie. Niekiedy ich samotność jest wynikiem nieszczęśliwego splotu wydarzeń, niekiedy niedojrzałości rodziców, czy ich nieustannego szukania własnego szczęścia, a czasem wypadkową wielu czynników naraz.

 

Osoby decydujące się na wspólne życie w związku nieformalnym mają do spełnienia określone zadania, podobnie jak w małżeństwie: utworzenie wspólnego miejsca zamieszkania („domu”); stworzenie wspólnego systemu ekonomicznego; wynegocjowanie podziału ról w związku; utworzenie intelektualnej i komunikacyjnej wspólnoty; zbudowanie wzajemnie satysfakcjonującego pożycia seksualnego, w tym negocjacja sposobu regulacji poczęć; utworzenie efektywnych relacji z krewnymi obu stron związku; zbudowanie relacji z kręgiem przyjaciół, kolegów, sąsiadów, organizacji i instytucji, które interesują obie strony związku; planowanie rodziny (w tym ewentualnie dzieci); utworzenie wspólnej filozofii życia, przekonań i wartości; uznanie sfery seksualnej nie tylko za siłę reprodukcyjną, ale i za wiążącą i spajającą partnerów[24].

Zjawisko kohabitacji nasila się zwłaszcza od lat 70. XX w. Nazywane jest formą życia na próbę. Wzrasta także społeczne przyzwolenie na tego typu związki. W Kanadzie 88% młodych ludzi uważa, że nie ma nic złego w tym, jeżeli dwoje ludzi młodych żyje razem bez ślubu. Badania z 1996 r. mówią, że 62% Australijczyków uznaje, że można żyć razem nie myśląc o małżeństwie, a około 45%, że jest akceptowane posiadanie dzieci urodzonych poza formalnym związkiem. W Szwecji w 1992 r. kohabitowało 80% kobiet w wieku przed ukończeniem 25 roku życia (między latami 70. a 80. XX w. nastąpił wzrost od 23 do 50%). W Norwegii w 1997 r. więcej było kohabitujących kobiet w wieku 25–29 lat (36%) niż kobiet zamężnych w tym przedziale wiekowym (29%). Badania z 1994 r. pokazują, że najwięcej kohabitujących par w wieku 16–29 lat było w Danii (72%), Holandii (54%), Francji (45%), Wielkiej Brytanii (38%), Niemczech (29%), Belgii i Luksemburgu (28%). Badania z 1999 r. wykazują, że w krajach zachodnich przeciętnie około 70% ludzi młodych (w wieku 20–24 lat) kohabituje przed zawarciem związku małżeńskiego, a w wieku 25–29 lat – około 33%[25]. Badania potwierdzają także, że związki kohabitacyjne są najczęściej nietrwałe (prawie połowa z nich kończy się w ciągu roku, 40% przekształca w małżeństwa formalne, które w 50% kończą się rozwodem, a 2/3 z nich wchodzi w powtórne związki małżeńskie). Ustalono nawet, że jeśli przynajmniej jeden z małżonków wcześniej kohabitował, to istnieje 50% pewności, że związek ulegnie rozpadowi w ciągu 3–4 lat, w przeciwieństwie do związku osób, które nie kohabitowały (do 5% rozwodów w tym okresie pożycia). Im dłuższa była kohabitacja przedmałżeńska, tym zachodzi większe prawdopodobieństwo rozpadu małżeństwa. Przypuszcza się, że wynika to z faktu selektywności kohabitacji: kohabitują gorzej wykształceni, biedniejsi, o specyficznych cechach osobowościowych (mężczyźni mniej wytrzymali, mniej pracowici, mniej kompromisowi, androgyniczni, postrzegający się jako atrakcyjniejsi od żonatych; kobiety mniej rozważne, bardziej podporządkowane, pracowite, samoakceptujące się, ekstrawertyczne, mniej dominujące niż zamężne). Kohabitacja jawi się dla mężczyzn jako związek wymagający mniejszego poświęcenia i z mniejszą odpowiedzialnością niż małżeństwo. Dla kobiet taki nieformalny związek jest zapowiedzią zaślubin partnera, daje poczucie pewności i trwałości, dla którego gotowe są podjąć różnego rodzaju ustępstwa (np. wyrazić zgodę na dziecko przedmałżeńskie). Wybór partnera do kohabitacji dokonuje się według tradycyjnych wzorów, przybierając bądź to postać modelu jedynego żywiciela rodziny, bądź opartą na partnerskiej współpracy w związku. Dla trwania związku kohabitacyjnego najlepszy jest taki układ, który zachowuje równy podział władzy. Okres trwania związku ma istotny wpływ na decyzję prokreacyjną: im dłuższy okres trwania związku, tym łatwiej o taką decyzję[26].

