Ucieczka młodzieży od Boga ma podobnie niedojrzałe powody i negatywne skutki, jak ucieczka dzieci od mądrych i kochających rodziców.
Kulturkampf nie jest zjawiskiem, które przeszło do historii. Także obecnie żyjemy w czasach cywilizacyjnej wojny, jaką środowiska liberalne i ateistyczne wypowiadają człowiekowi – jego naturze, jego ideałom, aspiracjom i pragnieniom, a także podstawowym wartościom i normom moralnym, które Bóg wszczepił w człowieka i które czynią nas podobnymi do Boga, czyli zdolnymi do życia w prawdzie, miłości i radości.
Wojna (anty)kultury z człowiekiem
Ponowoczesność, inspirowana ideologią „nowej lewicy”, promuje indywidualistyczny egoizm, aksjologiczny nihilizm i bezrefleksyjny konsumpcjonizm. „Ideałem” staje się szukanie chwilowej przyjemności za wszelką cenę, a za szczyt „praw” obywatelskich uznawana jest legalizacja aborcji i promocja – biologicznie niepłodnych i społecznie nietrwałych – związków homoseksualnych.
Głównymi ofiarami tego typu (anty)kultury, którą Jan Paweł II trafnie zdiagnozował jako cywilizację śmierci, padają dzieci i młodzież, czyli ci, którzy są jeszcze w wieku rozwojowym i którymi najłatwiej jest manipulować. W ponowoczesności młodzieży trudno jest respektować jej własne priorytety i największe marzenia o życiu w wolności, miłości, szczęściu, harmonii z samym sobą, z bliźnimi i z naturą. Młodzi ludzie bombardowani są przez dominujące media i „poprawne” politycznie „autorytety” miłymi fikcjami o spontanicznej samorealizacji, o wychowaniu bez stresów, o prawach bez obowiązków, o państwie neutralnym światopoglądowo czy o istnieniu łatwo osiągalnego szczęścia na zasadzie robienia tego, co kto chce i kierowania się własną „prawdą”. Doszło już do tego, że niektórzy seksuolodzy wmawiają nastolatkom, że prezerwatywy gwarantują „bezpieczny” seks, niektórzy lekarze upewniają ich, że antykoncepcja hormonalna nie jest szkodliwa dla zdrowia, a niektórzy politycy przekonują, że istnieją „miękkie” narkotyki, które nie są groźne, nie uzależniają i powinny być legalizowane.
Chrystofobia ateistów i ignorancja młodych chrześcijan
Jedną z głównych strategii walki „nowej” lewicy z człowiekiem, a także z godnymi człowieka więziami międzyludzkimi, jest walka z chrześcijaństwem, a zwłaszcza zwalczanie Kościoła katolickiego. Walka ta przybrała obecnie wręcz rozmiary chrystofobii, czyli chorobliwego lęku przed Jezusem, bo On ludzi wszystkich kultur uczy realistycznie myśleć i mądrze kochać, a przez to czyni odpornymi na szkodliwe ideologie i demoralizację. „Tolerancyjni” liberałowie i ateiści nie ukrywają obecnie tego, że tolerują wszystko i wszystkich, z wyjątkiem ludzi, którzy kierują się zasadami Ewangelii.
Niestety, walkę ponowoczesnej cywilizacji egoizmu i nihilizmu z chrześcijaństwem i z wysoką kulturą, która płynie z Ewangelii, nierzadko ułatwiają sami chrześcijanie, gdyż wielu z nich nie rozumie istoty chrześcijaństwa, a także niezwykłości tego, co swymi słowami i czynami objawił Jezus. Ciągle jeszcze znaczna cześć katolików wypacza Dobrą Nowinę o nieodwołalnej miłości Boga, który szuka i zbawia człowieka. Niektórzy – wbrew Ewangelii – wierzą w takiego Boga, który zsyła człowiekowi krzyże, choroby i inne nieszczęścia. Tymczasem chrześcijaństwo to religia, która opisuje wiecznie aktualną historię miłości Boga do człowieka, do udziału w której każdy z nas jest zaproszony. To historia miłości Boga, który przychodzi do nas w ludzkiej naturze, byśmy dosłownie zobaczyli Jego miłość i który nie przestaje nas kochać nawet wtedy, gdy skazujemy Go na śmierć krzyżową. To historia Boga, który przychodzi do nas w swoim Synu po to, by Jego radość była w nas i by nasza radość była pełna (por. J 11, 15).
Marzenia i tęsknoty nastolatków
Rozmawianie z młodzieżą o Bogu i chrześcijaństwie wymaga odwagi i pewności siebie w ukazywaniu piękna oraz mądrości Ewangelii. Wymaga też subtelności, taktu, cierpliwości i pogody ducha. Współcześni młodzi ludzie bardziej reagują na radość tych, którzy są świadkami Jezusa niż na treści, które głoszą ewangelizatorzy. Nastolatki są zaniepokojone swoją teraźniejszością, a tym bardziej swoją niepewną przyszłością. Właśnie dlatego tęsknią za poczuciem bezpieczeństwa i za radością. W tej sytuacji przekonującym świadkiem Boga może być dla nich tylko ten, kto promieniuje spokojem, pogodą ducha i pewnością siebie. Ze współczesną młodzieżą można porozumieć się jedynie wystrzegając się głoszenia ogólników, a odwołując się do konkretów. Młodzi ludzie reagują tylko na takie rozmowy, które przypominają raczej instrukcję obsługi niż moralizowanie czy tradycyjne kaznodziejstwo. Chcą konkretnie wiedzieć, co mają czynić, by mądrze radzić sobie z życiem, z własną słabością i z negatywnymi naciskami środowiska.
