Zdumienie i oburzenie wywołuje artykuł w „Rzeczpospolitej”, w którym Cezary Gmyz stawia Prymasowi Polski zarzuty, jakoby odmawiał zeznań i hamował proces beatyfikacyjny ks. Popiełuszki Niedziela, 15 marca 2009
Bez zgody Prymasa zatem i jego ogromnej przychylności w tej sprawie nie doszłoby ani do zaprzysiężenia trybunału beatyfikacyjnego, ani do rozpoczęcia procesu – co nastąpiło 8 lutego 1997 r. I znów: w obecności i pod przewodnictwem Prymasa Polski. Tym bardziej więc śmieszny jest zarzut „Rzeczpospolitej”, że „Prymas był niechętny beatyfikacji”, skoro jako przewodniczący trybunału podejmował ostateczne decyzje. A one zawsze zmierzały w kierunku doprowadzenia prac do końca, co na etapie diecezjalnym nastąpiło jeszcze za kadencji kard. Glempa jako ordynariusza archidiecezji warszawskiej.
Ostateczną wersję tzw. Positio o męczeństwie, opracowanego przez ks. Tomasza Kaczmarka, zawiózł ostatnio do Watykanu rzeczywiście – jak podaje „Rzeczpospolita” – abp Kazimierz Nycz, obecny metropolita warszawski, ale nie dlatego bynajmniej, że jego poprzednik był procesowi niechętny, tylko z prostej przyczyny pragmatycznej: że oto teraz właśnie dokument został ukończony.
Nieadekwatne do realiów kościelnych jest także stwierdzenie, że proces rozpoczął się późno, bo 13 lat od śmierci ks. Popiełuszki. Jest to bowiem raczej wcześnie niż późno, zgodnie z prawem kanonicznym proces beatyfikacyjny kandydata na ołtarze może się rozpocząć najwcześniej 5, a najpóźniej 30 lat po jego śmierci. Przypomina o tym w oficjalnym oświadczeniu warszawskiej Kurii jej rzecznik – ks. dr Rafał Markowski.
Wymiar religijny
Nieprawdą jest również sugerowanie, jakoby kard. Glemp wywierał nacisk na reżysera filmu „Popiełuszko” i ręcznie sterował scenariuszem i montażem. Rafał Wieczyński wydał na ten temat oświadczenie, pisząc, że: „Ksiądz Prymas nie miał wpływu na wybór ujęć ani montaż scen, ani nigdy nie wyraził oczekiwania takiego wpływu”. Na planie zaś podporządkował się sugestiom reżysera, a niektóre ujęcia powtarzał wielokrotnie, aż reżyser uzyskał zamierzony efekt.
Cóż jeszcze należałoby dodać? Może doradzić autorowi artykułu w „Rzeczpospolitej”, by zapoznał się z wypowiedziami kard. Glempa na temat ks. Popiełuszki i je dokładnie przeanalizował. Zarówno kazania (z pogrzebowym włącznie), jak i wszelkie wystąpienia publiczne Księdza Prymasa czy też przemówienia okolicznościowe, choćby te wygłaszane niemal co roku w kolejną rocznicę śmierci Kapłana Męczennika.
Jak bumerang powracają w nich stwierdzenia, że „w osobie ks. Jerzego skupił się konflikt odwieczny walki dobra ze złem i prawdy z fałszem”, że „postawa ks. Jerzego była podobna do Pawłowego: «zło dobrem zwyciężaj»” albo: „śmierć ks. Popiełuszki miała wymiar religijny i była osadzona w miłości do Chrystusa obecnego w Kościele”. Gołym okiem widać, że tego typu stwierdzenia wyraźnie przeczą naciąganym tezom Cezarego Gmyza.
Odpowiedzialny za swego kapłana
Wreszcie, na koniec – rzecz pewnie najbardziej bolesna. Gmyz odwołuje się do znanej powszechnie wypowiedzi ks. Jerzego z jego „Zapisków”, że „UB szanowało go bardziej niż Prymas w jednej z rozmów”.
Tak, takie sformułowanie w „Zapiskach” się znalazło. Przytaczanie go jednak w tym momencie, wyrwane z kontekstu, jest czystą manipulacją. Prymas bowiem wielokrotnie już na ten temat się wypowiadał i całą kwestię wyjaśniał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.