O muzyce, radości i modlitwie

Konkurs Chopinowski zmienił wszystko, bo ten jeden z najbardziej prestiżowych konkursów na świecie otwiera wszystkie estrady. Nagle trzeba umieć rozeznać, jak należy postępować w nowych sytuacjach, co jest ważne, a co mniej ważne, jakie propozycje przyjmować, a z czym jeszcze poczekać. To było trudne. Niedziela, 11 marca 2007




Czyli – muzyka łączy Waszą rodzinę?

Wszyscy tą muzyką żyją. Do sukcesu w Konkursie Chopinowskim dochodziliśmy wszyscy, przez wiele lat.

Jak Pan radził sobie z wielkim testem na odporność psychiczną, jakim był Konkurs Chopinowski?

W czasie Konkursu towarzyszyła mi i pomagała modlitwa. Zawsze przed ważnymi wydarzeniami modlitwa daje oparcie, pozwala zachować spokój, uświadomić sobie, że zrobiłem wszystko, co jest w mojej mocy, a resztę zostawiam Panu Bogu. Myślę, że tak jest u każdego człowieka wierzącego, wiemy przecież, że sami nie jesteśmy w stanie nad wszystkim zapanować, i że trzeba zaufać Bogu.

Krótko po Konkursie przyjechał Pan na Jasną Górę.

Regulamin Konkursu przewidywał, że zaraz po jego zakończeniu dam cykl koncertów w Polsce. Wracając, przyjechałem na Jasną Górę, by podziękować Matce Bożej. Przed Konkursem także byłem na Jasnej Górze, by pomodlić się o potrzebne łaski. Nie była to zresztą moja pierwsza obecność w tym miejscu. Pierwszy raz przyjechałem, kiedy miałem 9 lat, po drodze na warsztaty pianistyczne w Krynicy Górskiej. W sumie byłem tutaj 9 lub 10 razy.

Czym jest dla Pana miejsce tak ważne dla Polaków?

To miejsce wyjątkowe, duchowa stolica, miejsce, gdzie można zostawić wszystkie swoje troski, gdzie człowiek czuje się bezpiecznie. Zauważyłem też, że w Bazylice są wspaniałe organy – przypuszczam, że takie Sanktuarium, z tak wielką historią, ma również bogate tradycje muzyczne. Niestety, nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z nimi.

Po Konkursie wszedł Pan w wielki świat artystyczny. Jak się Pan czuje w tym świecie?

To był bardzo szybki przeskok, jakbym znalazł się w innej rzeczywistości. Co prawda, wcześniej też były konkursy i koncerty, ale nie w takim wymiarze. Konkurs Chopinowski zmienił wszystko, bo ten jeden z najbardziej prestiżowych konkursów na świecie otwiera wszystkie estrady. Nagle trzeba umieć rozeznać, jak należy postępować w nowych sytuacjach, co jest ważne, a co mniej ważne, jakie propozycje przyjmować, a z czym jeszcze poczekać. To było trudne. Nagle znalazłem się wśród setek ludzi, z których prawie każdy miał do mnie ważną sprawę. Potrzeba było trochę czasu, żeby to się unormowało, i dobrego organizatora, który by zaplanował kalendarz koncertów tak, żeby nie kolidowały ze studiami, z pracą nad nowym repertuarem i oczywiście z odpoczynkiem. Początek był trudny, teraz to wszystko dobrze się układa. Dużo pomógł mi Krystian Zimerman i jego rady.

Kiedy poznał Pan Krystiana Zimermana?

Było to w marcu 2005 r., na kilka miesięcy przed Konkursem. Krystian Zimerman odbierał w Katowicach doktorat honoris causa Akademii Muzycznej, potem udzielał konsultacji dla studentów. Wtedy miałem okazję grać przed nim.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...