Patrzę na podpis: Michelangelo Buonarroti. Nie dowierzając własnym oczom, zapytałem: Czy to jest oryginał? Siostra nieco zaskoczona moim pytaniem odpowiedziała: – Tak, u nas są same oryginały.
Skłamał pan?
Oczywiście, że skłamałem bo zimne światło nie istnieje, ale chciałem ratować sytuację. Wiedziałem, że wiele lat wcześniej telewizja watykańska została tam wpuszczona z kamerami. Zrobili zdjęcia bardzo kiepskiej jakości. A my, na potrzeby tego filmu, kupiliśmy najlepszą wówczas na świecie kamerę, która nagrywała obraz w jakości HD. W 2005 roku mało kto słyszał o technologii HD, co więcej nie było magnetowidów, które mogłyby odtworzyć obraz tej jakości. Dlatego zaryzykowałem. Eminencja uwierzył mi i wydał zgodę.
Powinien się pan zapisać w annałach historii kinematografii jako twórca zimnego światła.
Tak, w jednej sekundzie to wymyśliłem i byłem na tyle przekonujący, że nawet tak doświadczony człowiek, jak archiprezbiter watykańskiej bazyliki Świętego Piotra kardynał Comastri, przyjął to z kamienną twarzą.
Wykopaliska mają swoją niezwykłą historię, dlatego tak bardzo chciałem je sfilmować. Umierający w 1939 roku papież Pius XI na łożu śmierci napisał testament, w którym prosił swojego następcę, aby jego grobowiec zlokalizować jak najbliżej grobu pierwszego apostoła. Pius XII, chcąc z jednej strony uczynić zadość woli swojego zmarłego poprzednika, a z drugiej, dążąc do odnalezienia kości świętego Piotra, podjął karkołomną decyzję o rozpoczęciu prac archeologicznych pod posadzką bazyliki Świętego Piotra. To było jeszcze większe szaleństwo niż realizacja naszego serialu.
Dlaczego?
Ponieważ było wiadomo, że cesarz Konstantyn, który w IV wieku wybudował pierwszą bazylikę Świętego Piotra, wykonał na wzgórzu watykańskim ogromne prace ziemne, aby wyrównać podmokły i bagnisty teren pod tę budowę. W trakcie tych prac zasypany został cmentarz. Pius XII, decydując się na prace archeologiczne, ryzykował podwójnie: po pierwsze, że nie zostanie odnaleziony grób świętego Piotra, o którego istnieniu wiadomo było tylko z przekazów pisemnych. A przecież, zgodnie z tradycją, bazylika została wzniesiona na grobie św. Piotra. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby tego grobu nie odnaleziono.
Drugie ryzyko było jeszcze większe: trudno było przewidzieć, czy prace archeologiczne nie uszkodzą konstrukcji drugiej bazyliki, którą dzisiaj podziwiamy, budowanej przez 120 lat i ukończonej na początku XVII wieku.
W 1941 roku archeolodzy dokopują się do pierwszej krypty grobowej i widzą, że cmentarz został całkowicie zasypany, dzięki czemu przetrwał w stanie nienaruszonym. Podczas tych prac odkryto czerwony mur, na którym znajdowało się wczesnochrześcijańskie graffiti i kamień z napisem: Petros eni – Piotr jest tu. Były też kości. Nie czas teraz, żeby zagłębiać się w szczegóły, powiem tylko tyle, że dopiero papież Paweł VI zlecił badania antropologiczne tych kości i po wielu analizach ustalono, że należą one do około 60-letniego mężczyzny rasy semickiej. W związku z tym Paweł VI oficjalnie ogłosił światu, że po wnikliwych badaniach stwierdzono, zgodnie z wiedzą naukową, że są to kości pierwszego apostoła. Część tych kości została złożona w specjalnej szkatułce w tym samym miejscu, w którym zostały odkryte, czyli w podziemiach, i dzisiaj można je tam zobaczyć. Pozostała część znajduje się w prywatnej kaplicy papieskiej, w szkatule z brązu.
Tę historię dotyczącą fundamentu Kościoła, bo Kościół został zbudowany nie tylko na Ciele i krwi Chrystusa, ale również na Ciele i Krwi jego męczenników, mieliśmy szczęście zobaczyć.
Wyjdźmy może z podziemi i skierujmy się w stronę Kaplicy Sykstyńskiej, w której również odkrył pan kilka tajemnic.
Kaplicę Sykstyńską mieliśmy do dyspozycji codziennie od godziny 16 do 23. Dłużej nie mogliśmy tam zostawać, gdyż o 23 włączane są centralne alarmy Muzeów Watykańskich. To niesamowite przeżycie być w miejscu, w którym wybierani byli papieże, także nasz papież Jan Paweł II.
Byliśmy tam sami, bez turystów. Gdy zapaliliśmy nasze firmowe światła i skierowaliśmy je na freski Michała Anioła, z wrażenia odebrało nam mowę. To było przeżycie mistyczne. Wszyscy stali z zadartymi do góry głowami i z zachwytem westchnęli: Łał…
Wy się zachwycaliście, a papież podobno zalegał artyście z płatnością…
O tym dowiedzieliśmy się podczas naszej wizyty w archiwum bazyliki Świętego Piotra, w którym przechowywane są wszystkie dokumenty związane z bazyliką, począwszy od sposobów jej finansowania, przez donacje, rachunki za materiały, za pracę, projekty wstępne, robocze, aż do projektów ostatecznych, dokumentacja wykonawcza poszczególnych artystów, twórców, akta procesów, które Kościół wytaczał lub które wytaczano Kościołowi. Archiwum jest wciąż rozbudowywane i znajdują się tam najnowsze dokumenty.
Bazylikę budowano przez 120 lat. Kiedy ją ukończono, znaczna jej część nadawała się już do remontu. W związku z tym Watykan powołał Fabrykę Świętego Piotra, która zajmuje się konserwacją bazyliki jako budynku architektonicznego.
No więc przychodzimy do tego archiwum, oglądamy różne dokumenty, aż siostra kustosz – wiekowa, włoska zakonnica w białych rękawiczkach kładzie przede mną odręcznie napisane pismo. Patrzę na podpis: Michelangelo Buonarroti. Niedowierzając własnym oczom, zapytałem:
– Czy to jest oryginał?
Siostra, nieco zaskoczona moim pytaniem, odpowiedziała:
– Tak, u nas są same oryginały.
Tak oto leżał przede mną list, w którym Michał Anioł żalił się papieżowi, że jeden z kardynałów, odpowiedzialny za budowę bazyliki, nie chce zatrudnić do pracy jego kuzyna. Czytając ten list, zrozumiałem, że 500 lat temu świat wyglądał dokładnie tak samo jak dzisiaj. Jest też skarga Michała Anioła, że nie wypłacono mu wynagrodzenia za prace wykonane w Kaplicy Sykstyńskiej. Naprawdę niewiele się zmieniło w ciągu wieków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.