W Polsce systematycznie wzrasta średni wiek zawierania małżeństwa: w 1990 r. wynosił on dla kobiet 22,7 lat, a dla mężczyzn – 25 lat; a w 2000 r. – wyniósł odpowiednio 23,6 i 25,6 lat. Podkreśla się, że zwiastuje to przebudowę wzorca zawieranych małżeństw, podobnie jak wzrost liczby rozwodów, czy spadek płodności, dane te wskazują bowiem na pewne podobieństwo z trendami występującymi w krajach zachodnich. Różnice przejawiają się m.in. w opóźnieniu separacji młodych od rodziny pochodzenia, sposobie kreowania planów matrymonialnych (w Polsce ciągle duży udział najbliższych i ich sugestie), modelu projekcji prokreacyjnych (wychowanie zorientowane na rodzinę) oraz w społecznym odbiorze niezalegalizowanych związków (w niektórych środowiskach duży w obronie małżeństwa). Wzrosła też znacznie w Polsce liczba osób kohabitujących: w 1978 r. było ich 189 tys. (ponad 90 tys. par – 1% wszystkich par małżeńskich), w 1988 r. w związkach nieformalnych pozostawało około 250 tys. osób, a w 1995 r. – 310 545 (Mikrospis). Zdecydowana większość osób kohabitujących w Polsce znajduje się w wieku 30–39 lat i 40–49 lat (ponad 53% wszystkich w związkach nieformalnych: 55–% w miastach, 49% na wsi). W całej populacji osób kohabitujących znalazło się 179 060 dzieci (ale 88% związków ma na utrzymaniu dzieci: w miastach 124 290, a na wsi 54 770)[27]. Za wszystkimi tymi cyframi ukryty jest także problem dzieci, które są owocem takich związków. Najczęściej są zmuszone przeżywać swoistego rodzaju samotność, poczucie odmienności i niepokój, że nie mogą mieć „zwykłego” „pełnego” domu.

Z kluczem na szyi

Dla opisu różnych form samotności dziecka w rodzinie używa się określenia „sieroctwo”. Za „autentyczne” uważa się tzw. sieroctwo naturalne, spowodowane brakiem biologicznym rodziców na skutek ich śmierci. Wypadki, wojny, nieuleczalne choroby znaczyły się w życiu wielu dzieci sieroctwem, zabierając im rodziców lub jednego rodzica. Nie jest to sieroctwo zawinione, ani możliwe do zlikwidowania, ma charakter trwały. Śmierć raz na zawsze zrywa fizyczny kontakt dziecka z rodzicami. Trwa jednak pamięć o tych, którzy umarli, niekiedy przekazywana słownie przez pozostałą rodzinę. Wyróżnia się przy tym sieroctwo naturalne pełne – gdy oboje rodzice zmarli oraz półsieroctwo – gdy śmierć dotknęła jednego z rodziców[28]. Chociaż zawsze wiąże się z poczuciem osamotnienia dziecka, to jednak sieroctwo naturalne jest zrozumiałe, łatwiejsze do uniesienia przez dzieci, niż życie ze świadomością, że zostało ono porzucone, albo odsunięte na margines zainteresowań rodziców.

