Politycy, którzy są ludźmi wierzącymi, deklarują postępowanie zgodne z Dekalogiem, mają w związku z tym większe zobowiązania. Od nich wymaga się więcej, skoro sami decydują się przestrzegać wartości wynikających z ich wiary. A sama deklaracja wiary nie jest wystarczającym warunkiem przyzwoitego zachowania, które może być udziałem zarówno ludzi wierzących, jak i niewierzących.
– Wśród obietnic wyborczych była i ta – bardzo ważna – że będzie Pan prezydentem, który słucha obywateli; że chce Pan zaprosić Polaków do poważnej debaty, a nie jej unikać... W jaki sposób zamierza Pan spełniać to przyrzeczenie?
– Z góry zapewniam, że jeśli jakieś reprezentatywne grupy społeczne będą przychodziły do prezydenta ze swoimi inicjatywami, to będzie im stwarzana możliwość uważnego wysłuchania i dyskusji. Bardzo ubolewam nad tym, że w świecie polskiej polityki w ostatnich latach tak bardzo brakuje dialogu. A właśnie ów dialog i dostrzeganie tego, że są w Polsce ludzie o różnych poglądach, to dla mnie kwestia elementarnego szacunku, bez którego nie można tworzyć obywatelskiej wspólnoty. Do dziś nie udało się jej w Polsce odbudować.
– A zatem chciałby Pan być prezydentem wszystkich Polaków – jednoczącym wszystkich Polaków?
– Chciałbym być prezydentem wszystkich Polaków. Chciałbym też, aby ci, którzy nie będą się ze mną zgadzać, przynajmniej mówili: Andrzej Duda wprawdzie ma odmienne od nas poglądy, ale jest uczciwym człowiekiem, każdego szanuje i w zasadzie poza odmiennością poglądów nic mu nie możemy zarzucić. To mi wystarczy. Dla mnie najważniejszy jest szacunek.
– W jaki sposób Pan Prezydent chciałby reanimować debatę publiczną? Czy Pałac Prezydencki może stać się pewnego rodzaju zinstytucjonalizowanym centrum takiej debaty?
– Jeśli będzie taka potrzeba, przybierze to i taką formę. Z pewnością będę miał w pałacu specjalne biuro zajmujące się szeroko pojętym dialogiem społecznym. Tymczasem w powstającej już Radzie Dialogu Społecznego będzie zasiadał przedstawiciel prezydenta, a możliwe, że to prezydent będzie swoistym patronem tej rady. Z pewnością nie będę się od tego uchylał. Uważam, że wspieranie dialogu społecznego to jeden z ważniejszych, naturalnych obowiązków prezydenta, który jako jedyny jest wybierany w bezpośrednich wyborach na obszarze całej Polski. A dotychczas bywało tak, że prezydent raczej chował się przed ludźmi przyjeżdżającymi z całej Polski z różnego rodzaju petycjami i inicjatywami obywatelskimi, często tylko dlatego, że były one niezgodne z jego poglądami.
– Pan nie zamierza chować się przed nikim?
– W żadnym razie! Jestem prezydentem demokratycznego kraju. Naturą demokracji jest to, że obywatele mają prawo do wyrażania różnych opinii, do krytyki, a prezydent musi brać to pod uwagę. Rzecz polega na tym, że jeśli ktoś nie widzi ludzi o innych poglądach – nawet wtedy, kiedy oni głośno je demonstrują – to tym samym ich wyklucza. A to w demokracji jest niedopuszczalne. To właśnie chciałbym zmienić. Dlatego mówię, że Pałac Prezydencki będzie otwarty dla reprezentatywnych grup społecznych, czy to np. dla rodziców sześciolatków, czy dla osób sprzeciwiających się podwyższeniu wieku emerytalnego, czy dla zwolenników absolutnej ochrony Lasów Państwowych przed prywatyzacją i przed dalszym ich osłabianiem, czy też dla obrońców nauczania historii w szkołach. Z takimi i podobnymi grupami reprezentującymi znaczącą część społeczeństwa prezydent powinien – a nawet ma obowiązek – się spotykać, powinien znaleźć czas na ich wysłuchanie i wymianę argumentów. Szacunek dla inicjatyw obywatelskich jest wzmacnianiem demokracji.
