Kapłani pracujący w Kazachstanie są jak Apostołowie Chrystusa opisani w Dziejach Apostolskich, dźwigający wszystkie utrudzenia dla Ewangelii. Takie jest moje doświadczenie z wędrowania przez Kazachstan w ciągu dwóch tygodni. Niedziela, 23 sierpnia 2009
– Gdzie wówczas był Ksiądz Arcybiskup?
– Byłem w Oziornoje. Dostałem od prymasa Józefa Glempa dekret na 3 lata. Oziornoje to historia w kategoriach cudu. W 1936 r. zesłano tutaj Polaków. Deportacje odbywały się wzdłuż linii kolejowych, potem ciężarówkami wywożono ludzi na step. Na stepie powstała wioska. Najpierw mieszkali w namiotach, potem budowali ziemianki. Ludzie zesłani byli, aby umrzeć z głodu i zimna. Ale Bóg o nich nie zapomniał.
Ziemię skutą lodem nagle słońce rozmroziło, powstało wielkie jezioro, a w nim niewyobrażalna ilość ryb. (Jezioro – stąd Oziornoje). Był to rok 1941. Wówczas zaczęła się wojna i wielki głód. Ryba była ratunkiem dla całej okolicy. Cud był, bo wielka była ich wiara. Przyjechali z wiarą i z różańcem w ręku. Uratował ich Różaniec. Był jak „ósmy sakrament”. Mówiłem o tym na ostatnim Synodzie Biskupów w Rzymie. To było świadectwo wzięte od tych ludzi, świadectwo ich zawierzenia. Niezwykłe doświadczenie na mojej kapłańskiej drodze.
– Jak Ksiądz Arcybiskup widzi służbę kapłańską w Kazachstanie?
– Najpierw należy przywołać imiona tych, którzy tutaj byli i służyli w czasach wielkich prześladowań. To wielcy kapłani i wielcy ludzie. Wielcy heroiczną wiarą i wiernością Ewangelii Chrystusowej. Są wśród wielu: sługa Boży ks. Władysław Bukowiński, sługa Boży o. Serafin Kaszuba, kapucyn, bł. Aleksy Zarycki, kapłan greckokatolicki, ks. Bronisław Drzepecki, ks. Józef Kuczyński.
Postacie niezwykłe. Byli kapłanami duszą i ciałem. Oni nie pełnili funkcji kapłańskiej, oni byli kapłanami. Choć minęło pół wieku od ich życia i śmierci, oni nadal tu żyją, są obecni. Są najmocniejszym świadectwem kapłaństwa ewangelicznego. Każda z tych postaci jest traktatem o kapłaństwie Chrystusowym. Każdy z nich to żywy przykład, jak św. Jan Maria Vianney.
– Dopowiadam, a może jeszcze większy niż św. Jan Maria Vianney?
– „To jest bycie kapłanem do «szpiku kości»”.
– Jak Ksiądz Arcybiskup widzi obecnie pracę kapłanów tu i teraz?
– W Kazachstanie pracuje ponad 80 kapłanów z około 20 krajów świata. Znaczną część stanowią księża z Polski. Każdy z kapłanów tutaj pracujących wnosi wiele inicjatywy, miłości i zaangażowania. Ksiądz z Australii np. rozpoczął wieczystą adorację po wizycie Jana Pawła II w 2002 r. w katedrze w Astanie. I trwa do dziś.
Zaczął się okres wolności, kapłani więc przyjeżdżają, jedni zostają, inni wyjeżdżają. Przyczyny wyjazdów są różne. Tu nie jest łatwo, często wielka praca i wielkie zmęczenie po latach pracy, jak na misjach.
W 1981 r. przyjechał tutaj Polak z Ukrainy – kapłan – abp Jan Paweł Lenga. Został obywatelem Kazachstanu. Wtedy pojawili się też kapłani z Litwy. Niektórzy umarli, niektórzy wrócili na Litwę. Jeszcze długo będziemy potrzebowali pomocy z zewnątrz, choć są tutaj także powołania z Kazachstanu. Jest 9 seminarzystów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.