Bardzo bolesną formą osamotnienia dziecka jest sieroctwo emocjonalne – duchowe, które pojawia się jako poczucie izolacji emocjonalnej w rodzinie. Chociaż ma charakter subiektywny, jest reakcją na niezaspokojenie potrzeby miłości i zrozumienia. Może mieć różne przyczyny: nieudolność wychowawczą rodziców, rozbicie więzi uczuciowych w rodzinie, brak zainteresowania dzieckiem, nieobecność rodziców starających się przede wszystkim o wypełnienie funkcji ekonomicznych. Chociaż rodzina zachowuje pozory normalnego funkcjonowania, dziecko przeżywa dramat osamotnienia, emocjonalnego wycofania się, zamknięcia, co może być efektem niewłaściwego – przez nadmiar lub niedosyt – zaspokajania jego potrzeb. Tak dzieje się np. wówczas, gdy oboje rodzice są nadmiernie obciążeni pracą zawodową, lub gdy tzw. „robienie kariery” staje się dla nich najważniejszym celem życia. Wychowanie dziecka nie może być bowiem realizowane bez poświęcenia mu pewnej ilości czasu – i nie chodzi jedynie o czas, którego wymagają czynności opiekuńcze i organizacyjne, ale także wykonywane dla całej rodziny, ale w obecności dziecka. Angażowanie do opieki nad dzieckiem osób spoza najbliższej rodziny powinno mieć zawsze charakter wyjątkowy. Jednolitość i systematyczność oddziaływania dorosłych ma wielkie znaczenie dla dziecka. Obcowanie z dzieckiem umożliwia zaspokojenie jego podstawowych potrzeb psychicznych[29]. W przeszłości mogły też być inne sytuacje absorbujące rodziców, o czym świadczą np. relacje dzieci z okresu wojny i okupacji, gdy rodzice byli zbyt zaabsorbowani samym przetrwaniem rodziny, by skupić się na szczegółowych potrzebach dzieci. Rodziło to w nich odczucie porzucenia, a swe dzieciństwo wojenne traktowali jako „stracone”[30].



[24] Zob. A. Kwak, Niezamężna kohabitacja jako zjawisko społeczne, „Studia Socjologiczne” (1995) nr 3–4, s. 145–146; J. Trost, Nie zalegalizowane współżycie pary. Nowa postać dawnej tradycji, „Problemy Rodziny” (1977) nr 2, s. 8–19.
[25] Zob. K. Slany, Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w ponowoczesnym świecie, s. 134–145; por. W. Miziołek, Duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych, „Homo Dei” (1981) nr 50, s. 117–129.
[26] Zob. L. Bumpass, R. K. Raley, J. Sweet, The Changing Character of Stepfamilies: Implications of Cohabitation and Nonmarital Childbearing, „Demography” (1995) nr 32, s. 16–28; R. R. Rindfuss, A. van den Heeuvel, Conhabitation: Precursor Mariage or Alternative to Being Single?, „Population and Development Review” (1990) nr 16, s. 703–726; A. Kwak, Niezamężna kohabitacja jako zjawisko społeczne, „Studia Socjologiczne” (1995) nr 3–4, s. 141–156.
[27] Zob. K. Slany, Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w ponowoczesnym świecie, s. 174–195; por. Rządowa Rada Ludnościowa, Sytuacja Demograficzna Polski 2000, Warszawa 2001, s. 48 i nn.
[28] Zob. T. Olearczyk, Sieroctwo i osamotnienie, s. 102–103.
[29] Zob. H. Filipczuk, Gdy oboje rodzice są obciążeni pracą, w: 50 tajemnic o naszych dzieciach, cz. 1: Rady dla rodziców dzieci w wieku doszkolnym, pod red. nauk. D. Chrzanowskiej, Warszawa 1985, s. 21–25.
[30] Por. Y. Nir, Utracone dzieciństwo, przekł. J. Mazur, Warszawa 2005, s. 23 i nn.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...