Przed wojną ten poznański pomnik był symbolem odzyskanej po latach rozbiorów niepodległości całego kraju. Dopiero teraz, po ponad 70 latach od jego zburzenia, poznaniacy powoli odkrywają, że w ogóle istniał, ale gdy poznają jego historię, coraz śmielej mówią, że trzeba go odbudować. Dziś, gdy kamień węgielny pod jego odbudowę poświęcił papież Franciszek, idea ta staje się naprawdę realna.
Tej sceny nie zapomni chyba żadna z osób, która widziała ją na własne oczy. Elegancko ubrana starsza pani z nienagannie ułożoną fryzurą, opierając się na balkoniku, jakim zwykle posługują się osoby mające problemy z chodzeniem, wyszła na środek Sali Malinowej Pałacu Działyńskich w Poznaniu w czasie zebrania Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Wdzięczności i oznajmiła, że oddaje dwie złote obrączki – swoją i męża – Komitetowi, byle tylko pomnik wrócił do Poznania. „Nie może tak być, że ciągle tego pomnika nie ma – mówiła ze łzami w oczach – to wstyd dla Poznania i dla Polski. Odbudujmy go wreszcie jak najprędzej”.
Przetrwał w pamięci
Ta starsza pani to Stanisława Szczęsnowska, poznanianka, która na własne oczy oglądała odsłonięcie Pomnika Wdzięczności w 1932 r. i która później wielokrotnie była naocznym świadkiem odbywających się przy nim przedwojennych uroczystości państwowych i religijnych. Pani Stanisława była też świadkiem, jak jesienią 1939 r. Niemcy niszczyli pomnik. Mieszkała wówczas z mężem przy ul. Kościuszki, czyli nieopodal znajdującego się na dzisiejszym placu Adama Mickiewicza (gdzie dziś jest Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956 r.) pomnika. Pewnej nocy obudził ich straszny huk, jego echo rozniosło się po całej okolicy, a po nim nastała przejmująca cisza. Wtedy obowiązywała godzina policyjna, nie wolno było wychodzić w nocy na ulice, więc państwo Szczęsnowscy dopiero rano dowiedzieli się, że to Niemcy wysadzili Pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa, zwany przez to, że był wotum wdzięczności całego narodu polskiego za odzyskanie niepodległości po latach rozbiorów w 1918 r. – Pomnikiem Wdzięczności. „Dla nas, Polaków, to było święte i ważne miejsce – opowiada pani Stanisława – przed wojną ludzie przychodzili i czapki zdejmowali przed pomnikiem, niektórzy klękali i się modlili, to było chyba najważniejsze miejsce, bo jak ktoś przyjechał do Poznania, to sobie tutaj robił zdjęcie. Za miesiąc kończę 100 lat i pewnie już nie dożyję tego, że ten pomnik będzie odbudowany, ale cieszę się, że choć taka moja mała cząstka, te ślubne obrączki, będzie mnie z nim łączyć. Przed wojną przecież Pan Jezus na pomniku miał złote serce – dar matek polskich. Teraz może byłoby tak samo” – mówi pani Stanisława. Na razie jednak Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności nie prowadzi zbiórki złota, tylko gromadzi potrzebne dokumenty i zbiera na specjalnym bankowym koncie wpłaty pieniężne. Dziś po blisko dwóch latach od pojawienia się w przestrzeni publicznej idei odbudowy pomnika i po półtora roku od formalnego zawiązania stowarzyszenia zajmującego się realizacją tej idei wiadomo, że społeczne zainteresowanie sprawą przeszło najśmielsze oczekiwanie organizatorów. Sam Komitet nadal liczy ok. 300 płacących składki członków, ale zwolenników i sympatyków jest już o wiele, wiele więcej. Widać to choćby po liście załatwionych w tym czasie przez Komitet spraw.
Rośnie poparcie
Po przyjętej przez Radę Miasta Poznania w ubiegłym roku uchwale, podjętej z okazji 80. rocznicy odsłonięcia pomnika, w której Rada zdecydowaną większością głosów zgodziła się na jego odbudowę, intensywnie poszukiwano miejsca, w którym mógłby on stanąć. Co prawda nie ma spotkania, na którym ktoś nie przekonywałby zebranych, że pomnik powinien stanąć na starym miejscu, obok Poznańskich Krzyży i obok Adama Mickiewicza, że „Adasia można by przenieść na skwer tuż przy Uniwersytecie, bo on, najgorliwszy katolik wśród poetów lub jak kto woli największy poeta wśród katolików, na pewno by się nie obraził”, ale po dyskusjach i rozmowach z przedstawicielami władz lokalnych i wojewódzkich zrezygnowano z tego pomysłu. Przeważyło zdanie abp. Stanisława Gądeckiego – wyjaśnia prof. Stanisław Mikołajczak, prezes Komitetu – on od początku mi powtarzał, że plac ma dziś inny charakter niż przed wojną, uświęca go krew poległych w 1956 r. robotników i jej symbol – Pomnik Czerwca’56. Szukaliśmy więc dalej. Wiedzieliśmy tylko, że miejsce powinno być godne tamtej tak ważnej idei, powinno więc znaleźć się w centrum, a nie na uboczu, powinno mieć wokół siebie przestrzeń, by tak duży monument nie przytłaczał swoim ogromem otoczenia. Propozycje padały bardzo różne – od Cytadeli, przez Aleje Marcinkowskiego, po Łęgi Dębińskie. Architekci znający Poznań najwięcej zalet wskazali jednak przy innej lokalizacji – wzdłuż alei Jana Pawła II, w obszarze Jeziora Maltańskiego.
Dlaczego nad Maltą
Pierwszy to miejsce wskazał główny projektant znanego dziś w całej Polsce kompleksu Jeziora Maltańskiego architekt Klemens Mikuła oraz ściśle z nim współpracujący nie tylko przy tym projekcie wieloletni prezes poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Jerzy Gurawski. – Wybrałem najodpowiedniejszą moim zdaniem i współpracujących ze mną architektów lokalizację na osi kopiec Wolności – katedra – wyjaśnia prof. Klemens Mikuła, który za projekt założenia architektonicznego wokół Jeziora Maltańskiego otrzymał w 1999 r. poznańską nagrodę architektoniczną im. Jana Baptysty Quadro. – Ustawienie trzyłukowego charakterystycznego dla notowania przestrzennego wybitnych wydarzeń historycznych „łuku triumfalnego” w niczym nie zakłóca przyjętych założeń przestrzennych i funkcjonalnych dla obrzeży Malty, a wręcz przeciwnie – wzbogaca go o element wiążący się z historią, kulturą, pamięcią przekazywaną przez pokolenia. Prosta i oczywista w formie i przekazie bryła nie powoduje zmiany funkcjonalnej terenów rekreacyjnych – w tym ścieżek rowerowych i tras biegowych, pozostawiając je bez zmian – mówią obaj architekci.
– A drobny makijaż przedpola nie stanowi problemów funkcjonalnych – proponowana przez nas łąka o wzmocnionym „boiskowym” podłożu służyć może równie dobrze odpoczynkowi na trawie, jak i okazjonalnym zgrupowaniom. Nie widzimy żadnych formalno-proceduralnych, a przede wszystkim przestrzenno-funkcjonalnych przeszkód lokowania symbolu radości z odzyskanej niepodległości we wskazanym przez nas miejscu – jednoznacznie opiniują wybraną przez Komitet lokalizację architekci. Na razie problemy widzą jednak władze miasta Poznania, które nie wydały zgody na budowanie pomnika we wskazanym przez architektów miejscu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.