Młodzi ludzie – także ci obojętni religijnie – zwykle chętnie podejmują dialog na poważne tematy wtedy, gdy rozmowę zaczynamy od odwołania się do ich własnych marzeń i aspiracji z jednej strony oraz do ich trudności, niepokojów, zranień i lęków – z drugiej. Taki punkt wyjścia stwarza szansę na podjęcie z nimi rozmowy o tym, w jaki sposób Bóg kocha człowieka i jakiej miłości uczy nas Jezus. Przekonuję się o tym, że nawet ci, którzy deklarują się jako niewierzący, wątpiący czy poszukujący, zaczynają wsłuchiwać się w to, co mówię, gdy wyjaśniam, że słowa i czyny Jezusa świadczą o tym, że Bóg kocha nas nieodwołalnie i bezwarunkowo, a jednocześnie nie myli miłości z naiwnością czy z rozpieszczaniem. Młodzi z zaciekawieniem włączają się w takie rozmowy, w czasie których wyjaśniam, że ludzi dobrej woli Jezus uzdrawiał, wspierał i chronił. Ludzi, którzy błądzili, nie tolerował ani nie akceptował, lecz upominał i wzywał do nawrócenia. Przed tymi, którzy próbowali Go krzywdzić, stanowczo bronił się, by nie stali się jeszcze większymi złoczyńcami. Gdy natomiast spotykał takich, którzy kochali bardziej niż inni, wtedy okazywał im miłość przez to, że zawierzał im losy Kościoła i okazywał wyjątkowe zaufanie. Tego typu konkretne rozmowy o bezwarunkowej, a jednocześnie mądrej miłości Boga do człowieka zwykle interesują i prowokują do dyskusji współczesnych nastolatków i studentów.
Młodzi ludzie – również ci, którzy dystansują się od Boga – chętnie podejmują rozmowy nie tylko na temat miłości, lecz także na temat człowieka. Ostatnio jeden ze studentów z Czech stwierdził w rozmowie ze mną, że uważa człowieka za jeden z gatunków zwierząt i że nie widzi w sobie niczego poza ciałem, popędami i emocjami. Nawet tacy ludzie zaczynają wsłuchiwać się w to, co mówię, gdy opisuję im biblijną wizję człowieka jako kogoś, kto jest nieodwołalnie kochany przez Boga oraz podobny do Boga, czyli zdolny do tego, by przyjmować miłość i by kochać. Zauważam, że intrygującym dla młodzieży aspektem tajemnicy człowieka jest to, iż nikt z nas nie ma granic w rozwoju, gdyż nie jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo jakiegoś człowieka, lecz na obraz i podobieństwo samego Boga, do którego mamy szansę być coraz bardziej podobni w miarę osiągania kolejnych faz dojrzałości.
Żyjemy w czasach, w których młodzi ludzie mają niemal nieograniczony dostęp do informacji, a jednocześnie brakuje im pogłębionej formacji, dzięki której byliby w stanie w krytyczny sposób te informacje rozumieć oraz oddzielać ziarno od plew, a prawdę od kłamstwa. Właśnie dlatego warto w rozmowach z młodzieżą komentować sposoby opisywania świata i człowieka, jakie dominują w liberalnych i ateistycznych mediach po to, by młodzi ludzie zobaczyli, ile w tych opisach i „informacjach” jest manipulacji i natarczywie promowanej ideologii, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością człowieka.
Marnotrawni synowie chowają się przed Bogiem
Przyczyną rosnącego agnostycyzmu i ateizmu młodego pokolenia jest nie tylko (anty)kultura, zdominowana przez „nową” lewicę oraz wrogich religii liberałów. Drugim źródłem oddalania się młodzieży od Boga i Kościoła jest ich sposób postępowania na co dzień. Znaczna część młodych ludzi deklaruje agnostycyzm czy wręcz ateizm na skutek poważnych trudności życiowych, w jakie popadają. Ich agnostycyzm czy ateizm to efekt szukania ideologii, która pasuje do ich problematycznego postępowania. Jeśli ktoś z nastolatków popada w problemy z alkoholem, narkotykiem, hazardem, jeśli ulega egoizmowi czy lenistwu, jeśli uzależnia się od internetu, komputera czy popędu seksualnego, albo jeśli wyrządza sobie krzywdę na inne jeszcze sposoby, to ktoś taki chowa się przed Bogiem jak biblijny Adam, by w ten sposób „uspokoić” własne sumienie i by łatwiej wmówić sobie, że każdy sposób postępowania jest równie dobry. Z moich obserwacji wynika, że młodzi ludzie najczęściej oddalają się od Boga na skutek błędnego postępowania, a nie na skutek intelektualnej analizy rzeczywistości. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem, Miłością i Świętością. To właśnie dlatego każdy, kto oddala się od prawdy, dobra, piękna, miłości i świętości, oddala się od Boga i bezkrytycznie przyjmuje ateistyczne ideologie z tego tylko powodu, że takie ideologie pasują do jego sposobu postępowania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.