Cicha noc w okopach

Zapisane piórem pożółkłe kartki nie mają nawet stu lat, jednak o ich zakup walczyło wielu zamożnych kolekcjonerów. List bowiem napisany został w miejscu bezprecedensowego historycznego cudu: w belgijskich okopach pod Ypres, w noc wigilijną 1914 r. Niedziela, 27 grudnia 2009



Muszę jednak przyznać, że Niemcy w swoich szarych, wypranych przed świętami mundurach prezentowali się dużo lepiej niż my. Poza tym prawie wszyscy spośród nich znali angielski, podczas gdy niemiecki znało zaledwie kilku naszych chłopaków. Zapytałem Niemców, gdzie się tak dobrze nauczyli naszego języka. – Wielu z nas pracowało w Anglii – odpowiedział wtedy jeden z nich. – Ja np. pracowałem jako kelner w Hotelu Cecil i być może nawet cię kiedyś obsługiwałem! Roześmialiśmy się wtedy. Potem powiedział mi, że ma dziewczynę w Londynie i że wojna pokrzyżowała ich plany małżeńskie. Powiedziałem mu, żeby się nie martwił, bo my, Anglicy, z pewnością pokonamy ich jeszcze przed Wielkanocą i ani się obejrzy, jak jego dziewczyna zostanie jego żoną. Śmiał się z tego. Zapytał, czy wysłałbym do niej kartkę, którą przekazałby mi później. Oczywiście, zgodziłem się.

Inny Niemiec, z Monachium, był kiedyś portierem na Victoria Station. Pokazał mi fotografię swojej rodziny. Jego najstarsza siostra była tak śliczna, że powiedziałem, iż któregoś dnia chciałbym ją poznać. On rozpromienił się i odparł, że bardzo chętnie mnie jej przedstawi. I chyba nie żartował, bo dał mi na kartce swój adres. Nawet ci, którzy nie znali języka, z powodzeniem wymieniali się upominkami. Nasze papierosy za ich cygara. Nasza herbata za ich kawę. Nasze konserwy wołowe za ich kiełbasę. Odznaki i guziki od mundurów zmieniały właścicieli. Sam wymieniłem mój scyzoryk na skórzany, zbrojny pas. Pokażę Ci go, jak tylko wrócę do domu. Także gazety wędrowały z rąk do rąk. Niemcy wprost wyli ze śmiechu, czytając naszą prasę. Zapewniali nas, że Francja przegrała i Rosja również prawie kapituluje.

Powiedzieliśmy im, że to bzdura. A wtedy jeden z Niemców rzekł: Wy wierzycie waszym gazetom, my naszym! Wszystko wskazuje na to, że ich prasa pełna jest kłamliwej propagandy. Ale jeszcze teraz zastanawiam się, ile kłamstw jest w naszych gazetach. Pamiętasz, jak pisali, że Niemcy to dzicy barbarzyńcy? A to stek głupot! To ludzie z domami, rodzinami, nadziejami, obawami, zasadami. Tacy sami jak my. Dlaczego więc każe się nam myśleć o nich jak o dzikusach? Później pośpiewaliśmy wspólnie przy ognisku, a tuż przed udaniem się na spoczynek umówiliśmy się na jutro na wspólny mecz piłki nożnej”.

3:2 dla Niemców

Dzień następny, czyli 25 grudnia 1914 r., mógłby zostać uznany za ważną datę w historii sportu, a ściślej rzecz ujmując – w dziejach futbolu. Tego dnia bowiem na Ziemi Niczyjej reprezentacja armii pruskiej i przedstawiciele wrogich Niemcom wojsk Wielkiej Brytanii rozegrali mecz piłki nożnej. Rozgrywka, niestety, zakończyła się nieco przedwcześnie, gdy piłka upadła na wystający drut kolczasty i po prostu uszło z niej powietrze. Na skutek tego zrządzenia losu zwycięzcami zostali Niemcy, wygrywając z Brytyjczykami 3:2.

Sztab dowództwa brytyjskiego dowiedział się o rozejmie ze sporym opóźnieniem m.in. ze względu na odległość, jaka dzieliła go od linii frontu. Drugiego dnia świąt wyżsi oficerowie z obu stron próbowali doprowadzić do zakończenia rozejmu. Jednak pomimo iż rozejm oficjalnie skończył się o 8.30, przez cały dzień nie podjęto walki. Żołnierze obu armii nie śpieszyli się. W niektórych miejscach rozejm przeciągał się aż do Sylwestra czy Nowego Roku. Szkoci utrzymali go aż do 3 stycznia.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...