Spowiedź czy psychoterapia

Sama spowiedź nie rozwiąże problemów psychicznych, emocjonalnych czy osobowościowych. Zamiast zobaczyć, co się dzieje w życiu, ktoś na przykład jedzie na rekolekcje. A rekolekcje nie są po to, żeby rozwiązywać problemy. Są formą duchowej pracy nad sobą. Niedziela, 11 marca 2007




Spowiedź również jest prostowaniem dróg, które pogięło nam życie, ale jej celem nie jest poznanie świata emocji czy zranień. Punktem odniesienia jest w niej zawsze konkretna Osoba: Chrystus, który jest obecny w każdej spowiedzi. To spotkanie z Nim. – Celem sakramentu pokuty jest pojednanie grzesznika z Bogiem – przekonuje znany rekolekcjonista o. Józef Augustyn, jezuita. Natomiast o. Mirosław Pilśniak, dominikanin, dodaje, że „postawa spowiedzi” to całkowite, bezwarunkowe powierzenie się grzesznika sądowi Boga, podobnie jak powierza się Ojcu ukrzyżowany Syn.

W spowiedzi najważniejsza jest wiara i doświadczenie Pana Boga – Kogoś, kto jest większy od nas. Bo tylko On może odpuścić grzechy, przebaczyć. Dlatego też psychoterapia nigdy nie zastąpi spowiedzi. Może natomiast się z nią łączyć – bo spowiedź, która dotyczy sfery nadprzyrodzonej i duchowej, oraz psychoterapia, która dotyczy sfery psychicznej i emocjonalnej, wcale nie są dziedzinami odległymi ani przeciwstawnymi. Psychoterapia i spowiedź są sobie wzajemnie potrzebne. Muszą tylko zachować odrębność i autonomię.

Kiedy ksiądz odsyła do psychologa

– Dobrze jest, gdy księża odsyłają ludzi do terapeutów, a terapeuci do księży – tłumaczy o. Dariusz Kowalczyk, prowincjał jezuitów. Uważa on, że dzisiaj istnieje coraz większe zapotrzebowanie na łączenie psychologii z duchowością.

– Nie jest bowiem możliwe, by w którymś momencie psychoterapii człowiek nie zaczął się kierować w stronę duchowości. A terapeuta nie jest w stanie wskazać człowiekowi drogi do Boga – dodaje Ewa Osóbka.

Kiedy ksiądz powinien odesłać penitenta na terapię?
– Na przykład gdy ktoś ma nadmierne skrupuły – wyjaśnia o. Kowalczyk. – Pamiętam, spowiadałem kiedyś dziewczynę, która błagała mnie o rozgrzeszenie, gdyż, jak twierdziła, to pomoże jej być spokojniejszą. Tymczasem jej była potrzebna pomoc psychologa.

– Podobnie jest w przypadku depresji, o której coraz głośniej mówi się, że będzie chorobą XXI wieku. W sensie głębokich smutków, melancholii życiowej – prognozuje o. Kowalczyk. Uważa to zjawisko za smutny znak naszych czasów.

Wśród dominikanów czy jezuitów są spowiednicy, którzy mają stały kontakt z lekarzami psychiatrami i z psychologami, do których odsyłają nieraz penitentów. Ale nie jest to jeszcze powszechna praktyka wśród księży. Tymczasem sama spowiedź nie rozwiąże problemów psychicznych, emocjonalnych czy osobowościowych. – To jest nieporozumienie, tworzy się wtedy „bandaż religijny” – mówi Ewa Osóbka. Zamiast zobaczyć, co się dzieje w życiu, ktoś na przykład jedzie na rekolekcje. A rekolekcje nie są po to, żeby rozwiązywać problemy. Są formą duchowej pracy nad sobą. Ich celem nie jest lepsze samopoczucie, wyzbycie się lęków czy depresji, ale pogłębienie więzi z Bogiem.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...