– Obiecuje Pan szacunek, a co ze wsparciem?
– Będę wspierał każdą inicjatywę, pod warunkiem, że uznam, iż jest słuszna i dobra dla Polski, będę otwarty; natomiast zapowiadam z góry, że na pewno nie z każdą muszę się zgadzać. Ale to nie znaczy, że ci ludzie, z którymi się nie zgadzam, nie będą dla mnie istnieć, że kwestie przez nich poruszane nie stanowią problemu. Muszę je zawsze oceniać z punktu widzenia interesu Rzeczypospolitej i jej rozwoju. Na pewno zawsze otwarcie wyrażę swoją opinię, nawet jeśli zostanę za nią skrytykowany. Tak też rozumiem otwartość swojej prezydentury.
– A zatem przed Panem praca u podstaw, Panie Prezydencie: naprawianie demokracji, naprawianie polityki!
– Moim głównym celem zawsze było, jest i będzie szukanie dobra wspólnego. Politykę rozumiem jako roztropną troskę o dobro wspólne. To jest zasada, której nie wyrzeknę się nigdy, a wszystko, co będę robił, będzie miało wymiar prospołeczny i propaństwowy. Bardzo bym chciał, żeby polityką, niezależnie od barw partyjnych i przekonań, zajmowali się ludzie przyzwoici, którym na sercu leży dobro własnego kraju. Ważne też jest, aby nie przychodzili do niej ludzie, którzy niszczą państwo. Niestety, zbyt wielu polityków stawia własne dobro ponad dobro państwa i narodu.
– Prezydent Rzeczypospolitej jest mocą i powagą swego urzędu uosobieniem patriotyzmu. Bronisław Komorowski lansował tzw. nowoczesny patriotyzm – radosny, kotylionowy. Jak Andrzej Duda zamierza odgrywać rolę patriotycznego wzorca Polaków?
– Uważam, że rola prezydenta w tej mierze jest naprawdę poważna. I rzeczywiście, powinien on być wzorcem patriotyzmu. Powinien pokazywać jego najgłębszy sens, budujący siłę społeczeństwa i siłę państwa. Wiem, że dla obserwujących mnie rodaków istotne znaczenie będzie miało już samo to, jakie święta jako prezydent Rzeczypospolitej będę popierał swym majestatem, że np. w sposób szczególny będę zwracał uwagę na Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, święto ustanowione z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego – może mało radosne, ale za to bardzo refleksyjne i dodające ducha.
– Proponuje Pan zatem tę mniej radosną, mniej beztroską, bardziej martyrologiczną odmianę patriotyzmu?
– Ależ skąd! 15 sierpnia obchodzimy rocznicę naszego wiekopomnego zwycięstwa nad Rosją sowiecką w 1920 r. To bardzo radosne dla nas święto! Warto w tym dniu pamiętać, że nasi pradziadowie byli na tyle mężni, iż umieli się oprzeć sowieckiej nawale. Oczywiście, wiele było w naszej historii i tych mniej radosnych wydarzeń, ale niezaprzeczalnie i jedne, i drugie zawsze wiążą się ze wspaniałymi postawami Polaków.
– Jak Pan Prezydent ocenia dzisiejsze postawy patriotyczne Polaków?
– Myślę, że nie jest z nimi aż tak źle, jak się czasem wydaje... A co najzabawniejsze, przy ograniczaniu liczby godzin historii w szkole widać coraz większą pozaszkolną aktywność młodzieży, która wprost garnie się do historycznych grup rekonstrukcyjnych, organizuje marsze, obchody świąt patriotycznych. Chciałbym jako prezydent wesprzeć tę energię młodego pokolenia. Jestem pełen optymizmu i uważam, że jesteśmy w stanie wszystko naprawić. Liczę na tę energię.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.